Teoretycznie wątpliwości powinien rozwiać wyrok Sądu Najwyższego, który w 2008 r. orzekł, że składki odprowadzane do OFE mają charakter publicznoprawny, nie są własnością prywatną ubezpieczonych i nie można nimi swobodnie dysponować. Temat wciąż jednak żyje. W tej sprawie od dawna sprzeczają się minister finansów Jacek Rostowski (pieniądze publiczne) i prof. Leszek Balcerowicz (pieniądze Polaków). Trzy lata temu podobny spór toczył minister Michał Boni z ówczesną minister pracy Jolanta Fedak, która przekonywała, że to publiczne pieniądze.

Analiza oświadczeń majątkowych członków rządu i posłów wskazuje, że także oni mają problem z określeniem, czy pieniądze w OFE są ich, czy nie. Zarówno Joanna Mucha, minister sportu, jak i Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, wpisali oszczędności w OFE w posiadane zasoby pieniężne. Z oświadczenia za 2011 r. (brak za 2012 r.) wynika, że minister Mucha uzbierała ponad 43 tys. zł w funduszu Aviva, z kolei minister Sikorski miał prawie 73 tys. zł w ING OFE. Ok. 80 tys. zł zgromadził w funduszu emerytalnym wiceminister skarbu Paweł Tamborski, a wiceminister transportu Tadeusz Jarmuziewicz wymienia w oświadczeniu nie tylko oszczędności swoje i żony w OFE PZU Złota Jesień (zgromadził ponad 92 tys.), ale także wartość swoich i żony zapisów na koncie w ZUS. Również w oświadczeniu posła Ryszarda Kalisza (do niedawna w SLD) można znaleźć informację, że na koniec 2011 r. zgromadził w funduszu Aegon – ponad 86 tys. zł.

Nie jest wykluczone, że większa liczba polityków uznaje pieniądze w OFE za własne, tylko w różny sposób wpisują zasoby finansowe, często też nie podają nazw funduszy, w których oszczędzają. I tak np.  ministrowie wpisują pieniądze w OFE w rubrykę papiery wartościowe, a Kalisz: środki pieniężne w polskiej walucie. Można się zastanawiać, czy sam premier Donald Tusk nie wpisuje pieniędzy w OFE do swojego oświadczenia. Można w nim bowiem znaleźć informację, że ok. 78 tys. zł zgromadził w jednostkach funduszy inwestycyjnych i... emerytalnych.

Zdaniem prof. Aleksandra Chłopeckiego z kancelarii Dentons wpisywanie przez polityków pieniędzy zgromadzonych w OFE do oświadczeń majątkowych jest przesadą. Mówimy o pewnej wartości oczekiwanej, a nie środkach np. na koncie bankowym, które w każdej chwili można wypłacić. – Nie ma tu mowy o własności. Choć oczywiście pieniądze w OFE są bardziej obywatela niż państwa. Wynika to choćby z możliwości ich dziedziczenia w okresie gromadzenia czy faktu, że w przypadku rozwodu stanowią część majątku wspólnego – mówi Chłopecki.