W minionych tygodniach zastanawialiśmy się w naszych analizach nad atrakcyjnością inwestycyjną ośmiu giełdowych branż, obejmujących łącznie 91 spółek, które pod względem wielkości przychodów, kapitalizacji i obrotów akcjami stanowią „rdzeń” GPW. U progu sezonu publikacji wyników finansowych za IV kw. 2009 r. (i za cały rok) postanowiliśmy zestawić wszystkie te sektory i porównać je pod różnymi względami.
[srodtytul]Ogromne różnice w stopach zwrotu[/srodtytul]
O tym, iż warto poszukiwać trafnych kryteriów oceny atrakcyjności inwestycyjnej świadczy choćby fakt, że chociaż miniony rok przyniósł ogólną zwyżkę cen większości akcji, to różnice pomiędzy stopami zwrotu w poszczególnych branżach były ogromne. Podczas gdy przykładowo obliczany przez nas indeks branży wytwórców chemikaliów podskoczył aż o 128 proc., to np. indeks spółek inżynieryjno-budowlanych zyskał zaledwie 27 proc. (WIG tymczasem wzrósł o 47 proc.).
Pytanie w tej sytuacji brzmi – czy tak dramatyczne stopy zwrotu dało się przewidzieć na podstawie jednoznacznych kryteriów fundamentalnych oraz co te kryteria sugerują na przyszłość?Po pierwsze, przyjrzyjmy się słyszanej często obiegowej opinii, według której należy inwestować w te branże, które cechują się tzw. mocnymi fundamentami, rozumianymi jako rosnące zyski lub wysoka rentowność. Sprawdźmy, czy w minionym roku zadziałało przykładowo kryterium doboru sektorów do portfela oparte na wskaźniku rentowności kapitałów własnych (ROE).
Przed rokiem najwyższym ROE (na koniec 2008 r.) cechowała się branża inżynieryjno-budowlana (16,9 proc.), najniższym zaś (nie licząc branży paliwowej, która miała ujemne ROE) producenci chemikaliów (2,1 proc.). Gdyby posłuchać omawianego mitu inwestycyjnego, to do portfela należałoby wówczas dobrać wyłącznie spółki budowlane jako te o najmocniejszych fundamentach. Okazało się, że rynek bardzo rozczarował inwestorów wierzących w takie obiegowe opinie – podczas gdy najbardziej rentowna branża przyniosła najniższe zyski z akcji, to najmniej rentowna – najwyższe.