Czy ten PR-owski aspekt jest wystarczającym argumentem za tym, żeby Grupa Lotos połączyła siły z Orlenem?
Jak najbardziej. Jeśli nie przynosi żadnego minusa, a daje plusy - choćby nawet małe - to jednak są to plusy.
Powstałaby konieczność dzielenia się zyskiem z takiego przedsięwzięcia?
?ale i ryzykiem z nim związanym.
Czy zmierzają Państwo do takiego współdziałania?
Zarząd Grupy Lotos rozmawiał z szefostwem Orlenu i z tych rozmów wynikało, że jest możliwość współdziałania.
Ustalono może jakiś harmonogram dalszych spotkań czy rozmów na ten temat?
Miały być takie spotkania, ale życie pokazuje, że Orlen postanowił pójść inną drogą.
Z punktu widzenia klienta, czyli Kowalskiego kupującego paliwo na stacji benzynowej, takie połączenie nie jest chyba niczym dobrym?
Oczywiście, to ograniczenie konkurencji. Setki książek na ten temat napisano.
Może więc byłoby to korzystne z punktu widzenia akcjonariuszy?
Pytanie, czyich?
Obu spółek.
Obu spółek, to nie. Cudów nie ma. Trudno jednak cokolwiek więcej na ten temat powiedzieć, bo nadal nie wiadomo, o jakim łączeniu jest mowa. Choćby to, czy budujemy koncern czy holding. Jest cała masa wariantów, o różnym kształcie i przebiegu. Nie wiem, które z nich przeanalizował Orlen i który z nich tu wchodzi w grę. Wcześniej nie wiedzieliśmy, że Orlen czyni takie przygotowania i dlatego dopiero teraz robimy pewne swoje analizy. Jesteśmy więc mocno spóźnieni pod tym względem wobec Orlenu.
Mnie niepokoi co innego: to, że Orlen nie pokazuje tych dobrych stron i tego, co ta synergia powinna przynieść, czyli wskaźników po połączeniu. A przecież nie ma nic prostszego, niż wziąć dwa bilanse i pokazać, co się w nich dzięki połączeniu poprawi.
Z naszych wstępnych analiz wynika, że będą pogorszone, o ile nie będzie zasadniczych redukcji. Czyli połączony podmiot będzie miał gorsze wskaźniki, niż sama Grupa Lotos ma teraz.
Czy którakolwiek z możliwych wersji byłaby korzystna dla akcjonariuszy Grupy Lotos?
W moim przekonaniu, nie ma wersji jednakowo korzystnej dla wszystkich grup akcjonariuszy Grupy Lotos. Skarb Państwa trzeba postrzegać inaczej niż akcjonariuszy indywidualnych i inaczej niż np. fundusze inwestycyjne. Każdy ma inne zadania, inne priorytety i inną strategię. Dotychczas wydawało mi się, że Skarb Państwa nie traktuje zaangażowania w Grupę Lotos jak inwestycji kapitałowej i że nie chodzi mu o to, aby podbić maksymalnie cenę akcji, a potem je sprzedać. Ale teraz już nie mam pewności.
W strategii dla przemysłu paliwowego zapisano, że Skarb Państwa nie przewiduje sprzedaży akcji ani Grupy Lotos, ani Orlenu.
Strategia jest albo jej nie ma. A ja nie mam żadnej przesłanki, żeby przyjmować, że jeśli jedna jej część nie będzie obowiązywać, obowiązywać będzie inna.
Wydaje mi się, że muszą być jakieś, nieznane nam poważne powody zmiany strategii, bo w tym wszystkim, co dotychczas omówiliśmy, nie ma nic czegoś na tyle istotnego, żeby aż zmieniać strategię. Wszystko to są rzeczy, które dałoby się przeprowadzić bez fuzji.
Jaka grupa akcjonariuszy Lotosu mogłaby ewentualnie skorzystać na którymś z wariantów połączenia?
Myślę, że przy pewnej formule, w której o warunkach połączenia decydowałby wyłącznie rynek, część kapitału spekulacyjnego by zyskała.
A czy Skarb Państwa na tym zyska?
Nie wiem. To zależy od wybranej metody. Jeśli na przykład obie spółki wycofa z obrotu giełdowego na siedem, osiem miesięcy przed ich planowanym połączeniem, to jest szansa na przeprowadzenie tego procesu pod kontrolą. Ale nie wiem, czy ktoś zdecydowałby się na taki krok.
Czy to w ogóle jest możliwe?
Teoretycznie jest możliwe. Pamiętajmy jednak, że oficjalnie to nic nie wiem o żadnym łączeniu.
Czy oprócz klientów, ktoś na pewno na takiej fuzji by stracił?
Dziwi mnie pomijanie np. niezwykle ważnej kwestii, tego mianowicie, czy odpowiednia część podatków, płaconych dotychczas przez Lotos, pójdzie po połączeniu do Płocka, a może podatki płacone przez Orlen będą trafiać do Gdańska? W każdym razie komuś trzeba będzie zabrać... Dobrze by było, aby także w tym zakresie mieć wiedzę na temat istniejącego ponoć projektu i teraz, przed wyborami, jasno to pokazać.
Dziękuję za rozmowę.
RozmawiaŁ BARTŁOMIEJ MAYER
fot. Andrzej Cynka