[b]Plan ratunkowy dla euro spotyka się z dużą krytyką. Zgadza się pan z nią?[/b]
Dziwi mnie zaskoczenie i ostra krytyka. Te działania nie są przecież niczym nowym na rynku światowym. Europejski Bank Centralny będzie robił to samo, co czynił amerykański FED – skupował papiery dłużne, których nikt inny by nie chciał. Różnica polega na tym, że w USA w kłopotach były olbrzymie banki, a w Europie mamy problem całych państw. [b]Czyli w pana opinii mechanizm ratunkowy jest dobrym rozwiązaniem?[/b]
Trudno oceniać, bo wygląda na to, że jest jedynym możliwym doraźnym rozwiązaniem. Oczywiście, gdybym był podatnikiem niemieckim, bardzo bym się oburzył. Okazuje się bowiem, że ponownie za błędy banków, czyli inwestycje w greckie obligacje, oraz rozrzutność Greków płacić będzie każdy niemiecki podatnik. Najbardziej się cieszą oczywiście niemieccy i francuscy bankierzy. Jak zwykle się okazuje, iż nabyli najbardziej zepsute aktywa, a kara ich nie spotka.
[b]Jakie konsekwencje dla Polski może mieć decyzja UE?[/b]
Dopóki udaje nam się żyć z własną walutą, dopóty i dla nas ta decyzja będzie korzystna. Nie musimy dopłacać do funduszu pomocowego, a koniunktura w krajach sąsiednich znów będzie podtrzymana. Kolejny inflacyjny zastrzyk pieniądza na świecie będzie bowiem impulsem do dalszego wzrostu cen aktywów.