Tego można było się spodziewać. Środa na rynku walutowym nie przyniosła większych zmian, bo zabrakło też i impulsów rynkowych. Kalendarz makroekonomiczny świecił bowiem pustkami, a i w geopolityce nie wydarzyło się nic nowego. Efekt? Po południu dolar był wyceniany na 3,65 zł. Euro kosztowało 4,24 zł, a frank szwajcarski 4,53 zł. Para EUR/USD oscylowała z kolei w okolicach 1,16. 

-  Środa przynosi korektę ruchów z wcześniejszej części tygodnia. W przypadku złotego brak jest jednak bardziej znaczących zmian. Lokalnie rynek żyje doniesieniami nt. ewentualnego podatku bankowego w formie opodatkowania rezerw, co ciąży nieco na sektorze bankowym na GPW – wskazuje Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.

Waluty czekają na czwartek

Na większe emocje na rynku walutowym inwestorzy muszą więc poczekać najpewniej do czwartku. Wtedy to poznamy m.in. cotygodniowe dane z amerykańskiego rynku pracy, ale przede wszystkim dane o amerykańskim PKB i inflacji. 

Rynkowy spokój w środę sprzyjał m.in. bitcoinowi. Jego wycena rosła w drugiej części dnia 1,5 proc. i zbliżyła się do poziomu 108 tys. USD. Historyczny szczyt bitcoina znajduje się tuż poniżej poziomu 112 tys. USD.