Praktycznie wiele z nich zanotowało wieloroczne minima, a najbardziej w oczy rzucała się przecena ropy naftowej, czy złota, choć okazuje się, że nie były to do końca najgorsze aktywa surowcowe w mijającym roku, a na przecenę wszystkich z nich wpłynęły przede wszystkim trzy czynniki.
Przecena surowców to przede wszystkim efekt zdecydowanej nadpodaży i dalsze niedostosowanie bieżącego poziomu produkcji do zapotrzebowania. Z drugiej strony jest to światowy popyt. W tym miejscu najbardziej cierpiały surowce przemysłowe, gdyż umiarkowany globalny wzrost gospodarczy oraz mocno hamująca chińska gospodarka odcisnęły prawie niezmywalne piętno. Chiny nie rozwijały się tak wolno od wielu lat i wszystko wskazuje na to, że nie uda się osiągnąć 7% postawionego przez chiński rząd. Co więcej, dane na temat obecnego wzrostu wydają się być mocno naciągane, dlatego wiele uczestników rynku wątpi nawet w obecny poziom rozwoju gospodarczego. Niski wzrost w Chinach to efekt zmiany modelu ekonomicznego. Wzrost gospodarczy będzie niedługo napędzany w głównym stopniu poprzez usługi i popyt zewnętrzny, a nie inwestycje i eksport, jak było do tej pory.
Trzecim czynnikiem jest siła amerykańskiego dolara. Dolar zyskiwał dzięki rosnącej dywergencji pomiędzy politykami monetarnymi, a bieżącym miesiącu doszło do historycznego wydarzenia, czyli pierwszej podwyżki stóp procentowych od niemal 10 lat. Wyższe realne stopy procentowe spowodowały, że dolar był praktycznie najmocniejszą walutą w mijającym roku.
Ropa była najbardziej komentowanym surowcem w całym 2015 roku. Ceny sięgnęły wieloletnich minimów. W przypadku ropy Brent były to 11 letnie minima, a ropy WTI niemal 7 letnie dołki. Niskie ceny w pierwszej części roku były pochodną decyzji OPEC o utrzymaniu celu produkcyjnego w końcówce 2014 roku. Po drugie obserwowaliśmy mocny spadek aktywnych wież wiertniczych w Stanach Zjednoczonych, co zwiastowało ograniczenie produkcji tego surowca. W pewnym momencie mogliśmy oczekiwać początku oczekiwanego odbicia, kiedy ropa znajdowała się już blisko 60 USD za baryłkę. Był to wynik spadku produkcji w USA oraz mocnej redukcji zapasów. Jednak druga część roku przyniosła powtórkę z początku roku. Zapasy zaczęły ponownie rosnąć i wzrosły do okolic historycznych maksimów, co miało miejsce m.in. w Cushing – miejscu rozliczeń kontraktów terminowych na ropę w Stanach Zjednoczonych. Prawdziwym ciosem dla „czarnego złota" było jednak kolejny raz posiedzenie OPEC. Kartel właściwie zdecydował się na porzucenie celu produkcyjnego, a ze strony poszczególnych państw było słychać wskazania, że nie ma chęci wpływania na cenę ropy poprzez ograniczenie produkcji. Cel OPEC wydaje się jasny – usunąć z rynku wysokokosztowych konkurentów. Dodatkowo na początku 2016 roku mamy ryzyko dodatkowej nadpodaży ze strony Iranu, który spodziewa się zdjęcia sankcji gospodarczych po wypełnieniu porozumienia nuklearnego. Produkcję ropy ma zwiększyć również Libia w której stabilizuje się sytuacja geopolityczna. Warto jednak podkreślić, że popyt na surowiec powinien odbijać. Pomimo obaw o wzrost gospodarczy w Chinach, tamtejszy popyt na paliwa wydaje się rosnąć w stałym tempie, co powinno doprowadzić do powolnego bilansowania się rynku w drugiej połowie przyszłego roku. Wobec takich faktów cena powinna zacząć odbijać w najbliższych miesiącach bazując na zmieniającej się sytuacji fundamentalnej.
Złoto należało również do jednych z najgorętszych surowców w mijającym roku. 6 letnie dołki wywołane były poprzez oczekiwania, co do wyższych stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Złoto nie płaci odsetek, dlatego perspektywy wyższych realnych stóp procentowych doprowadziły do znaczącego obniżenia się popytu na ten szlachetny kruszec. Złoto powinno również tracić w najbliższych roku, choć dynamika powinna być nieco ograniczona, co związane będzie ze ścieżką podwyżek stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Podobna sytuacja będzie miała miejsce z innymi metalami szlachetnymi, choć platyna powinna zachowywać się nieco lepiej, dzięki dużej dywersyfikacji popytu.