Cena tego surowca wpadła w konsolidację: w przypadku ropy Brent oznaczała ona oscylowanie w okolicach 51–53 USD za baryłkę, natomiast w przypadku ropy WTI był to rejon 48–50 USD.

W ostatnich dniach na rynku ropy naftowej pojawiło się sporo informacji makroekonomicznych, jednak nie pojawiły się wśród nich żadne niespodzianki. Departament Energii USA potwierdził, że we wcześniejszym tygodniu zapasy ropy naftowej w USA spadły, natomiast produkcja ropy w tym kraju wciąż rośnie i dotarła już do najwyższego poziomu od wiosny 2015 r. Z kolei w OPEC problemem pozostaje duży eksport ropy naftowej, który w lipcu wzrósł względem czerwca i znalazł się na historycznych maksimach.

Tymczasem od strony popytowej ciekawie wyglądają statystyki dotyczące chińskiego importu ropy naftowej, które sugerują, że w bieżącym roku Chiny najprawdopodobniej prześcigną Stany Zjednoczone w zestawieniu największych importerów ropy naftowej na świecie. Od wielu lat to właśnie USA dominowały w tym zakresie, jednak tamtejsza „łupkowa rewolucja" sprawiła, że spadek importu stał się możliwy. Z kolei Chiny od wielu lat systematycznie zwiększają import ropy naftowej i ten trend raczej się utrzyma. W pierwszej połowie br. chiński import ropy naftowej wyniósł 8,55 mln baryłek dziennie, podczas gdy w USA analogiczny wskaźnik wyniósł 8,12 mln baryłek dziennie.