Jak stwierdził wczoraj prezes Andrzej Klesyk, ubezpieczyciel może wyłożyć w sumie około 5 mld zł. Jeszcze w maju mówił o ponad 4 mld zł.
– PZU szuka potencjalnych firm do przejęcia wśród dużych spółek ubezpieczeniowych w regionie – powiedział w czwartek prezes PZU. Ale dodał, że w tym roku szans na transakcję już nie ma.Podkreślił, że ewentualne zakupy spółka chciałaby sfinansować w przeważającej części z własnych pieniędzy. – Mamy około 10 mld zł kapitału, z czego około 4 mld zł może być przeznaczone na akwizycje. Do tego dochodzi jednak jeszcze finansowanie dłużne – tłumaczył Klesyk.
Ze znalezieniem firmy do przejęcia łatwo wcale nie jest. Niedawno „Parkiet” pisał o możliwej akwizycji białoruskiej firmy Belgosstrakh. To największy ubezpieczyciel na tym rynku. Ale rozmowy nie idą chyba w dobrym kierunku. – Do tanga trzeba dwojga. Nie wiadomo jednak, czy oni w ogóle chcą tańczyć – kwituje sprawę Klesyk.
PZU od dawna zapowiada, że chce kupić któregoś z zagranicznych konkurentów. Na razie bez skutku. – Nie ma sensu kupować spółek, które nie są w pierwszej trójce lub ewentualnie piątce na danym rynku – podkreśla prezes. I dodaje, że jego zainteresowania dotyczą całego regionu od Bałtyku po Morze Czarne.
Możliwości PZU znacznie spadły po zeszłorocznej wypłacie megadywidendy (w 2009 r. 12,75 mld zł zaliczki, a resztę, 942 mln zł we wrześniu tego roku). Mimo to wokół ewentualnych akwizycji często pojawiają się na rynku plotki.