Nowe regulacje nakładają na spółki i członków ich władz coraz większą odpowiedzialność i związane z nią sankcje, będące często w praktyce finansową karą śmierci. Z jednej strony ma to wpływ znieczulający, bo – jak mi powiedział jeden z prezesów – „przecież mogą mnie rozstrzelać tylko raz", i pozwalający zachować rozsądek i normalne prowadzenie biznesu. Z drugiej jednak niosą ogromne zagrożenie, bo przecież przy takiej pajęczynie wymogów to na każdego można naleźć paragraf, i to niejednokrotnie na wiele milionów.
Bardzo interesującym nowym wymogiem jest konieczność identyfikacji beneficjentów rzeczywistych spółek prawa handlowego i zgłaszania ich do specjalnie w tym celu powstałego centralnego rejestru. Jest to implementacja unijnych norm przeciwdziałających praniu pieniędzy, ale na naszym rynku sprawa nabiera szczególnego kontekstu. Wprawdzie ustawa ta teoretycznie nie dotyczy spółek giełdowych, ale w praktyce dotyczy ich bardzo, zwłaszcza w kontekście identyfikacji beneficjentów rzeczywistych w górę i w dół grupy kapitałowej.
Oczywiście niezmiennie zmieniają się regulacje podatkowe oraz ich interpretacje. Wobec gąszczu przepisów temat ten staje się coraz mniej finansowy, a coraz bardziej prawny. Szczególnie skomplikowane i niejasne są przepisy dotyczące schematów podatkowych, teoretycznie obejmujące wszystkich, którzy przechodzili obok podatków. Obawiam się, że tak szerokie sieci regulacyjne mogą się stać podstawą do utrudniania życia przedsiębiorcom, a nawet do różnego rodzaju wymuszeń podatkowych w miarę pogarszania się sytuacji budżetowej.
Spółki giełdowe poddawane są – przynajmniej w teorii – coraz większej kontroli ze strony akcjonariuszy. Ustawodawca unijny stara się za wszelką cenę zmusić akcjonariuszy do aktywności, nie przyjmując do wiadomości, iż – z ekonomicznego punktu widzenia – ich udział w walnym zgromadzeniu najczęściej nie ma sensu. I nie zmieni tego obowiązek tworzenia polityki wynagrodzeń, przejrzystości transakcji z podmiotami powiązanymi czy obowiązek informacyjny nałożony na inwestorów instytucjonalnych dotyczący ich zaangażowania w sprawy spółki.
Pojawiające się regulacje umożliwiające identyfikację akcjonariuszy teoretycznie też miały służyć zwiększonemu zainteresowaniu sprawami spółek – dzięki ułatwieniu komunikacji emitenci będą mogli lepiej docierać do inwestorów, tworzyć programy lojalnościowe, lepiej przekazywać informacje z życia spółek. Warto dodać, że ta sama regulacja wprowadza utrudnienia w delistingu poprzez podniesienie progu, przy którym możliwe będzie „wyciśnięcie" akcjonariuszy mniejszościowych, co jest ciekawym odbiciem obecnego nastroju na rynku.