Forum Inwestycyjne „Moje Pieniądze". Połowa „misiów” w promocji

Jak długo potrwa rynek niedźwiedzia? Gdzie są największe źródła ryzyka i optymizmu? Które z przecenionych aktywów nadają się do portfela? Z tymi pytaniami mierzyli się uczestnicy debaty otwierającej Forum Inwestycyjne „Moje Pieniądze".

Publikacja: 26.11.2018 09:00

W debacie na temat sytuacji rynkowej i perspektyw udział wzięli (od lewej): prof. Krzysztof Borowski

W debacie na temat sytuacji rynkowej i perspektyw udział wzięli (od lewej): prof. Krzysztof Borowski z SGH, Wojciech Białek, analityk rynkowy, Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI, Sobiesław Kozłowski, analityk BM BGŻ BNP Paribas. Dyskusję moderował Piotr Zając z „Parkietu”.

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Warszawski rynek akcji nie jest w dobrej kondycji. WIG20 stracił od szczytu 15 proc., a mWIG40 i sWIG80 odpowiednio 25 proc. i 36 proc. Znalezienie płynnej spółki w trendzie wzrostowym graniczy teraz z cudem, a do tego wszystkiego dochodzi nadwerężona aferami reputacja naszego rynku finansowego. I właśnie o aktualnej sytuacji na naszym parkiecie i możliwych scenariuszach rozwoju sytuacji w średnim i długim terminie rozmawialiśmy podczas pierwszej debaty w ramach naszego forum.

Pojawiły się bardzo konkretne prognozy, przy których nie zabrakło magicznego słowa „ale". Pojawiło się też sporo gorzkich komentarzy nawiązujących do GetBacku i Komisji Nadzoru Finansowego. Nie zabrakło elementów humorystycznych i bardzo praktycznych, choć nie mainstreamowych wskazówek inwestycyjnych.

Bessa szuka dołka

– Bessa na szerokim rynku warszawskiej giełdy trwa już od ponad półtora roku, co najlepiej obrazuje spadek notowań indeksu sWIG80. Wyceny spółek są bardzo niskie. Część firm ma problemy finansowe, część ociera się o granicę być albo nie być. Główną przyczyną słabości „misiów" jest afera wokół GetBacku, która efektem kaskadowym rozlewa się coraz szerzej. Jak długo potrwa ten impas? Wydaje mi się, że jest to kwestia najbliższych kilku miesięcy. Inwestorzy w końcu przekonają się, że wyceny są bardzo niskie. Ponadto jest pewne światełko w tunelu w postaci pracowniczych planów kapitałowych – powiedział Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI. Z taką oceną sytuacji zgodzili się niemal wszyscy uczestnicy dyskusji. Nieznośna słabość spółek o mniejszej kapitalizacji, dobijanych aferami z naszego podwórka, trwa już bardzo długo i poszukiwanie dołka staje się naturalnym odruchem.

Co istotne, możliwość odbicia w średnioterminowej perspektywie dostrzega też Wojciech Białek, znany analityk rynkowy. – Trwająca bessa niczym nie różni się od poprzednich spadków spowodowanych globalnym spowolnieniem gospodarczym. Na razie nie ma żadnego zaskoczenia i jeśli nadal wszystko będzie przebiegać według schematu, to między lutym a sierpniem 2019 r. osiągniemy dołek i wejdziemy w fazę cyklicznej hossy – powiedział. Ekspert przypomniał też swoją długoterminową prognozę sprzed ponad roku, którą wciąż podtrzymuje. – Z okazji 6000. numeru „Parkietu" (obecnie wydajemy numer 6793 – red.) zostałem zapytany, kiedy WIG20 osiągnie 6000 pkt. Powiedziałem, że w 2024 r., i podtrzymuję ten optymizm – z jednym „ale". Jeśli globalną hossę od 2009 r. uzasadniamy tylko drukiem pieniądza przez Fed, no to od roku mamy proces odwrotny. Stopniowo widać objawy tego odpływu dolarów – spadek bitcoina i cen akcji. Jeśli Fed nie złagodzi swojej polityki monetarnej, to trudno będzie mówić o hossie na rynkach peryferyjnych, w tym na warszawskim – mówił Białek.

