Grzegorz Zalewski: Inwestowanie to odpowiednia wiedza i szczęście

#PROSTOzPARKIETU Grzegorz Zalewski: ludzie często tracą pieniądze na giełdzie na własne życzenie

Publikacja: 26.06.2019 14:49

Gościem Przemysława Tychmanowicza w programie #PROSTOzPARKIETU był Grzegorz Zalewski, ekspert Domu M

Gościem Przemysława Tychmanowicza w programie #PROSTOzPARKIETU był Grzegorz Zalewski, ekspert Domu Maklerskiego BOŚ.

Powszechnie wiadomo, że poziom wiedzy finansowej naszego społeczeństwa pozostawia wiele do życzenia. A jak jest z wiedzą na temat inwestowania wśród inwestorów giełdowych?

Grzegorz Zalewski: Na początku ten poziom wiedzy jest niski, a później się podnosi. Jest to naturalna droga rozwoju. Ludzie przychodzą na giełdę, bo chcą szybko i łatwo zarobić pieniądze. Później okazuje się, że wcale nie jest szybko, tylko bardzo powoli, i niełatwo, często zaś boleśnie, bo inwestorzy zaczynają tracić pieniądze. Ci, którzy się nie zniechęcą, zostają na rynku i zaczynają coś robić. Również starają się zdobywać wiedzę różnymi kanałami.

DM BOŚ prowadzi od wielu lat działania edukacyjne, spotykacie się z inwestorami. Czego oni od was oczekują? Czy liczą na przekazanie podstawowej wiedzy, czy bardziej nastawiają się na wiedzę wysublimowaną?

Jest różnie. Wydaje mi się, że nam przez lata, w ramach DM BOŚ, udało się stworzyć całkiem niezły zespół i projekt edukacyjny skierowany do bardzo szerokiej grupy osób. Nasze działania od lat kierowane są zarówno do tych, którzy stawiają pierwsze kroki na rynku, jak również tych średnio czy też bardziej zaawansowanych, jeśli oczywiście jest taka potrzeba. Jako DM BOŚ mamy powody do dumy, jeśli chodzi o aspekt edukacyjny. Zawsze nasz zespół kładł na to bardzo duży nacisk. Można powiedzieć, że wychowywaliśmy sobie klientów. To zaowocowało po latach. Klient DM BOŚ jest bardzo lojalnym klientem.

Jakiej formy przekazywania wiedzy oczekują od was klienci? Czy nadal są to spotkania stacjonarne, czy może coraz częściej wybierane są inne metody?

To się wymieszało. Internet od wielu lat jest obowiązującym medium i pewne działania pojawiały się nam w naturalny sposób. Z drugiej strony potrzeba kontaktu z „żywym" człowiekiem wciąż jest silna i to po obu stronach: prowadzących spotkania i samych inwestorów. Oczywiście duży wpływ na to ma również koniunktura. Podczas hossy w latach 2006–2007 zdarzało się mi się prowadzić wykłady, na których pojawiało się 400–500 studentów. Dzisiaj jedynie z nostalgią możemy o tym wspominać.

Czy jako dom maklerski staracie się dopasowywać tematykę waszych działań edukacyjnych do trendów rynkowych? Kiedyś na topie były akcje, później rynek forex, a teraz jest to chociażby rynek kryptowalut. Idziecie razem z rynkiem?

Na pewno bacznie obserwujemy to, co się dzieje w otoczeniu. Bardzo pomocne w naszych działaniach edukacyjnych stały się nasze blogi, gdzie dzięki Michałowi Wojciechowskiemu udało się zebrać osobistości rynku, które były aktywne na polu pisania. Wielką zaletą tego projektu była i jest wielka niezależność każdego z autorów. Do tego dochodzi duża elastyczność. Zawsze istnieje zagrożenie, że jeśli dana firma wymyśli bloga dla klientów, to może powstać z tego „potworek", czyli przekaz marketingowy albo sprzedażowy. My koncentrujemy się na tym, jak inwestować, i na tym, co dzieje się na rynku. Wydaje mi się, że żadnemu innemu domowi maklerskiemu nie udało się stworzyć podobnego produktu. Wyszliśmy z założenia, że w życiu inwestora są dwa etapy. Pierwszy, początkowy, na którym inwestor pyta się przede wszystkich, co ma zrobić, w co inwestować, jakich wskaźników używać itd. Gdy nabierze pewnej ogłady i doświadczenia, to zaczyna zadawać inne pytania: jak to zrobić? W jaki sposób zarządzać ryzykiem czy też jak czytać analizy. My to pokazywaliśmy. Każdy z nas piszących ma inne „koniki" i poświęca im więcej czasu niż pozostali, więc i tematyka na naszych blogach jest zróżnicowana.

