W piątek za europejską walutę trzeba było zapłacić 4,16 zł. Według Marcina Grotka, analityka z Raiffeisen Bank Polska, poziomem technicznego wsparcia jest obecnie wartość 4,15 zł za euro. – Jeżeli na początku tego tygodnia zostanie on złamany, to przewiduję, że nastąpi dalsze dynamiczne umocnienie polskiej waluty do poziomu 4,05 za euro, a może nawet do 4,00 za euro – twierdzi Grotek. – Z drugiej strony, jeśli poziom 4,15 zostanie obroniony, to w konsekwencji złoty może zacząć podążać w kierunku 4,30 za euro – dodaje.

To, że zachowanie się polskiej waluty w krótkim terminie jest wielką niewiadomą, pokazują ostatnie prognozy banków i domów maklerskich dotyczące wartości złotego pod koniec III kwartału. Ich rozpiętość sięga od 3,87 zł za euro (TMS Brokers) do 4,60 zł za euro (Royal Bank of Canada).

Która ścieżka jest bardziej prawdopodobna? Według raportu Banku BPH polska waluta będzie pozostawała – w obliczu braku w najbliższym czasie publikacji istotnych danych makroekonomicznych dotyczących Polski – pod wpływem wydarzeń na rynkach globalnych. „Jeśli dobre nastroje się utrzymają, złoty ma szansę umocnić się do poziomu 4,10–4,15 za euro” – napisali analitycy Banku BPH. Według nich jedynym zagrożeniem dla takiego rozwoju sytuacji mogą być ewentualne nieporozumienia i tarcia w koalicji PO-PSL. Bank zwraca uwagę, że są prawdopodobne, bo wicepremier Waldemar Pawlak wskazywał ostatnio, że może być konieczne przeprowadzenie przedterminowych wyborów parlamentarnych.

W długim terminie instytucje finansowe przewidują umacnianie się polskiej waluty. Mediana ich prognoz pokazuje, że na koniec II kwartału 2010 roku za euro powinno się płacić równe 4 zł. Umocnienie złotego do 3,60 za euro obstawiają banki: HSBC i Bank of America. Nie brakuje jednak i tych, które przewidują obniżenie wartości polskiej waluty do poziomu około 4,55 za euro. Mowa o Royal Bank of Canada i Deutsche Banku.