Tym samym zakończył się proces przejęcia SEB TFI przez Operę. Jak już informowaliśmy, Opera kupiła od Skandinaviska Enskilda Banken tzw. przedsiębiorstwo SEB TFI, czyli działalność – aktywa funduszy, biura, pracowników, a nie TFI jako spółkę. Pozwoliło to przede wszystkim na niewykładanie na stół około 80 mln zł, czyli równowartości kapitałów własnych SEB TFI oraz jego gotówki. Cena transakcji nie została ujawniona. „Parkiet” ustalił, że było to około 17 mln zł. Pieniądze pochodziły z podwyższenia kapitału zakładowego Opery. Nowym akcjonariuszem towarzystwa został Dariusz Wojdyga, były prezes Hoopa.
Jak przedstawia zarząd Opery, główne cele przejęcia SEB TFI to skokowe zwiększenie puli aktywów, co automatycznie przekłada się na wzrost wpływów z opłat za zarządzanie, oraz... dostęp do zewnętrznej sieci dystrybucji, przez którą sprzedawane były dotychczas fundusze SEB. Dziwić może to o tyle, że Maciej Kwiatkowski, prezes Opera TFI, wielokrotnie podkreślał, że tzw. pośrednicy finansowi, w tym banki – przez to, że tak dużo pieniędzy chcą od TFI – stanowią prawdziwą patologię naszego rynku.
– Będziemy starali się zmieniać relacje z dystrybutorami. Chcemy, żeby byli lepiej poinformowani, m.in. o ryzyku inwestycyjnym. Ponadto przy wprowadzaniu do sprzedaży kolejnych subfunduszy Novo, nad którymi pracujemy, będziemy negocjować z dystrybutorami stawki, jakie mamy im płacić – mówi Rafał Lis, członek zarządu Opera TFI. Ma to pozwolić na ostateczne ustalenie opłat na niższym niż przeciętnie na rynku poziomie. Nowe subfundusze Novo mają mieć zbliżoną politykę inwestycyjną do obecnych funduszy otwartych Opery.
Niespełna 650 mln zł – tyle na koniec marca (to ostatnie dostępne dane) były warte aktywa dawnych funduszy SEB. Wkrótce każdy klient ma dostać list od Opery o tym, że to ona przejęła zarządzanie jego pieniędzmi. Rafał Lis podkreśla, że nie zakłada, by zaczęli masowo wycofywać swoje środki. Zarząd Opery zastrzega również, że w umowie ze skandynawskim SEB „uregulowane są” wszelkie kwestie dotyczące ewentualnych zażaleń, wniosków o odszkodowanie czy kar związanych z inwestycjami SEB2 i SEB5, wokół których było sporo zamieszania, a klienci stracili na nich w sumie dziesiątki milionów złotych. Szczegóły tych „regulacji” – na kogo spadnie ewentualna odpowiedzialność, na Operę czy SEB – nie są jawne. Zdania prawników w tej sprawie są podzielone.
Co będzie z byłymi pracownikami SEB TFI? Na razie pracują w Operze. Jest ich ponad dwudziestu. – Z czasem będziemy łączyć zespoły zarządzania, księgowości czy inne. Wówczas zapewne będą miały miejsce zwolnienia – mówi Rafał Lis.