Czy w obecnych czasach blogi nie są już przeżytkiem? Dominuje raczej krótka forma.

Wydaje mi się, że nie jest tak źle. Oczywiście panuje duży szum informacyjny. Ludzie potrafią się ekscytować krótkimi formami przez dwa, trzy dni. Blogi stanowią bardziej statyczną treść, ale mimo to ludzie chętnie je czytają. Co prawda jest mniej komentarzy pod kolejnymi wpisami, ale wciąż mamy wielu czytających.

Treść na waszych blogach jest dość wysublimowana. Czy nie jest to materiał wyłącznie dla „starych wyjadaczy" i nie tworzycie swego rodzaju kółka wzajemnej adoracji?

W pewnym momencie tego się obawialiśmy i od czasu do czasu któryś z nas podejmuje prostsze tematy. Można natomiast powiedzieć, że czytają nas wszystkie grupy: od inwestorów początkujących, poprzez średnio- i bardziej zaawansowanych, konkurencję, uczestników rynku czy nawet przedstawiciele innych branż. Zdajemy natomiast sobie sprawę, że czasami trafiają do nas zupełnie nowe osoby, i dlatego czasami trzeba napisać o podstawach.

Czy dzięki odpowiedniej wiedzy można uchronić się przed większymi stratami na rynku? Czy jednak jest tak, że giełda to kasyno i liczy się przede wszystkim szczęście?

Decyduje szczęście, które można przeciągnąć na swoją stronę dzięki temu, że wiemy, jak funkcjonuje rynek i jak sami się zachowujemy. Na ten obszar też bardzo często bowiem zwracamy uwagę – czyli emocji podczas inwestowania. To nie jest tak, że ludzie tracą pieniądze na giełdzie w wyniku jakiegoś wielkiego spisku i działalności tzw. grubasów.

Ale zdarzają się osoby, które twierdzą, że faktycznie tak to działa...

Zawsze tak będzie. Natomiast trzeba sobie zdawać sprawę, że ludzie często tracą na giełdzie na własne życzenie. Kiedyś na blogu porównałem inwestowanie do biegu w maratonie. Większość rozsądnych ludzi nie startuje do maratonu, jeśli dopiero zaczęła biegać. Ma świadomość, z czym to się wiąże, że trzeba się przygotować. Jak się kończy startowanie bez przygotowania, raczej wszyscy wiemy. I większość osób zdaje sobie z tego sprawę – że potrzebny jest trening, czas, trzeba wyrobić pewne nawyki i przyzwyczajenia. W przypadku giełdy to jednak nie działa. Ludzie przychodzą na rynek, oczekują, że powie się im, co to jest giełda, i chcą od razu zarabiać pieniądze. Można im sugerować, żeby nie inwestowali od razu całej dostępnej kwoty pieniędzy, bądź też aby na początek unikali bardziej ryzykownych aktywów, ale oni tego nie słuchają. Wydaje im się, że inwestowanie jest proste. W efekcie ludzie tracą pieniądze.

Gdy inwestorzy zadają sobie pytania, jak podejść do inwestowania, jak się odpowiednio przygotować, wtedy jest szansa, że zminimalizowane zostanie ryzyko podjęcia decyzji błędnych bądź też podjęcia ich w złych momentach.

Podsumowując – edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja...

Edukacja, ale ze świadomością tego, że rynek to „gra" prawdopodobieństw.

Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę
Inwestycje
O tym huczy cała Wall Street. Jak Saylor zahipnotyzował inwestorów?