Pierwsza emerytura statystycznego Polaka odpowiada obecnie nieco ponad 50 proc. jego ostatniej pensji. Według ubiegłorocznych prognoz Komisji Europejskiej w 2060 r. wskaźnik ten będzie wynosił już tylko 29 proc. Spośród wszystkich państw Unii Europejskiej większy jego spadek w ciągu tych czterech dekad odnotować mają tylko Portugalia i Hiszpania.
Mniej składek, więcej emerytów
Czytelnicy „Parkietu" dobrze wiedzą, że do większości długoterminowych prognoz gospodarczych należy podchodzić z dystansem, ale te są stosunkowo wiarygodne. Opierają się bowiem na przewidywaniach dotyczących procesów demograficznych, a te nie zmieniają się z dnia na dzień. Tymczasem najważniejszym trendem demograficznym w Polsce jest starzenie się ludności. Już dziś jest w zasadzie przesądzone, że za kilkadziesiąt lat pracujących i płacących składki emerytalne będzie mniej niż dziś, natomiast emerytów, których świadczenia są wypłacane z napływających składek, więcej. Coraz mniejsza suma składek będzie więc dzielona na coraz większą liczbę emerytów. Przywrócenie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości wieku emerytalnego na poziomie 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn – czego KE nie brała pod uwagę w swoich prognozach – tylko ten problem spotęguje.
Dziś wiadomo, że nie rozwiążą go otwarte fundusze emerytalne, choć w tym celu zostały utworzone pod koniec lat 90. Poprzedni rząd uznał jednak, że ten II filar systemu emerytalnego był źle zaprojektowany i rozpoczął jego demontaż, odbierając OFE połowę aktywów. Los pozostałej połowy jest niepewny. Rząd PiS planował, że w 25 proc. zostanie ona przekazana do Funduszu Rezerwy Demograficznej, a w 75 proc. zwrócona Polakom. Czy tak się stanie, nie wiadomo.
Z pustego nawet Salomon nie naleje
Tak czy inaczej, nie ma wątpliwości, że każdy, kto chce utrzymać na emeryturze wcześniejszy standard życia, musi odkładać na ten cel pieniądze także we własnym zakresie. Nie ma też wątpliwości, że niewielu Polaków to faktycznie robi. Z kwietniowego sondażu przeprowadzonego na zlecenie Deutsche Banku wynika, że zaledwie 23 proc. z nas odkłada pieniądze z przeznaczeniem na „jesień życia". Co ciekawe, rok wcześniej odsetek ten był o 5 pkt proc. wyższy, wynosił 28 proc. Monika Szlosek, dyrektor bankowości detalicznej i inwestycyjnej w DB, tłumaczyła, że ten spadek skłonności do oszczędzania na emeryturę może być – paradoksalnie – efektem obniżki wieku emerytalnego. Część Polaków tę kosztowną decyzję rządu mogła odebrać jako sygnał, że finanse publiczne są w dobrej kondycji, więc nie ma co martwić się o wysokość świadczeń emerytalnych z ZUS. Inną kwestią jest, że w okresach dobrej koniunktury w Polsce zwykle maleje stopa oszczędzania. A obecnie, za sprawą rekordowo niskiego bezrobocia i rosnących coraz szybciej zarobków, wskaźniki zaufania konsumentów do gospodarki są rekordowo wysokie.
Nieco bardziej optymistyczne wnioski płyną z badań przeprowadzonych także wiosną na zlecenie Nationale-Nederlanden. Sugerowało ono, że na emeryturę oszczędza 43 proc. Polaków, a odsetek ten rośnie. Dawało też nadzieję, że ta tendencja się utrzyma. Za największą przeszkodę w budowaniu poduszki finansowej na starość respondenci wymieniali bowiem niedostateczne dochody. Wraz z ich wzrostem skłonność do oszczędzania na emeryturę powinna więc automatycznie rosnąć.