Przez wiele miesięcy będący w szampańskich nastrojach inwestorzy kierowali szeroki strumień kapitału na rynki długu i giełdy gospodarek wschodzących, patrząc przez palce na strukturalne słabości, nierównowagi i ryzyko polityczne. Gdy amerykańskie obligacje zaczęły kusić wysoką dochodowością, a wizja wojen handlowych coraz mocniej przerażać, sielanka się skończyła, a lekceważone słabości zaczęły mocno kłuć w oczy. Rezultat to gwałtowny odpływ kapitału i deprecjacyjna presja na waluty.
Turcja i Argentyna tradycyjnie trafiły do oślej ławki. Niepokojące wieści napływają również z Brazylii. Strajk pracowników firm transportowych przed wyborami grozi radykalizacją sceny politycznej i może być ciosem w mozolnie wychodzącą z recesji gospodarkę. Przy wymykającym się spod kontroli deficycie budżetowym i pnących na kilkuletnie maksima cenach ropy naftowej władze mają twardy orzech do zgryzienia. Subsydiowanie paliw łagodzić będzie nastroje i ograniczać prawdopodobieństwo powrotu recesji, ale jednocześnie pogłębiać problemy fiskalne. Z punktu widzenia postrzegania waluty i lokalnych aktywów obie drogi mogą zostać negatywnie odebrane.
Rosyjskie obligacje, moskiewską giełdę oraz rubla przed pogłębieniem wyprzedaży, która nastąpiła po nałożeniu sankcji w kwietniu, uratowała jedynie mocno drożejąca ropa.
Polska, Czechy i Węgry wolne są od wielu typowych dla wymienionych gospodarek problemów, ale ujemne realne stopy procentowe i silne powiązania z Eurolandem, gdzie koniunktura hamuje, sprawiają, że waluty naszego regionu też są pod presją. Nie ma mowy o niebezpiecznej spirali wyprzedaży czy panice, ale obok skali ruchu nie można przejść obojętnie. Wartość forinta do euro jest najniższa w historii. Korona czeska wymazała połowę umocnienia odnotowanego od porzucenia przez bank centralny gotowości do interweniowania w celu osłabiania waluty. Kurs EUR/PLN jest najwyżej od około półtora roku i ponad 4,35. Splot czynników monetarnych, fiskalnych, makroekonomicznych przemawia za utrzymywaniem się wysokich rentowności długu USA w drugiej połowie roku, ale dolar nie ma przed sobą znacznego pola do umocnienia – bardzo dużo pozytywnych tendencji jest już uwzględnionych w cenach. W tym świetle uważamy, że waluty naszego regionu najgorsze mają już za sobą, ale ze względu na ich mizerną atrakcyjność odsetkową nie liczymy na znaczną aprecjację. ¶