Nastroje na rynku poprawiły się, ale przesadą byłoby stwierdzenie, że pojawił się kapitał, który zmieni teraz oblicze polskiego parkietu. Wciąż mamy do czynienia z trendem spadkowym. Pierwszy poziom oporu, którego pokonanie ma znaczenie, znajduje się w okolicy 1900 pkt. Pokonanie szczytu z 29 grudnia jest obecnie podstawowym warunkiem, by poważnie rozważać możliwość zmiany opinii o rynku na taką, która zauważa aspiracje kupujących. W tej chwili te aspiracje są jeszcze zbyt nieśmiałe, by traktować wydarzenia na warszawskim parkiecie jako coś więcej niż korektę.

Po południu pojawiły się dane z USA. Jak co czwartek poznaliśmy liczbę nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Tu nie było niespodzianki. Oczekiwano, że liczba wniosków wyniosła w ubiegłym tygodniu ok. 280 tys. i tyle w przybliżeniu było. Zaskoczeniem, i to negatywnym, okazały się za to dane o dynamice zamówień na dobra trwałe. O ile w wersji szerokiej oczekiwano spadku w tempie 5 proc. i taki spadek faktycznie się pojawił, o tyle zmartwiła wiadomość o spadku zamówień o ponad 1 proc. w wersji bez uwzględniania dynamicznie zmieniających się zamówień na środki trwałe. Wcześniej przypuszczano, że w tej wersji okrojonej zamówienia praktycznie się nie zmienią. Te dane nie należą do tych, które miałyby wpłynąć na zwiększenie oczekiwań dotyczących kolejnej podwyżki stóp procentowych.