Wielki Anwil, wielkie Dwory

Pod koniec zeszłego roku włocławski Anwil przejął od czeskiego holdingu Unipetrol spółkę Spolana. Miesiąc temu Firma Chemiczna Dwory kupiła zaś - również od Unipetrolu - czeskie przedsiębiorstwo Kaucuk. Analitycy obie te transakcje uznali za bardzo obiecujące, głównie za sprawą oczekiwanych korzyści z synergii

Publikacja: 02.03.2007 08:53

Spolana z czeskich Neratovic, choć zmieniła właściciela, nadal pozostanie w grupie Orlenu: zarówno bowiem sprzedający - Unipetrol, jak i kupujący - Anwil, są firmami kontrolowanymi przez płocki koncern. Orlen jest posiadaczem prawie 63 proc. czeskiego holdingu i 84,48 proc. firmy chemicznej z Włocławka.

Cena plus spłata długów

Anwil przejął pakiet 81,78 proc. Spolany, płacąc za niego prawie 640,4 mln koron, czyli około 87,7 mln zł. Cena pojedynczej akcji wyniosła zatem około 104,4 korony, podczas gdy giełdowy kurs Spolany sięgał wtedy prawie 167 koron. Faktycznie jednak za przejęcie kontroli nad Spolaną włocławska firma zapłaciła znacznie więcej. Zgodnie z umową zakupu akcji, musi bowiem przeprowadzić finansową restrukturyzację czeskiej spółki, co wiąże się m.in. ze spłaceniem w całości jej długu wobec Unipetrolu. Chodzi o niebagatelną kwotę 660 mln koron, czyli około 90 mln zł. Właśnie przywrócenie Spolanie wiarygodności finansowej i odzyskanie przez nią zaufania instytucji kredytowych Benedykt Michewicz, prezes Anwilu, wymienił wśród podstawowych zadań, jakie po zakupie firmy stoją przed inwestorem.

Dodajmy, że w styczniu, czyli trzy miesiące po zakupie większościowego pakietu Spolany, Anwil ogłosił wezwanie do sprzedaży wszystkich akcji czeskiej firmy chemicznej, które znajdują się w wolnym obrocie na praskiej giełdzie (chodzi o prawie 4,82 proc. walorów, ponieważ pozostałe ponad 13 proc. jest własnością Orlenu). Analitycy są przekonani, że polski inwestor chce skupić wszystkie należące do drobnych akcjonariuszy papiery spółki i wycofać ją z praskiego parkietu. Na to wskazuje m.in. fakt, że Anwil zaproponował dość atrakcyjną cenę: 162 korony za walor. To nie tylko o 4,5 proc. więcej, niż wynosił giełdowy kurs spółki w dniu ogłoszenia wezwania (155 koron), ale więcej, niż wynosiła w tym przypadku najniższa wymagana prawem cena (159,11 korony). Przedstawiciele Anwilu nie chcą składać wiążących deklaracji co do ewentualnego wycofania akcji Spolany z czeskiego rynku kapitałowego. Obecnie giełdowy kurs firmy to 164 korony. Wezwanie ogłoszone przez włocławskiego inwestora potrwa jeszcze do 21 marca.

430 tysięcy ton PCW

- Anwil był oczywiście preferowanym nabywcą Spolany - mówi Bohumil Trampota, analityk praskiej firmy inwestycyjnej Patria Finance. Dodaje, że włocławska spółka, dzięki przejęciu niedawnego konkurenta z Czech, ma szanse osiągnąć znaczące efekty synergii. Dlatego nie dziwi go, że Anwil zdecydował się wyłożyć ponad 1,3 mld koron (prawie 180 mln zł).

