– Dobre wyniki to przede wszystkim efekt dość dużej koncentracji na segmencie średnich spółek przy pełnej alokacji portfela. Już w kwietniu nasz fundusz miał 100-proc. zaangażowanie w akcje, co przełożyło się na możliwość pełnego wykorzystania ruchu wzrostowego w kolejnym miesiącu – cieszy się Bartosz Arenin, zarządzający funduszem Copernicus Akcji Dywidendowych, który zarobił 10,4 proc. Jego zdaniem wysokich zysków z akcji należy oczekiwać dopiero jesienią. – O ile najbliższe miesiące (czerwiec, lipiec, sierpień) mogą być wzrostowe, to powinny okazać się dużo spokojniejsze niż maj. Lepszego okresu dla inwestorów spodziewałbym się na przełomie III i IV kw., gdy w danych makroekonomicznych mogą pojawić się pierwsze istotne sygnały poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce.

Tymczasem wyraźne oznaki końca hossy płyną z rynku obligacji. Fundusze dłużne naraziły swoich uczestników na stratę średnio 0,4 proc. Fundusze obligacji korporacyjnych były średnio 0,4 proc. na plusie.

Pozytywnie na tym tle zaskoczył fundusz Idea Obligacji, zarabiając w maju ponad 2 proc. Jak to możliwe? – To portfel, który pracuje przede wszystkim na obligacjach korporacyjnych. Rozliczenie dyskonta w cenie obligacji w połączeniu z atrakcyjnym oprocentowaniem to podstawa obserwowanych stóp zwrotu – wyjaśnia Wojciech Łaciak, zarządzający funduszem. Jednocześnie przyznaje, że to fundusz, w którym inwestorzy muszą akceptować wyższy poziom ryzyka niż przy inwestycjach w papiery „klasy A".

Zdaniem Łaciaka czas pożegnać się z hossą na rynku polskich obligacji skarbowych. – Zmiana trendu w tym przypadku będzie dość mozolna i długotrwała – zastrzega. – Na zakup obligacji o stałym oprocentowaniu w dłuższej perspektywie jest już za późno, na zakupy zmiennoprocentowych za wcześnie. Wspomniany mozolny proces będzie obfitował w zmienność dającą zarobić zarówno bykom, jak i niedźwiedziom w krótszej perspektywie. Ostatnia korekta może nawet spowodować, że atak nabywców polskich obligacji, zwłaszcza przy obecnym poziomie notowań złotego, doprowadzi do dalszego spadku  rentowności. Jednak to już nie czas beztroskiego „kup i trzymaj" i ostrożność jest zalecana – uważa Łaciak.