Sprawa akcjonariuszy spółek energetycznych, którzy w latach 2009–2010 zdecydowali się w ramach konsolidacji branży na wymianę akcji ze Skarbem Państwa, znalazła swój finał w sądzie. W zamian za papiery spółek zależnych, otrzymywali walory ich spółek matek np. PGE czy Tauronu. Według pana akcjonariusze, a wśród nich również Socrates Investment, zostali przy tej wymianie poszkodowani. W jaki sposób?
Według nas resort skarbu pozbawił 50 tys. drobnych akcjonariuszy majątku wartości miliarda złotych
W pierwszej kolejności należy zauważyć, że Skarb Państwa za pośrednictwem spółek uczestniczących w konsolidacji zachęcał akcjonariuszy do zamiany akcji, wskazując, iż za niepłynne aktywa otrzymają oni akcje koncernów notowanych na giełdzie. Gdy tylko proces zamiany się skończył, Skarb Państwa sprzedał otrzymane akcje za kwotę wyższą o prawie 1 mld zł od wartości akcji wydanych akcjonariuszom mniejszościowym. Gdy w normalnym świecie biznesu silniejszy wykorzystuje swoją pozycję do uzyskania korzyści kosztem słabszego, to jest to normalne, ale państwo nie może tak traktować obywateli. Taka sytuacja mogła mieć miejsce tylko dlatego, że parytet wymiany akcji, jaki resort skarbu zaproponował 50 tys. akcjonariuszom mniejszościowym, był niezgodny z tym, jaki gwarantowała ustawa o konsolidacji sektora energetycznego.
Dlaczego tak się stało?
Do dziś nie potrafię zrozumieć, czym kierował się ówczesny minister skarbu, wdrażając interpretację rozporządzenia, która zmieniała ustalone w ustawie warunki zamiany akcji. Konstytucja RP w tym zakresie nie pozostawia żadnych wątpliwości, że minister nie ma uprawnień do zmiany warunków określonych przez ustawodawcę. Co ciekawe, treść samego rozporządzenia była inaczej interpretowana przez poprzedniego ministra, a wewnętrzne dokumenty resortu, do których dotarliśmy, potwierdzają, że taka interpretacja była sugerowana również przez odpowiednie departamenty w ministerstwie.