- Jest to inwestycja zgodna ze strategią Anwilu, nakierowana na umacnianie pozycji w swoich kluczowych biznesach - deklaruje Włodzimierz Zientarski, rzecznik prasowy firmy z Włocławka. Wymienia tu głównie produkcję mieszanek polichlorku winylu (PCW) oraz nawozów. Anwil jest jedynym polskim producentem suspensyjnego polichlorku winylu, czyli S-PCW (sprzedawanego pod nazwą handlową Polanvil). Substancja ta wykorzystywana jest m.in. do produkcji granulatów, profili budowlanych, rur wodociągowych i kanalizacyjnych. Blisko połowa tej produkcji sprzedawana jest na rynku Unii Europejskiej. Ponadto w Anwilu wytwarzane są też granulaty kablowe z PCW (izolacyjne i osłonowe), mieszanki sypkie na bazie PCW, a także twarde granulaty techniczne przeznaczone m.in. do produkcji paneli ściennych, profili budowlanych i elektroinstalacyjnych. Anwil jest również jednym z największych w kraju producentów nawozów azotowych: wytwarza saletrę amonową i saletrzak. Działalność Spolany obejmuje zaś głównie produkcję i sprzedaż: suspensyjnego polichlorku winylu (S-PCW) oraz granulatów polichlorku winylu (G-PCW), kaprolaktamu (surowca do produkcji włókien poliamidowych, tworzyw konstrukcyjnych i plastików) oraz ługu sodowego.Włodzimierz Zientarski podkreśla, że łączne moce produkcyjne fabryk we Włocławku i w Neratovicach wyniosą około 430 tys. ton PCW rocznie. - Została przeprowadzona integracja działalności w obszarze produkcji i sprzedaży polichlorku winylu, granulatów oraz chloroalkalii, a także w obszarach planowanego rozwoju - mówi rzecznik prasowy Anwilu. Dodaje, że Spolana produkuje oprócz wspomnianego już kaprolaktamu także nawozowy siarczan amonu, których w ofercie firmy z Włocławka dotychczas nie było. - Stanowią one atrakcyjne uzupełnienie handlowego asortymentu naszych wyrobów - zapewnia Włodzimierz Zientarski.

Zaskakująco wysoka cena

Pod koniec stycznia Firma Chemiczna Dwory kupiła od holdingu Unipetrol 100 proc. akcji czeskiego Kaucuku. To, że czeski producent syntetycznych kauczuków trafi w ręce inwestora z Polski, nie było dla nikogo zaskoczeniem. Od dawna na rynku mówiło się bowiem, że to właśnie Dwory są liderem przetargu na zakup czeskiej firmy. Zaskoczeniem mogła być jednak cena, jaką inwestor z Oświęcimia, zgodnie z umową, ma zapłacić za Kaucuk. Chodzi bowiem o 195 mln euro, czyli ponad 5,5 mld koron (około 765,2 mln zł), a to prawie o 1/3 więcej, niż wynikało z krążących po rynku od kilku miesięcy pogłosek. Według czeskiego dziennika "Mlada Fronta Dnes", oferta obu polskich spółek - o Kaucuk starał się bowiem także Ciech - miała opiewać na około 150 mln euro, czyli w przeliczeniu na korony 4,25 mld.

- Mamy nadzieję, że cena faktycznie przewyższy 4 mld koron - mówił na kilka miesięcy przed podpisaniem umowy Jan Prochazka, analityk z biura maklerskiego Cyrrus z czeskiego Brna. Tomas Gatek, specjalista z praskiej firmy inwestycyjnej Patria Finance, był wówczas zdania, że Unipetrol mógłby na sprzedaży Kaucuku zarobić około 2 mld koron. Taka różnica w cenie mogła więc zaskoczyć nawet znawców tematu, którzy zdawali sobie sprawę, że oświęcimska firma będzie silnie zdeterminowana, aby przejąć producenta z zagranicy.

- Dwory gotowe będą zapewne zaproponować wysoką cenę, bo przejęcie przez nie Kaucuku może dać naprawdę spore efekty synergii - uzasadniał w rozmowie z "Parkietem" jeszcze w 2006 roku Jan Prochazka.

Korzyści dla obu stron

- Dwory to inwestor, który jest w stanie podnieść wartość Kaucuku i wnieść do spółki swoją wiedzę i doświadczenie - uzasadniał przed miesiącem wybór polskiego inwestora Francis Vleugels, prezes Unipetrolu. A co Dworom da przejęcie Kaucuku?

- Dotychczas piętą achillesową naszego przedsiębiorstwa był dostęp do surowców - wyjaśnia Dariusz Krawczyk, prezes Firmy Chemicznej Dwory. - Przejęcie Kaucuku oraz podpisana dwa tygodnie temu 15-letnia umowa z Orlenem gwarantują nam dostawy surowca. Oto najważniejszy plus - dodaje.

