Jak wynika z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego, na koniec II kwartału 62,1 proc. rezerw walutowych państw, które raportują o ich składzie, stanowiły aktywa denominowane w dolarach. Choć w minionej dekadzie udział ten systematycznie malał (z 70,7 proc. w 2001 r.), wciąż jest ponaddwukrotnie większy niż w przypadku kolejnej najpopularniejszej jednostki płatniczej, czyli euro, która odpowiada za około 26,5 proc. światowych rezerw walutowych. Liczby te wskazują, że dolar pozostaje główną globalną walutą rezerwową, co przesądza o jego specyficznym charakterze. Dla amerykańskiej gospodarki – a więc i dla całego świata – stanowi on jednak zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Stąd liczne w ostatnich latach propozycje zreformowania systemu walutowego.
[srodtytul]Nie tylko wielkość gospodarki[/srodtytul]
Pozycja dolara jako głównej waluty rezerwowej, która uwidoczniła się po II wojnie światowej, to nie tylko odzwierciedlenie wielkości gospodarki USA. – Do bardzo niedawna Japonia była drugą największą gospodarką świata, ale udział jena w światowych rezerwach walutowych wynosi tylko około 3 proc. – podkreśla Marc Chandler, główny strateg walutowy w Brown Brothers Harriman. Równie ważne są stopień rozwoju amerykańskiego sektora finansowego oraz głębokość i płynność tamtejszego rynku kapitałowego. – Rządy, które akumulują rezerwy, w pierwszej kolejności nastawiają się na bezpieczeństwo i płynność lokat, a dopiero na końcu na ich stopę zwrotu. Tymczasem światowe rezerwy walutowe sięgają około 8 bln USD. Jaki inny rynek obligacji jest wystarczająco duży i dostępny, aby przyjąć takie środki? – pyta retorycznie Chandler.
Ze względu na te uwarunkowania innym państwom wygodnie jest rozliczać transakcje handlowe w amerykańskiej walucie, tym bardziej że denominowane są w niej surowce. Pojemność amerykańskich rynków sprawia również, że wiele krajów stara się utrzymać konkurencyjność eksportową właśnie wobec USA. Szereg państw wschodzących decyduje się w tym celu na utrzymywanie sztywnego – lub zarządzanego – kursu własnej waluty wobec dolara. Ponieważ są to gospodarki dynamicznie rozwijające się, co stwarza aprecjacyjną presję na ich jednostki płatnicze, ta strategia wymaga skupowania dolarów. Czynniki te gwarantują wysoki popyt na denominowane w amerykańskiej walucie aktywa, zwłaszcza te bezpieczne.
[srodtytul]Bezkarny wierzyciel[/srodtytul]