Plan jest wskazaniem portu, do którego zmierzamy. Musimy oprzeć rozwój polskiej gospodarki na zwiększonej produktywności, na branżach o wyższych płacach. Mocno podkreślona jest również jakość wzrostu. Musimy zwiększyć rolę kapitału krajowego i zachęcić społeczeństwo do długoterminowego oszczędzania. Mamy więc określony port, do którego zmierzamy. Znamy kierunek. Teraz natomiast jest czas na konsultacje w sprawie tego, jakie warunki muszą być stworzone, aby Polska weszła na ścieżkę wzrostu gospodarczego opartego na zwiększonej produktywności. Zakładamy, że po tych konsultacjach rynek kapitałowy stanie się ważnym elementem planu. Są trzy główne czynniki wzrostu gospodarczego: wzrost zatrudnienia, wzrost inwestycji i wzrost produktywności. W Polsce w najbliższych latach raczej trudno oczekiwać wzrostu zatrudnienia. Oprócz tego polska gospodarka nie ma wystarczających oszczędności, aby z kolei liczyć na gwałtowny wzrost inwestycji. Poza tym pamiętajmy, że za kilka lat kończą nam się pieniądze z funduszy europejskich. Dlatego tak ważny jest ten trzeci element, czyli wzrost produktywności. Rynek kapitałowy jest natomiast paliwem do finansowania najbardziej efektywnych i innowacyjnych inwestycji. Jeżeli chcemy oprzeć wzrost polskiej gospodarki na wzroście produktywności, to droga do realizacji planu premiera Morawieckiego musi prowadzić poprzez rozwój rynku kapitałowego.
Jaką rolę w tym wszystkim widzi pan dla GPW jako spółki?
Naszym zdaniem giełda nie powinna koncentrować się na zyskach. Uważamy, że GPW powinna obniżyć opłaty do konkurencyjnych poziomów i tym samym wspierać rynek kapitałowy. Giełda to jest pewien fragment rynku. Koncentruje obroty, dostarcza informacji, promuje dobre praktyki i to jej bardzo dobrze wychodzi. Jednocześnie jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że obroty na giełdzie wynikają z pracy specjalistów z domów maklerskich, którzy z jednej strony doradzają w procesie pozyskiwania kapitału dla przedsiębiorstw, a z drugiej, pomagają inwestorom w inwestowaniu na giełdzie. To domy maklerskie generują obrót na GPW. Pieniędzmi, które dostają za swoją pracę, dzielą się jednak z infrastrukturą rynkową. Niestety, od pięciu lat jesteśmy świadkami sytuacji, w której domy maklerskie ponoszą straty na obsłudze inwestorów. To jest problem strukturalny rynku kapitałowego. Mamy nadzieję, że jeśli określi się jasno, że instytucje infrastrukturalne nie są spółkami wyłącznie nastawionymi na zysk, to zmieni się podział prowizji, którą domy maklerskie otrzymują od klientów, na bardziej sprawiedliwy. Biznes musi być rentowny także dla domów maklerskich, gdyż to one pośredniczą w przepływie kapitału od inwestorów do przedsiębiorstw. To jest w interesie całej gospodarki.
Na rynku obserwujemy m.in. trend wchłaniania domów maklerskich w struktury banku. Czy to nie jest ze szkodą dla całej branży i rynku?
Uważam, że to nie jest dobry trend. Moim zdaniem powinny być stworzone takie warunki, aby firmy inwestycyjne były w stanie zarabiać na siebie, tak aby móc utrzymać analityków i maklerów, po to aby dalej finansować rozwój przedsiębiorstw poprzez rynek kapitałowy. Trend, który obserwujemy, może jest dobry z punktu widzenia konkretnej grupy kapitałowej, jednak nie jest dobry z punktu widzenia interesu publicznego. Wchłanianie domów maklerskich do banków nie sprzyja rozwojowi silnej branży maklerskiej.
Trwa też dyskusja o przyszłości OFE. Boi się pan tego, co może się stać z funduszami emerytalnymi?