Analitycy liczą na to, że inwestorów w końcu skuszą niskie wyceny akcji, choć oczywiście nie jest to argument wystarczający, by na GPW trwale zagościł rynek byka. – Inwestorzy się boją i sprzedają akcje, to normalne. Ale wskaźniki C/WK pokazują, że na rynku jest tanio, a w przypadku sWIG80 wręcz ekstremalnie tanio. Tylko w mniej niż 2 proc. sesji wskaźnik ten był poniżej obecnych poziomów. Wydaje mi się, że w kontekście tego wyprzedania w perspektywie roku czy dwóch nasz rynek jest inwestycyjnie atrakcyjny – mówił Sobiesław Kozłowski, analityk BM BGŻ BNP Paribas.

To optymistyczne wyczekiwanie na odbicie w perspektywie najbliższych miesięcy schłodził nieco Jarosław Niedzielewski, dyrektor departamentu inwestycji Investors TFI. – Ja nie zgodzę się z kolegami i nie nazwałbym tego, co się dzieje, bessą. Dlaczego? Ponieważ nie towarzyszy temu recesja. A dla mnie z definicji bessa równa się recesja – mówił ekspert. Jego zdaniem nigdy tak nie było, by małe spółki traciły tak długo w tak dobrych warunkach gospodarczych, jakie panują w Polsce. – Z tego punktu widzenia trwające zniżki są moim zdaniem nieuzasadnione. Z drugiej jednak strony te same spółki są trochę ofiarami silnej gospodarki. Nie muszą redukować inwestycji i zatrudnienia, ale odnotowują spadki marżowości spowodowane wzrostem kosztów pracy i cen surowców, a przy tym nie ma wzrostu inflacji, która wspierałaby stronę przychodową – powiedział Niedzielewski.

Kluczem Trump i Fed

Eksperci wydawali się być zgodni co do tego, że przyszłość hossy na parkiecie przy ul. Książęcej zależy w dużej mierze od Wall Street, a konkretnie od poczynań prezydenta Donalda Trumpa i polityki Fedu. – Gdybym był Trumpem, to biorąc pod uwagę dobrą kondycję gospodarczą USA i nie do końca dobrą formę Chin, zablefowałbym wysokimi cłami i zobaczył, czy druga strona zmięknie i zgodzi się na moje warunki handlowe. Jeśli tak będzie, to na początku roku powinno nastąpić paniczne przyspieszenie bessy i będziemy blisko momentu, by łapać dołek na GPW – mówił Białek.

Z drugiej strony eksperci liczą na reakcję Fedu na ostatnią słabość rynku amerykańskiego. – Wydaje mi się, że USA będą wyznaczać kierunek. W ostatnich dniach pojawiły się sygnały, że Fed może się zastanawiać, czy nadal podnosić stopy. Jeśli Fed się wystraszy, to może jeszcze będzie w USA szansa na udany 2019 r. – powiedział Buczek.

Z tych opinii wynika, że w najlepszym scenariuszu styczeń przynosi wyprzedaż spowodowaną kolejnym agresywnym manewrem Trumpa w konflikcie handlowym z Chinami, a następnie Fed temperuje swoje jastrzębie zapędy, motywowany słabością Wall Street. Wówczas efekt jest taki, że mamy ultratanie papiery i zielone światło do zwyżek ze strony polityki monetarnej.

Pięknie to wygląda na papierze, ale pamiętajmy, że z drugiej strony rynek byka w USA jest już bardzo zaawansowany i coraz częściej zadawane jest pytanie: gdzie jest sufit? – Im dłużej potrwa hossa w USA, tym większa będzie kara. Rynek przeżyje szok i pojawi się panika. I w pierwszej fazie spadną wszystkie rynki. I dopiero wtedy zacznie się przerzucanie kasy z rynków rozwiniętych na wschodzące – tłumaczył prof. Krzysztof Borowski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Podkreślał przy tym, że takie tąpnięcie w USA wcale nie musi być tak złe dla GPW. – Mam taką cichą nadzieję, że po takim załamaniu menedżerowie funduszy dojdą do wniosku, że trzeba przenieść kapitał na rynki wschodzące. Wtedy będzie szansa, że dostrzegą niskie wyceny na GPW i pomogą naszemu rynkowi – powiedział Borowski.

Spółki do portfela

Załóżmy jednak, że wszystkie negatywne czynniki zmaterializują się w najbliższych miesiącach, a później dojdzie do odbicia na GPW. Gdzie w takim scenariuszu ulokować kapitał? – I wśród „misiów", i nawet wśród dużych spółek jest sporo akcji niesłusznie przecenionych. Wśród tych mniejszych jest sporo ze wskaźnikiem C/Z poniżej 10. W zasadzie musiałbym wymienić połowę spółek z mWIG40 i sWIG80, które już są tanie. Do tego trzeba dodać niektóre większe firmy, jak chociażby CD Projekt czy Alior Bank. W krótkim czasie wzrosnąć mogą te spółki, w których pojawi się inwestor strategiczny – powiedział Buczek.

Z kolei Niedzielewski i Białek uważają, że wciąż jest czas gotówki i obligacji, a na akcje czas przyjdzie w 2019 r. – Jeszcze gotówka, czyli dolar, powoli obligacje skarbowe, a za pół roku czas na tanie akcje z sektorów jak najmniej nowoczesnych. Kluczem jest zmiana polityki Fedu, która pociągnie za sobą spadek dolara – mówił Białek, odwołując się m.in. do cyklu Kitchina. Ekspert, znany z częstego odwoływania się do rynkowej cykliczności, wspomniał też, że właśnie rozpoczął się trzeci rok prezydentury w USA. A statystycznie jest to dla S&P 500 bardzo dobry okres. To kolejny argument na korzyść byków. – Na krótki termin może energetyka. Z kolei spółki gamingowe i biotechnologiczne mocno inwestują. Warto ewentualnie zerkać w stronę liderów branż – dodawał Sobiesław Kozłowski.

W kontrze do przedmówców był prof. Borowski, który uważa, że niepotrzebnie myślimy tylko w kategoriach długich pozycji. Nie widzi on problemu, by stosować krótką sprzedaż na niektórych spółkach lub indeksowych kontraktach terminowych. O ile instrumenty są płynne, o tyle na spadkach można przecież zarabiać tak samo jak na zwyżkach. Ponadto profesor uważa, że obecne warunki na GPW są idealne do spekulacji. – Jako urodzony spekulant bardzo się cieszę z tego, co dzieje się na GPW. Rynek jednego dnia rośnie o 2 proc., a drugiego spada o 2 proc. Zmienność jest na tyle duża, że jak ktoś ma czas śledzić notowania, to może w takiej spekulacji sporo z rynku „wycisnąć" – mówił prof. Borowski.

Brak zaufania

Podczas debaty nie zabrakło też wątku GetBacku i KNF, a więc dwóch afer, które najmocniej poturbowały w tym roku nasz rynek. – Dla polskiego rynku akcji kluczowa jest obecnie kwestia zaufania. Teraz go po prostu nie ma, co jest pokłosiem znanych nam afer. Musimy zrobić wszystko, by ten kredyt zaufania odzyskać. Inwestorzy muszą się czuć na rynku bezpiecznie, muszą mieć pewność, że ich oszczędności są zabezpieczone – mówił Buczek.

Pojawił się też wątek braku zainteresowania rynkiem akcji wśród młodych pokoleń. I choć jest to problem bardziej złożony, to z pewnością wspomniane afery młodzieży na giełdę nie przyciągną. – Zarówno ja, jak i moi koledzy z innych uczelni dostrzegamy taki trend wśród studentów. Coraz więcej z nich wybiera inne platformy, z alternatywnymi aktywami – mówił prof. Borowski. To bardzo ważny problem, bo myśląc naprawdę długoterminowo, nic nam po rynku akcji, skoro nie będzie na nim inwestorów. A o tych ostatnich trzeba po prostu coraz mocniej walczyć. Equity crowdfunding, pożyczki społecznościowe, forex, kryptowaluty, emisja cyfrowych tokenów, a niebawem także tokenów udziałowych to tylko niektóre z alternatyw inwestycyjnych, które można teraz wybierać. W większości są to opcje szybko dostępne, z łatwą i przejrzystą obsługą, a często także dużo tańsze. Giełda i całe środowisko maklerskie ma więc coraz więcej konkurencji. Jeśli jej nie sprosta, to w przyszłości giełdowy parkiet będziemy oglądać tylko w filmach i muzeach finansów.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę