Zasygnalizowane problemy NBP
z utrzymaniem inflacji na właściwym
poziomie i skłonność do działań
zbyt restrykcyjnych nie są bynajmniej skutkiem tylko deficytu informacji,
lecz wskazują na głębszą przyczynę
Aktualizacja: 29.11.2006 08:05 Publikacja: 29.11.2006 08:05
Zasygnalizowane problemy NBP
z utrzymaniem inflacji na właściwym
poziomie i skłonność do działań
zbyt restrykcyjnych nie są bynajmniej skutkiem tylko deficytu informacji,
lecz wskazują na głębszą przyczynę
problemu, jakim jest niewłaściwe
rozłożenie akcentów w ustawie o NBP
Jednym z zadań Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) jest sporządzanie przeglądów gospodarczych dla przedsiębiorców i specjalistów od polityki makroekonomicznej. Ostatni raport, dotyczący polskiej gospodarki, został poświęcony m.in. polityce pieniężnej. Jak została oceniona i jakie z tej oceny płyną wnioski na przyszłość?
Nietrafione decyzje
OECD poświęciło rozdział 2. opracowania polityce pieniężnej NBP za okres od 2004 do 2005 r., przedstawiając wyniki analizy procesów inflacyjnych w Polsce z uwzględnieniem zmian stóp procentowych i kursu walutowego. Najpierw odnosi się do poziomu inflacji w okresie od kwietnia do czerwca 2004 r. w związku z szokiem cenowym wywołanym przystąpieniem Polski do UE. Wówczas inflacja osiągnęła na krótko poziom ponad 4 proc. Następnie, od czerwca 2005 r., obniżyła się poniżej dolnej granicy przedziału inflacyjnego (1,5-3,5 proc.). Wobec utrzymywania się wzrostu cen znacznie poniżej celu (2,5 proc.) OECD zastanawia się, czy polityka pieniężna nie jest kształtowana tak, by inflacja w praktyce utrzymywała się raczej poniżej niż blisko niego. Oznaczałoby to, że jest zbyt restrykcyjna. Inaczej mówiąc: czy reakcja NBP na napływające informacje nie była asymetryczna?
OECD ocenia, iż reakcja banku centralnego na szok cenowy związany z wejściem do UE była przesadzona. Dostosowanie cen zakończyło się w czerwcu 2004 r. i nie przełożyło się na presję płacową. Tempo wzrostu płac znacznie przyspieszyło w I połowie 2004 r., ok. 4-5 proc. (r./r.). Na początku 2005 r. wzrost płac powrócił z powrotem do 1-2 proc., chociaż do grudnia w całym roku osiągnął ok. 4 proc. Dane o inflacji mogą być dość zmienne (m./m.), ale wskaźnik wyraźnie spadł po czerwcu 2004 r., trwale poniżej celu od początku 2005 r. 12-miesięczna stopa inflacji dla konsumentów obniżyła się dopiero w kwietniu 2005 r. poniżej górnej granicy przedziału inflacyjnego, a samego celu w następnym miesiącu. Od czerwca 2005 r. pozostawała prawie niezmiennie poniżej dolnej granicy przedziału (0,6-1,8 proc.).
OECD stwierdza, że zaostrzenie polityki pieniężnej opóźniło prawdopodobnie ożywienie gospodarki po spadku wzrostu, który dość nieoczekiwanie nastąpił w ostatnich miesiącach 2004 i w I połowie 2005 r. Sprowadzenie inflacji znacznie poniżej celu powoduje bowiem niepotrzebne straty produkcji, a zbyt niski wskaźnik w dłuższym okresie oznacza, iż straty mogą wynikać nie tylko z utraty produkcji, lecz także z nominalnej sztywności cen i płac. Utrudnia ona konieczne zmiany cen względnych i przyczynia się również do spadku produkcji i zatrudnienia.
Organizacja ostatecznie ocenia, że w 2004 r. NBP podniósł stopy procentowe zbyt szybko, a w 2005 r. mógł je obniżyć wcześniej. W przyszłości NBP może pozwolić sobie na więcej swobody, pozwalając inflacji na przekraczanie stopy docelowej po wystąpieniu szoków podażowych, przy braku wyraźnych oznak efektów drugiej rundy w kosztach płac. Dodaje, iż reagując asymetrycznie na odchylenia inflacji od celu, NBP przecenił siłę impetu wskaźnika w gospodarce. W takim zaś razie konieczna jest również poprawa prognoz inflacyjnych banku centralnego.
Kłopoty z informacją
Z analizy dynamiki wskaźnika w ostatnich kilku latach wynika, że miary inflacji bazowej wysyłały przydatne sygnały do oceny przyszłego rozwoju cen. Inflacja dla konsumentów wykazywała tendencję do oscylowania wokół wskaźników inflacji bazowej. Wzrost dla konsumentów w latach 2000 i 2004 był znacznie bardziej wyrazisty niż wzrost miar inflacji bazowej. Podobnie spadek wskaźnika od połowy 2001 r. był spowodowany głównie dynamiką cen żywności. Chociaż ceny żywności, energii i innych artykułów podatnych na zmiany nie są bez znaczenia, gdyż mogą przełożyć się na płace i inne koszty, ostatnie doświadczenia uczą, że takie efekty drugiej rundy wydawały się być raczej słabe. Władze monetarne mogły sobie istotnie pozwolić na przeoczenie wstrząsów cenowych i zwrócenie większej uwagi na inflację bazową.
RPP potwierdzała przy wielu okazjach znaczenie kształtowania się miar inflacji bazowej. Jednak dane te mogłyby być w jeszcze większym stopniu wykorzystane do prowadzenia polityki pieniężnej i wyjaśniania uczestnikom rynku decyzji monetarnych. OECD ocenia, iż można by to osiągnąć poprzez staranny wybór i jaśniejsze przedstawianie miar inflacji bazowej przez NBP. Zwłaszcza stosowanie miary "wyłączającej najbardziej zmienne ceny" (która w 2004 r. przestrzeliła inflację dla konsumentów) można by z powodzeniem zawiesić. Zasady wyłączania opierają się bowiem na zmienności cen w II połowie lat 90., gdy po zmianie systemu gospodarka wciąż dostosowywała się do reguł wolnego rynku. Skoncentrowanie uwagi władz i społeczeństwa na mniejszej liczbie bardziej solidnych miar inflacji bazowej mogłoby usprawnić komunikację NBP z rynkiem. Jednocześnie spójne wykorzystywanie możliwości polityki pieniężnej pozwoliłoby unikać niepotrzebnych strat w produkcji i dochodzie narodowym.
Kulejąca doktryna
W części przeglądu poświęconej ocenom i zaleceniom OECD udziela syntetycznej odpowiedzi na pytanie o charakter polityki pieniężnej prowadzonej przez NBP. Dochodzi do wniosku, iż bank centralny powinien zagwarantować symetrię w strategii bezpośredniego celu inflacyjnego i przejawiać gotowość do sprawdzania granic reakcji podażowej gospodarki poprzez cięcie stóp procentowych, gdy inflacja znajduje się poniżej przedziału docelowego. Nawet jeśli istnieje możliwość jej wzrostu ponad 2,5 proc. w okresie dwóch lat.
Sposób sformułowania pytania o charakter polityki pieniężnej, jak i treść udzielonej odpowiedzi sugerują nieodparcie, że OECD jest bardzo krytyczne wobec polityki pieniężnej prowadzonej w wydaniu monetarystycznym, która nie bierze pod uwagę wzrostu gospodarczego i jego stabilności. Jednak takie stanowisko zawiera pośrednio również krytykę przeciwstawnego podejścia, bliskiego keynesistom. Polityka pieniężna nie może bowiem być uprawiana jako sztuka dla sztuki, lecz powinna służyć wzrostowi gospodarczemu poprzez jego stabilizowanie. Jest to jej nadrzędna funkcja wobec celu utrzymania stabilności cen w zakresie, w jakim ekspansja monetarna nie zagraża celowi podstawowemu, tj. wzrostowi.
Polityka gospodarcza, która stabilizuje lub poprawia wyniki ekonomiczne, jest korzystna. By była skuteczna, konieczne jest działanie na podstawie jasnych zasad i celów. Jednak jednostronne ujęcie kompetencji banku centralnego w ustawie o NBP, które za cel podstawowy przyjmuje utrzymanie stabilności cen, zwiększa ryzyko, że produkcja i zatrudnienie mogą być narażone na większy stopień niestabilności makroekonomicznej, prowadzącej do pomniejszenia dobrobytu.
Zasygnalizowane problemy NBP z utrzymaniem inflacji na właściwym poziomie i skłonność do działań zbyt restrykcyjnych nie są bynajmniej skutkiem tylko deficytu informacji, lecz wskazują na głębszą przyczynę problemu, jakim jest niewłaściwe rozłożenie akcentów w ustawie o NBP. Jeśli przyjąć, iż wzrost gospodarczy jest celem nadrzędnym polityki pieniężnej, wówczas to zadanie powinno być uznane za podstawowe, któremu są podporządkowane kolejne działania; natomiast utrzymanie stabilności cen w takim stopniu, w jakim służy pomnażaniu dobrobytu społeczeństwa.
Konieczną zmianę systemową w podejściu do zadań polityki pieniężnej można by osiągnąć poprzez uznanie w ustawie o NBP wzrostu gospodarczego za cel podstawowy i jednoczesne wprowadzenie do niej zasady wymuszonej ostrożności, która ogranicza swobodę działania polityki pieniężnej dla osiągnięcia celów długookresowych i dopuszcza zarazem elastyczność reakcji w krótkim okresie, by móc służyć celowi podstawowemu.
Autor jest doktorem nauk ekonomicznych. Pracuje w Ministerstwie Gospodarki,
w Departamencie Polityki Handlowej.
fot. archiwum
Ministerstwo Gospodarki
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: PARKIET.COM
Planowane przez rząd inwestycje trudno uznać za przełomowe. Kluczowe obecnie jest to, by je odpowiednio wykorzystać – mówi Piotr Bielski, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych w Santander BM.
Polska sprzeciwi się traktatowi o wolnym handlu z krajami Mercosuru w obecnym kształcie – oznajmił premier Donald Tusk przed wtorkowym posiedzeniem Rady Ministrów. Problem w tym, ze umowa z Mercosur nie ma jeszcze ostatecznego kształtu, bo negocjacje trwają.
Według Instytutu Gospodarki Międzynarodowej Petersona Economic Sanctions Reconsidered jedynie 34 proc. ze 174 badanych przypadków zastosowania sankcji w XX wieku odniosło sukces.
Po porażce 1:2 z Holandią Polska mierzy się w drugim meczu fazy grupowej Euro 2024 z Austrią. Początek meczu - o godzinie 18.
Ze Stanisławem Waczkowskim, wiceprezesem Ipopemy Securities i szefem zespołu maklerskiego w tej spółce, rozmawia Konrad Krasuski
Wobec szybkiego starzenia się ludności w Polsce automatyzacja z nią związana będzie raczej łagodziła problem deficytu pracowników, niż powodowała wzrost bezrobocia – mówi Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas