Polskiemu przemysłowi chemicznemu jest potrzebny taki partner jak BASF

Z Torstenem Penkuhnem, prezesem BASF Polska, rozmawia Bartłomiej Mayer

Publikacja: 21.11.2007 09:13

Panie Prezesie, czy BASF chciałby uczestniczyć w procesie przejęć na polskim rynku chemicznym?

Zacząłbym od tego, że nasza działalność w Polsce rozwijała się w kilku fazach. Najpierw, przed 1989 rokiem, nasza firma była reprezentowana w Polsce przez jedną z central handlu zagranicznego. BASF, pod własną nazwą, zaczął funkcjonować na polskim rynku od 1990 roku, a dwa lata później powstało przedstawicielstwo ze 100-

-proc. udziałem niemieckiego koncernu BASF AG. Kolejną fazą powinna być nasza dalsza integracja z polską gospodarką.

Czy to oznacza chęć przejęć?

Gdy mówię o dalszej integracji, nie mam na myśli chęci kupienia wszystkiego, co ma w nazwie słowa "zakłady azotowe". Naszym celem jest raczej to, żeby wspomagać naszych polskich klientów, m.in. w zakresie stosowania naszych produktów. Innymi słowy, przyszłością BASF w Polsce nie jest tylko to, żeby sprzedać jak najwięcej niebieskich pojemników z naszymi produktami, ale żeby wspólnie z klientem troszczyć się o polepszenie jego konkurencyjności na rynku.

Przykładem takiej współpracy jest nasza inicjatywa "Ciepły dom dla Ciebie". W ramach tego projektu współpracujemy blisko z firmą Termo Organika, produkującą płyty ociepleniowe z Neoporu (następna generacja steropianu opatentowana przez BASF), które przy mniejszej grubości zapewniają domowi więcej ciepła. Ten projekt ma zresztą też innych ważnych partnerów, jak Biuro Projektowe Lipińscy czy Fortis Bank. Muszę tu powiedzieć, że energia i jej oszczędzanie będzie w ogóle tematem dominującym przez najbliższe 10 lat. Chodzi o to, żeby zużywać mniej energii, a nie zwiększać jej dostawy.

BASF nie przejmie wszystkich zakładów azotowych w Polsce. Ale czy to oznacza, że jednak niektóre z takich firm są w kręgu Państwa zainteresowania?

Jesteśmy zwolennikami kooperacji, a nie przejmowania. Znakomicie układa się współpraca z Zakładami Azotowymi Puławy. Chodzi tu o projekt dotyczący oczyszczania spalin emitowanych z instalacji do wytwarzania kwasu saletrowego. Przy produkcji nawozów mineralnych na bazie saletry mamy do czynienia z odpadem produkcyjnym w postaci tlenku azotu (N2O). A trzeba zaznaczyć, że właśnie ten gaz aż w 300 razy większym stopniu zwiększa efekt cieplarniany niż dwutlenek węgla. W ramach naszej współpracy nie tylko dostarczyliśmy do Puław nasz katalizator, który powoduje rozkład tego związku chemicznego, ale również opracowaliśmy wspólnie z tamtejszymi zakładami całościowy pakiet serwisowy. Inwestycja jest realizowana jako projekt unijny, co dla Puław oznacza dodatkowe korzyści finansowe, bo firma będzie mogła handlować prawami do emisji.

Czy są plany współpracy także z innymi polskimi przedsiębiorstwami z tej branży?

Oczywiście. Bardzo podobne działania podjęliśmy już w stosunku do innej spółki chemicznej, Zakładów Azotowych Kędzierzyn. Zresztą taka współpraca zawsze jest możliwa z każdym zakładem chemicznym i to w znacznie szerszym zakresie. Chodzić może o działania na rzecz ochrony środowiska naturalnego, zwiększanie produkcji czy doskonalenie technologii. Innymi słowy, nasza rola to raczej rola partnera, który będzie umacniał polski przemysł chemiczny, a polskiemu przemysłowi chemicznemu jest potrzebny taki partner jak BASF.

Z jakim zakładami BASF chce w najbliższym czasie podjąć współpracę?

W najbliższym czasie będziemy rozmawiać z wszystkimi pozostałymi, poza Puławami i Kędzierzynem, gdzie sprawa jest już jasna, polskimi producentami sztucznych nawozów, bo na dobrą sprawę wszystkie one mają instalację do produkcji saletrzaku. Wyobrażalibyśmy sobie jednak również rozmowy o współpracy np. z koncernem Orlen, choćby jeśli chodzi o ochronę przed korozją. Mamy technologie, które moglibyśmy w tej dziedzinie zaproponować polskim rafineriom.

Czy rozpoczęto już te rozmowy z Orlenem?

Owszem, rozpoczęliśmy negocjacje i one się toczą. Przypomnę, że od wielu lat jesteśmy dostawcą dodatków do paliw dla Orlenu. Zawsze też jesteśmy gotowi, żeby dotychczasoCzy Lotos też jest w kręgu zainteresowania BASF?

Naturalnie. Choć oczywiście Orlen jest dla nas szczególnie interesujący, bo trzeba patrzeć na ten koncern w kontekście jego przyszłej roli regionalnego lidera. Ten podmiot nie ma już tylko czysto polskiego charakteru, ale jest przecież koncernem międzynarodowym, operującym także na rynkach Czech, Litwy, no i Niemiec.

Z jakimi jeszcze podmiotami prowadzą Państwo rozmowy?

To jest na razie faza początkowa. Ale mogę powiedzieć, że miałem ostatnio okazję rozmawiać na przykład z prezesem Ciechu Mirosławem Kochalskim.

Mają Państwo nadzieję na zawarcie jakiegoś kontraktu o współpracy z Ciechem?

Na razie tylko się poznaliśmy, choć umówiliśmy się już na spotkanie biznesowe. Takie rzeczy, jak podpisanie kontraktu o współpracy, potrzebują jednak sporo czasu. Jesteśmy przekonani, że takie partnerskie relacje muszą się wytworzyć, rozwinąć, a to nie dzieje się z dnia na dzień. Zresztą nie czujemy też jakiejkolwiek presji czasu.

Muszę podkreślić, że to, co nas różni na przykład od amerykańskich koncernów, to to, że nie staramy się zdobywać, podbijać rynku, ale staramy się być na nim obecni dzięki szerokiemu partnerstwu i oferowaniu klientom wartości dodanej.

Jak, zgodnie ze strategią, ma się rozwijać działalność BASF na polskim rynku? Jaką przewiduje Pan na przykład dynamikę przychodów?

Naszym celem jest wzrost organiczny, a założyliśmy sobie, że będziemy się rozwijać w 13-proc. tempie - co roku przez najbliższe osiem lat, czyli do 2015 roku.

Przypomnę, że nasza firma zamknęła zeszły rok około 1,55 mld zł przychodów ze sprzedaży. Wszystko to oznacza, że najpóźniej w 2015 roku sprzedaż BASF w Polsce przekroczy poziom 3 mld zł, będzie zatem dwa razy wyższa niż w minionym roku.

Tempo rozwoju organicznego w tym roku mogłoby wynieść nawet 14 proc., a w przypadku segmentu tworzyw sztucznych nawet powyżej 20 proc.

Jednak duży wpływ na poziom przychodów będzie miała sprzedaż zakładów w Kutnie, które produkują premiksy paszowe dla zwierząt, i sprzedaż niektórych europejskich części koncernu, handlujących m.in. w Polsce. Właśnie przez te jednorazowe czynniki nasze przychody pozostaną na podobnym poziomie jak w 2006 roku.

Stawiają Państwo na rozwój organiczny. Wymaga to jednak inwestycji w Polsce. Jakie są Państwa plany w tym zakresie na najbliższy czas?

Zaplanowane na przyszły rok wydatki inwestycyjne firmy BASF to ponad 10 mln euro. Chcemy postawić w Polsce kolejny zakład produkcyjny. Dokładnej lokalizacji na razie nie mogę jednak zdradzić. Miałby się on zajmować tworzeniem kilku różnych substancji chemicznych, ich konfekcjonowaniem i dystrybucją. Stawiamy głównie na produkty dla branży budowlanej, ale również dla przemysłu motoryzacyjnego oraz meblarskiego.

Zimą chcemy rozpocząć przygotowanie projektów technicznych. Zakład, który ma rozpocząć produkcję pod koniec przyszłego roku, zatrudniać będzie od 40 do 60 pracowników.

BASF ma już w Polsce jeden podobny zakład w podkrakowskich Myślenicach.

Ile zakładów chcą Państwo docelowo mieć na naszym rynku?

Docelowo myślimy o czterech tego typu zakładach w Polsce. Naszą dotychczasową praktyką było także to, że kolejne obiekty stawialiśmy co cztery-pięć lat. Myślę, że podobnie będzie teraz.

Chcemy się szczególnie mocno zająć branżą budowlaną. Pierwszy temat to energia i jej oszczędzanie, drugi - to jakość budownictwa.

Szacujemy, że efektem naszego działania w dziedzinie oszczędzania energii w budownictwie będzie w przyszłym roku obrót w granicach 20 mln zł. Może to nie jest wielka kwota, ale proszę zauważyć, że będzie to de facto pierwszy rok funkcjonowania tej inicjatywy. Jestem absolutnie przekonany, że za kilka lat będzie to co najmniej 10 razy tyle.

W jakim tempie miałby rosnąć ten segment działalności?

Ten rozwój musi wynosić w segmencie energii co najmniej 25-30 proc. rocznie. Podobne tempo wzrostu przewidujemy także w dziedzinie choćby chemii budowlanej, chemii na potrzeby przemysłu motoryzacyjnego i wszystkiego, co ma związek z inwestycjami infrastrukturalnymi. Warto dodać, że ogromną szansę oznacza dla nas również Euro 2012.

Dziękuję za rozmowę

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy