Tomasz Stamirowski, Avallon: Dzięki giełdzie moglibyśmy budować chempionów

Giełda zawsze stwarzała szansę dużym firmom, które wpierw były wspierane przez private equity. Przykładem są LPP, Kruk, Kęty, Dino, czy Allegro - mówi Tomasz Stamirowski, partner zarządzający Avallon.

Publikacja: 17.04.2023 14:31

Tomasz Stamirowski, partner zarządzający Avallon

Tomasz Stamirowski, partner zarządzający Avallon

Foto: parkiet.tv

Dlaczego wykupy menadżerskie to ciekawa ścieżka dla przedsiębiorczych menedżerów?

Chodzi o wykorzystanie swojej wiedzy menadżerskiej w transakcji kapitałowej. Można zostać przedsiębiorcą mając realny wpływ na to, co się dzieje w firmie. Dobrym przykładem może być Velvet, który kupiliśmy od amerykańskiego właściciela. Zrobiliśmy świetną transakcję, po drodze inwestując w spółkę 240 mln złotych i rozbudowując ją. Teraz Velvet to potęga będąc w kolejnym funduszu.

Jaka stoi za tym mechanika i założenia? W jakich sytuacjach jest możliwy wykup menadżerski?

Gdy dochodzi do zmian właścicielskich. W Polsce większość firm prywatnych była budowana na początku lat 90-tych. Teraz właściciele mają 60-70 lat i wielu z nich myśli o sprzedaży. To samo dotyczy inwestorów branżowych. Ważna jest też rola samorządów, które mogą chcieć w tym uczestniczyć.

Zawsze są rozpatrywane trzy podstawowe ścieżki. Sprzedaż inwestorowi branżowemu, sprzedaż inwestorowi finansowemu lub giełda.

Polska odbiega od krajów zachodnich pod względem liczby takich menadżerskich transakcji?

Od kilku rynków odbiega. Np. rynek brytyjski jest fantastyczny. Tam transakcji jest wielokrotnie więcej niż w Polsce. Dotyczy to kultury pracy, edukacji, wiedzy menadżerów, przedsiębiorczości. Polska może podążać tą ścieżką. Na razie jest poniżej bardziej rozwiniętych krajów Europy Zachodniej.

Jak pan się zapatruje na rynek vanture capital i private equity w obecnej sytuacji geopolitycznej i niepewności gospodarczej?

Przez 30 lat widziałem już kilka kryzysów. Zmiany własnościowe zawsze przyspieszają takie okoliczności. Wiele firm zastanawia się co robić. Są szanse na konsolidacje, więc podchodzimy optymistycznie do możliwości użycia kapitału.

Nie ma co kryć, że rynki są rozchwiane. Inwestycje mają większą dozę niepewności. Jednak w każdych okolicznościach firmy sobie poradzą. Ważna jest selekcja. Wiele firm potrzebuje dobrego partnera z siecią kontaktów (w tym menadżerów), żeby np. wyjść za granicę. Tzw. smart kapitał jest w cenie.

Obecnie na niepewnym rynku nie brakuje tego kapitału, czy wręcz odwrotnie - fundusze i inwestorzy wolą ograniczać aktywność?

Tak i nie. Fundusze, które zebrały pieniądze, mają je. Niektóre zebrały rekordowe kwoty. Trudniej się zbiera na nowe fundusze. Nie ma co kryć, że zbieranie dla funduszy, które są w tzw. fund risingu jest trudniejsze. Uważam, że kapitał jest na rynku, może mniej niż było, ale na dobre transakcje wystarczy.

Polska jest krajem przyfrontowym. Ma to jakieś znaczenie z punktu widzenia funduszy PE i wycen?

Ma. W zeszłym roku mieliśmy trzy wejścia i wyjścia z transakcji, ale widzimy jak jest duże wahanie pewnych inwestorów branżowych. Szczególnie tych, co nigdy nie zetknęli się z Europą Środkowo-Wschodnią. Wiele transakcji jest zawieszanych i czekają na rozwój transakcji. Część kapitału płynie, zakładając, że uda się rozwiązać sytuację wojenną, a polskie firmy się tam ulokują. To nie są już te lata, kiedy rynki były bardzo rozgrzane. Wyceny się dopasowują, szczególnie w branżach, które były na topie (branże internetowe i technologiczne kiedyś miały szalone wyceny). Przegrzanie się kończy, co jest dobre dla kapitału, który nie jest ukierunkowany na venture, a na stabilnego budowania wzrostu.

Dlaczego wchodzenie na polską giełdę już nie jest tak atrakcyjne dla przyszłych bohaterów gospodarki?

Złożyło się na to kilka elementów. Ofert publicznych (IPO) praktycznie nie ma, bo wymaga to odpowiedniej skali firm. Mniejszym firmom jest ciężko spełnić wymogi regulacyjne. Po drugie wyceny. Giełda dawała premię, co do wycen poza innymi alternatywami. Teraz takich alternatyw nie ma. Trzecim elementem są regulacje, odsłonięcie się przed konkurencją. Kompilacja tego wszystkiego powoduje, że i kapitału jest mniej.

Często z perspektywy właścicieli była to szansa, żeby spieniężyć część majątku, ale jest to bardzo trudne. Kapitał nie płynie, a moglibyśmy w ten sposób budować czempionów. Giełda zawsze stwarzała szansę dużym firmom, które wpierw były wspierane przez private equity (LPP, Kruk, Kęty, Dino, Allegro). Dzisiaj IPO w Warszawie o wartości 400 mln zł to duże wyzwanie.

Od kilku lat więcej spółek schodzi z parkietu, niż na niego wchodzi. Jest szansa, że wraz z rozwojem branży fundusze PE będą wychodzić z inwestycji przez GPW?

Z naszego punktu widzenia była zawsze silna symbioza między private equity i giełdą. Wiele firm rodzinnych musi przejść pewną transformację, a dobrze robi to private equity. Po przygotowaniu strategii wzrostu można pozyskać dodatkowe środki z giełdy. Dla każdego funduszu private equity giełda jest ważna.

Fundusze private equity w Polsce dalej będą tak rosły w siłę i wyjdą na łowy w niepewnych czasach?

Już jesteśmy na łowach. Fundusze, które mają środki aktywnie działają. Przedsiębiorcy zwracają się do nas, gdy nie mają możliwości skorzystania z giełdy. Wzrost długu bankowego i części dłużnej, to nie tylko kwestia dostępności. To już nie jest 1-2 proc. Relacja kosztu długu i kapitału się zmniejszyła. My się konkurencji nie boimy. Private equity to nie tylko pieniądze, ale też dostarczenie wiedzy, kontaktów. Nasza lista kontaktowa to 5-6 tys. topowych menadżerów. Szybko możemy sięgnąć po wiedzę i doświadczenie. Mamy siedem zaprzyjaźnionych funduszy, z którymi działamy w Europie Zachodniej. Te elementy przedsiębiorcy doceniają. W trudnych czasach potrzeba partnera, z którym można przedyskutować ryzyka, politykę cenową, możliwości.

Idą ciężkie czasy dla mniejszych i średnich firm, ale to stwarza dużą przestrzeń rozwoju i budowania pozycji przez liderów branż.

Macie na celowniku konkretne branże?

Kilka. W zeszłym roku zainwestowaliśmy w IT i systemy geoprzestrzenne. Wciąż interesujemy się tą branżą. Szukamy firm z dobrym brandem. Patrzymy na żywność i FMCG. Szukamy dobrych firm produkcyjnych, którym możemy pomóc rozwijać się w Europie Zachodniej.

Not. G. Balawender

Inwestycje
Kacper Nosarzewski, 4CF: W poszukiwaniu czarnych łabędzi
Inwestycje
Amerykańskie akcje większy zysk przynoszą w okresie od listopada do kwietnia
Inwestycje
Czy warto pozbywać się akcji w maju?
Inwestycje
Kamil Stolarski, Santander BM: Polskie akcje wciąż są nisko wyceniane
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Na giełdach nie dzieje się nic złego
Inwestycje
Niemiecki DAX wraca do walki o 18 000 pkt