W piątkowe popołudnie inwestorzy płacili za euro 3,96 zł, kiedy jeszcze trzy dni wcześniej wspólna waluta kosztowała 3,92 zł.
Kurs złotego pozostawał dość stabilny mimo obniżenia prognozy inflacji przez rząd szwajcarski, co zmniejszyło atrakcyjność franka, ale nie pomogło – wbrew oczekiwaniom – walutom naszego regionu. Złoty nie zareagował specjalnie także na interwencję Banku Japonii, zmierzającą do osłabienia jena, jak i udane aukcje obligacji. „Pozostaje pytanie, czy i jak długo polska waluta pozostanie odporna na szoki zewnętrzne” – zastanawiają się analitycy BRE Banku.
Wciąż większość ekonomistów prognozuje wzrost wartości złotego. Średnia oczekiwań analityków ankietowanych przez agencję Bloomberg wskazuje na poziom 3,87 zł za euro na koniec tego roku i 3,71 zł za euro na koniec 2011 r. Najbardziej optymistyczni są ekonomiści UBS (spodziewają się umocnienia do 3,6 zł), którzy podnieśli niedawno prognozę wzrostu PKB dla Polski. Najbardziej sceptyczny co do siły złotego pozostaje Morgan Stanley (z prognozą 3,95 zł za euro na koniec roku).
Zdaniem wielu analityków dużo zależy od tego, jakie decyzje podejmować będzie Rada Polityki Pieniężnej, która przez decyzję o podwyżce stóp procentowych jeszcze bardziej uatrakcyjniłaby inwestycje w polskie aktywa. „Trend aprecjacyjny, jak i sygnały osłabienia koniunktury w Niemczech skłonią Radę Polityki Pieniężnej do powstrzymania się od podwyżek stóp do końca roku” – oceniają jednak ekonomiści JP Morgan.
W tym tygodniu na rynek nie powinno napłynąć wiele danych makro. Inwestorzy będą czekać przede wszystkim na rezultaty posiedzenia Rezerwy Federalnej USA i na dane o sprzedaży detalicznej w Polsce.