Koniec zysków bez ryzyka. Chcesz zarobić? Kupuj akcje

W ciągu ostatnich dwóch miesięcy do funduszy obligacji wpłacono prawie 3 mld zł netto. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że od kilku tygodni narażają one inwestorów na straty.

Publikacja: 14.06.2013 13:00

Czy straty z ubiegłych tygodni podziałają jak kubeł zimnej wody na klientów TFI i czy zauważą oni, ż

Czy straty z ubiegłych tygodni podziałają jak kubeł zimnej wody na klientów TFI i czy zauważą oni, że w czasie gdy na obligacjach można było stracić ponad 4 proc., fundusze akcji dały zarobić 5–11 proc.?

Foto: Bloomberg

Te straty są czasem nawet dotkliwe, przekraczają 4 proc. w ciągu jednego miesiąca. Najlepsze strategie od początku roku wciąż są na plusie rzędu 3–4 proc., ich zyski jednak szybko topnieją.

Zarządzających nie dziwi jednak popularność funduszy dłużnych. Przez ostatnie dwa lata zarabiały one 10–15 proc. rocznie. Zysk najlepszych zbliżał się do 20 proc. – więcej niż wielu funduszy akcji. Zwabieni historycznymi stopami zwrotu inwestorzy, „siłą rozpędu", powierzają swoje pieniądze funduszom obligacji.

Jak pies do jeża

Czy straty z ubiegłych tygodni podziałają jak kubeł zimnej wody na klientów TFI i czy zauważą oni, że w czasie gdy na obligacjach można było stracić ponad 4 proc., fundusze akcji dały zarobić 5–11 proc.?

Klienci TFI już zaczynają się nieśmiało przerzucać na akcje. W maju do funduszy inwestujących na giełdzie wpłacono o 560 mln zł więcej niż z nich wypłacono. Z jednej strony niewiele – porównując z kapitałem płynącym do funduszy obligacji. Z drugiej – całkiem sporo, bo najwięcej od dwóch lat. – Wzrost zainteresowania produktami akcyjnymi zaczyna być widoczny. Bardzo dobre zachowanie giełdy w maju przyciągnęło do nich ponad pół miliarda złotych – potwierdza Marlena Janota, członek zarządu BZ WBK TFI.

Zastrzega jednak, że masowego przepływu pieniędzy  z funduszy obligacji do funduszy akcji nie należy się spodziewać. – Produkty akcji nie są dla każdego i nawet słabsze wyniki funduszy obligacji nie spowodują przeniesienia pieniędzy do bardziej perspektywicznych funduszy akcji. Są osoby, które mając nawet długi horyzont inwestycyjny, lokują swoje oszczędności na lokatach i funduszach dłużnych. Awersja do ryzyka skłania ich do ostrożnego podejścia do inwestowania. W przypadku takich osób, utrzymująca się podwyższona zmienność na rynku obligacji spowoduje raczej przeniesienie środków na lokaty i w fundusze ochrony kapitału niż w fundusze z udziałem akcji – mówi Janota.

Można jej wierzyć, biorąc pod uwagę, że w interesie całej branży funduszowej byłoby, żeby jak najwięcej klientów wybierało fundusze akcji. Firmy zarządzające aktywami zarabiają na nich dwa razy więcej niż na strategiach dłużnych.

– Wszystko zależy od sytuacji na rynku akcji i to nie tylko w Polsce, ponieważ lepszy jest nawet niewielki zysk niż jakakolwiek strata. W przypadku słabej koniunktury i awersji do ryzyka na światowych rynkach lepiej trzymać oszczędności na depozycie niż tracić tylko dlatego, że wydawało nam się, że jest zbyt nisko oprocentowany – mówi Sebastian Słomka, zarządzający funduszem Eques Obligacji, który ostatnio wypada akurat całkiem nieźle.

Obligacje jeszcze dadzą zarobić

Aby przewidzieć, jak mogą się zachować klienci TFI, trzeba zrozumieć, co dokładnie stało się ostatnio na rynku obligacji.

Mówiąc językiem zarządzających – krzywa rentowności jest teraz bardzo stroma – to oznacza, że są duże różnice pomiędzy rentownością obligacji o krótkim terminie do wykupu a tymi o długim. Rentowność 10-letnich obligacji wzrosła znacznie bardziej niż 2-letnich. Długie papiery mają teraz tzw. duże carry, czyli nadwyżkę spodziewanej rentowności w okresie do wykupu ponad stopę referencyjną. To daje przestrzeń do spadku rentowności i wzrostu cen tych papierów.

Zarządzający przekonują zresztą (patrz rozmowy poniżej), że przy dalszym spadku inflacji oraz jej późniejszej stabilizacji na niskich poziomach Polska w dalszym ciągu oferuje relatywnie wyższą realną stopę procentową niż tzw. rynki bazowe (USA i Niemcy), co powinno być wsparciem zarówno dla złotego, jak i polskiego rynku długu.

– Po krótkiej konsolidacji przy 4 proc., rentowność dziesięciolatek powinna spadać (ceny rosnąć).  Może się więc okazać, że po ostatnich zwyżkach rentowności obligacji długoterminowych, fundusze obligacji wypracują znacznie wyższe stopy zwrotu w perspektywie roku niż inne rozwiązania inwestycyjne. Dla inwestorów o dużej awersji do ryzyka będzie to nadal jedyna alternatywa – uważa Jarosław Antonik, członek zarządu KBC TFI.

Co z inwestorami o większej skłonności do ryzyka? Na pewno rekordowo niskie stopy procentowe i spadające zyski z lokat bankowych „wypychają" ich teraz na rynek. W kwietniu „wypchnęły" z depozytów terminowych prawie 7 mld zł, wynika z danych NBP. Te pieniądze trafiły na razie na ROR-y. – Inwestorów nie- wykluczających inwestycji w fundusze z udziałem akcji wydaje się obecnie zniechęcać do takich inwestycji wysoka zmienność na rynku akcji od początku roku i niepewność sytuacji gospodarczej w Polsce –  tłumaczy Janota.

Oczy zwrócone na giełdę

Po bilansie wpłat i wypłat TFI, widać, że inwestorzy są zdezorientowani. Wystarczy jeden miesiąc spadków i wycofują się ze strategii inwestujących na giełdzie, po miesiącu zwyżek – wracają do funduszy.

Widać jednak również, że znacznie szybciej niż normalnie reagują na trendy rynkowe. Prawdopodobnie TFI nie będą więc musiały czekać kilka kwartałów, aż ich klienci zauważą hossę. – Teoretycznie polski rynek akcji może być w przededniu hossy, bo niskie stopy procentowe mogą się przyczynić do ożywienia gospodarczego i taki jest nasz scenariusz bazowy. Jeśli tak będzie, przepływ kapitału w kierunku funduszy akcji powinien być coraz silniejszy z każdym kolejnym miesiącem – wskazuje Sebastian Słomka.

[email protected]

Pytania do Pawła Kowalskiego, zarządzającego funduszami obligacji TFI PZU

Fundusze obligacji przyzwyczaiły klientów TFI do zysków rzędu 10–15 proc. rocznie. Ile zarobią teraz?