Przypomnijmy, że kilka tygodni temu płocki koncern i Dwory zawarły umowę, na podstawie której powołają wspólną spółkę, która ma się nazywać Etylobenzen Płock i zajmować wytwarzaniem etylobenzenu na potrzeby oświęcimskiej firmy. Substancja ta jest podstawowym surowcem używanym w produkcji styrenu. Etylobenzen Płock ma jej wytwarzać około 120 tys. ton rocznie.

Dzięki inwestycji Dwory mają zyskać gwarancję dostaw surowca, a Orlen - sposób na opłacalne zagospodarowanie wytwarzanych produktów petrochemicznych: benzenu i etylenu. Zakład ma powstać w Płocku w ciągu dwóch najbliższych lat. Orlen objął 51 proc. udziałów nowej spółki (za 6,12 mln zł), Dwory - pozostałe 49 proc. (za 5,88 mln zł).

Dzięki przejęciu Kaucuku przez Dwory powstanie drugi co do wielkości producent kauczuków emulsyjnych w Europie. - Niewiele brakuje nam do lidera, a warto przypomnieć, że w planach spółka ma rozpoczęcie produkcji nowego gatunku, tj. kauczuków rozpuszczalnikowych - dodaje prezes D. Krawczyk.

Zdaniem specjalistów z branży, wzrost mocy produkcyjnych wielkich Dworów w tych dwóch, najbardziej obiecujących segmentach powinien zrekompensować potencjalny spadek marż wynikający z korekty cen produktów petrochemicznych w najbliższych latach.Prezes oświęcimskiej firmy wylicza też inne efekty synergii. I polska, i czeska firma mają linie do produkcji tych samych substancji - kauczuków i tworzyw polistyrenowych. Dzięki połączeniu, w sposób oczywisty wzrośnie skala działalności w obu tych segmentach.

Akwizycja pozwoli oświęcimskiemu producentowi na efektywne zarządzanie rozwojem produktów i rynków, w tym - jak podkreśla prezes - optymalizację kosztów logistycznych, a także kosztów badań i rozwoju, optymalizację alokacji produkcji. I co też nie jest bez znaczenia - wyeliminuje wzajemną konkurencję.

- Połączenie obu firm znacznie wzmocni ich pozycję rynkową. Staną się one dla odbiorców jeszcze bardziej wiarygodnym i pewnym partnerem niż dotychczas - podkreśla D. Krawczyk i dodaje, że jego celem jest zbudowanie wokół Dworów ponadnarodowego, europejskiego koncernu petrochemicznego. - Szans rozwoju upatrujemy na rynkach całej Europy - podsumowuje. Nie od dzisiaj mówi się o tym, że oświęcimska spółka myśli już i przygotowuje się do kolejnych przejęć.

Tym razem, jak wynika z naszych informacji, chodzić ma o firmę z Serbii. Prezes D. Krawczyk nie komentuje tego. Deklaruje tylko, że suma, jaką Dwory wydałyby tym razem na zakup, będzie niższa niż w przypadku Kaucuku.

Analitycy docenili zakup

Efekty synergii, jakie da przejęcie czeskiego producenta przez Dwory, dostrzegli także, rzecz jasna, analitycy branży.

Specjaliści z Millennium Domu Maklerskiego w wydanym jeszcze w grudniu 2006 roku raporcie podkreślają, że choć rynek w dużym stopniu zdyskontował przejęcie Kaucuku przez polskiego inwestora, akwizycja może wciąż znacząco wpłynąć na wzrost wyceny Dworów. Dlatego też pierwsza rekomendacja Millennium DM dla oświęcimskiej spółki brzmiała "akumuluj". Papiery firmy wycenili na 83,4 zł, co oznaczało wówczas prawie 16-proc. potencjał wzrostu kursu.

Maks Kraczkowski

poseł PiS, przewodniczący Sejmowej Komisji

Gospodarki

Branża potrzebuje zmian

W krajach wysoko rozwiniętych przemysł chemiczny jest jednym z najprężniej działających sektorów gospodarki narodowej. Takie kraje jak USA, Niemcy, Japonia nie funkcjonowałyby tak dobrze bez silnej branży chemicznej. W większości potęg gospodarczych przemysł ten rozwija się w tempie nieznacznie szybszym niż pozostałe gałęzie przemysłu.

Na świecie wartość produkcji zakładów wielkiej syntezy chemicznej stanowi średnio około 10-11 proc. całej produkcji przemysłowej. W Polsce to zaledwie 4 proc. Odczuwalny jest więc brak zmian w tym właśnie sektorze, brak nowoczesnych technologii czy udanej restrukturyzacji. Tym bardziej potrzebne są jak najszybciej spore nakłady inwestycyjne, tak aby nasze zakłady mogły skutecznie konkurować z zagranicznymi koncernami chemicznymi.

W odniesieniu do dwóch zakładów - bydgoskiego Zachemu oraz Organiki Sarzyny - ich przyszłość wydaje się jasna. Mają pewnego i stabilnego inwestora branżowego, jakim jest grupa Chemiczna Ciech, która zagwarantowała odpowiedni poziom inwestycyjny. Nieco trudniej przedstawia się sytuacja w Zakładach Azotowych w Tarnowie i Kędzierzynie, które nadal czeka poważny proces poszukiwania nowych dróg rozwoju. Miejmy nadzieję, że Nafta Polska dotrzyma deklaracji i dokończy w tym roku prywatyzację sektora wielkiej syntezy chemicznej.

Edward Stanoch

dyrektor

zarządzający, członek

zarządu Hewitt Associates

Czas dla wszystkich nie płynie z tą samą prędkością

W procesie prywatyzacji sektora Wielkiej Syntezy Chemicznej nastąpiła kolejna przerwa wymuszona przez państwowego reżysera całego spektaklu. Pomińmy problem, kiedy nastąpi wznowienie akcji oraz czy główne wydarzenia będą się odbywać na giełdowym parkiecie (Zakłady Azotowe w Tarnowie-Mościcach), czy w zaciszu gabinetów (Zakłady Azotowe w Kędzierzynie) oraz kto zostanie zwycięzcą.

Wiadomo jednak, że w procesach chemicznych czas ma pierwszorzędne znaczenie, a koniunkturalne cykle mają miejsce w realnej, a nie politycznej rzeczywistości i charakteryzują się znaczącą dynamiką Czy dziś znajdujemy się już na krzywej schyłkowej? Analiza wyników ekonomicznych krajowych spółek sektora WSCh zdaje się wskazywać, że tak się właśnie dzieje, choć taka ogólna opinia nie oddaje wszystkich złożonych procesów zachodzących w tym sektorze gospodarki.

Faktem są wysokie ceny gazu ziemnego - podstawowego surowca w sektorze WSCh oraz wysokie cenny ropy naftowej, a w konsekwencji produktów chemicznych krajowych rafinerii, stanowiących podstawę dla dalszej produkcji przez zakłady WSCh. Pojawiła się też granica podaży tych produktów związana z brakiem rozwoju mocy produkcyjnych w rafineriach. Faktem jest także, że dywersyfikacja kierunków dostaw podstawowych surowców dla WSCh jest czystą teorią i od lat nie zrobiono absolutnie nic, by to zmienić.

Jeżeli w dłuższej perspektywie potwierdzą się doniesienia o pełnym wykorzystaniu mocy produkcyjnych w Stanach Zjednoczonych, to może się okazać, że ten interesujący rynek zbytu utraci swoją atrakcyjność.

Oznacza to, że margines rentowności produkcji nieustannie się zmniejsza, co doskonale pokazują wyniki finansowe i produkcyjne spółek WSCh w naszym kraju. Oznacza to także, że utrzymanie pozycji rynkowej wymaga cięcia kosztów, czyli modernizacji posiadanych instalacji, budowy nowych oraz zmiany organizacji spółek sektora. Wygra ten, kto dokona tego szybciej i efektywniej.

Europejski tort chemiczny w ostatnich latach nie ulega zasadniczym przemianom. Inwestycje były na tyle niewielkie, że nie zmieniły tej sytuacji. Zaś sektor tworzyw sztucznych, w którym krajowi producenci czują się względnie dobrze, jeszcze nie dotarł do granicy koniunktury. I to jest jedyny pozytywny element w tej układance. Ciągle jest miejsce dla nowoczesnych, dobrze zorganizowanych, elastycznych rynkowo producentów, którzy mogą konkurować z firmami dysponującymi tanim surowcem.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy