- W Madrycie nie znałem prawie nikogo i Badoo pomógł mi nawiązać nowe kontakty - przyznaje Manuel Nogueira, który w hiszpańskiej stolicy zamieszkał dwa miesiące temu. Dla niego to wspaniały sposób poderwania dziewczyny.
Wyzwaniem dla Andriejewa są tacy amerykańscy konkurenci jak Tinder, czy OKCupid, gdyż chce rozszerzyć skalę działania poza swoją południowoeuropejską twierdzę i latynoamerykańską. Jego portal jest rentowny od czterech lat, zas w ubiegłym roku przychody ze sprzedaży wzrosły o około jedną trzecią do 200 milionów dolarów.
Jako doradcę Rosjanin zaangażował nowojorski bank inwestycyjny Goldman Sachs i nie wyklucza, że zdecyduje się wprowadzić serwis na giełdę. W jednym z wywiadów Andriejew rezydujący w modnej londyńskiej dzielnicy Soho, ujawnił, że ambicją Badoo jest raczej stanie się portalem umożliwiającym poznanie nowych ludzi, niż utrzymywanie kontaktów z tymi których się już zna.
Subskrybenci Badoo umieszczają na tym portalu swoje fotografie i podstawowe dane personalne. Bazująca na lokalizacji technologia umożliwia im sprawdzenie przy pomocy smartfona gdzie są inni użytkownicy i w jakiej odległości. Osoby znajdujące się w tym samym lokalu, klubie, kurorcie, czy okolicy mają możliwości szybkiego nawiązania bezpośredniego kontaktu.
W odróżnieniu od takich serwisów jak Match.com Badoo nie pobiera miesięcznych opłat, ale użytkownicy mogą za 1 euro lepiej uplasować swój profil, by go było łatwiej znaleźć. Ta przewaga nie trwa jednak dłużej niż minutę, czy dwie, a więc do momentu, kiedy na podobny ruch zdecydują się tez inni. Niektórzy w ten sposób poprawiają swoje szanse nawet 20 razy dziennie, twierdzi Badoo.