To trudne pytanie. Na wszystkich rynkach rośnie zmienność, obserwujemy duże, bardzo szybkie i bardzo brutalne ruchy. Inwestorzy powinni teraz zachować spokój, nie kierować się krótkoterminowymi stopami zwrotu. Może się bowiem okazać, że stratę jednego miesiąca, w ciągu następnych trzydziestu dni uda się nadrobić z nawiązką. Klienci TFI powinni patrzeć na inwestycje w obligacje w perspektywie 1,5–2 lat. Prawdopodobnie ta zmienność utrzyma się w najbliższym czasie. Trend w polskich obligacjach wyznaczała zagranica (od kwietnia ubiegłego roku, przez 12 miesięcy udział zagranicy w długu Skarbu Państwa wzrósł z 32 proc. do 37 proc.), ale w ostatnim czasie pojawiły się informacje o odpływach z funduszy obligacji rynków wschodzących. Dodatkowo inwestorzy zagraniczni, dla których nasze obligacje stanowią tylko jeden z papierów w portfelu, mają poważne obawy o dalszy kształt QE w USA. Rentowność obligacji amerykańskich rosną, podobnie jak niemieckich – nic dziwnego, że nastawienie również do obligacji rynków wschodzących, w tym Polski, jest coraz słabsze. Pytanie, czy mamy do czynienia wyłącznie z przeceną czy jakimś nowym trendem. Wiele będzie zależało od tego, co zrobi Fed. Nie spodziewałbym się, żeby rozstrzygnięcie w sprawie QE miało przyjść już podczas posiedzenia w przyszłym tygodniu, prawdopodobnie nastąpi to we wrześniu-grudniu. Jeżeli Fed nie skończy drukować pieniędzy, nasze obligacje wciąż mogą być mocne.

Czy fundusze mogą zarabiać na spadku cen obligacji?

Tak, chociaż jest to bardzo trudne do osiągnięcia. Nie zapominajmy jednak, że obligacje dają nie tylko zyski kapitałowe, ale i odsetki w postaci kuponów, które są zawsze dodatnie. Jeśli więc spadek ceny będzie w skali roku mniejszy niż przychody z tytułu kuponów to taka obligacja naprawdę zarabia.

Wspomniał pan o perspektywie roku-dwóch – ile dadzą zarobić fundusze obligacji w takim czasie?

Szanse wyjścia na plus są jak najbardziej realne. Rynek nie rozpieszcza jednak zarządzających – duża zmienność powoduje, że nie można trzymać dużych pozycji, a tym samym sporo zarobić. Inwestorzy mogą liczyć na to, że wyjdą na plus, będzie to jednak kilka pkt proc. powyżej zera.

Pytania do Arkadiusza Bogusza, dyrektora dep. zarządzania aktywami, Ipopema TFI

Większość funduszy obligacji od miesiąca traci, wam udało się tego uniknąć. Dlaczego?

Dzięki dużej elastyczności. Ostatnia korekta w Polsce i nie tylko była wywołana zmianą retoryki Fedu i zapowiedzią możliwości ograniczenia bądź całkowitego wycofywania się z QE3. Rynek się tego przestraszył – wiadomo, że hossa na obligacjach była wywołana dużą nadpłynnością sektora finansowego oraz niską dynamiką inflacji na świecie i w Polsce. My przewidzieliśmy tę dużą przecenę na rynkach długu na całym świecie i zdążyliśmy doważyć udział obligacji o krótkim terminie do wykupu w portfelu Teraz uważamy, że korekta dobiega końca. Okres wakacyjny powinien sprzyjać niższej podaży obligacji, co też sygnalizowało Ministerstwo Finansów. Myślimy, że w następnych miesiącach obligacje „złapią oddech". Kolejny kwartał może być okresem wzrostu cen obligacji. Rynek dyskontuje już połowę cyklu podwyżek stóp procentowych. Widać to w cenie swapów zarówno dwu- i pięcioletnich. Jeżeli cykl podwyżek miałby się rozpocząć za rok i stopa referencyjna wynosiłaby wtedy 2,5 proc., a pięcioletni swap wzrósł powyżej 3,5 proc., to wychodzi 100 pkt baz. różnicy. To oznacza, że rynek wycenia obecnie podwyżki stóp procentowych. To pokazuje, że przecena obligacji była naprawdę agresywna. Jesienią, trzeba znów będzie zwracać uwagę na słowa Fedu.

Ile zarobią, licząc od teraz, fundusze obligacji, w perspektywie roku–dwóch? Stopy zwrotu rzędu kilkunastu proc. rocznie przyciągnęły inwestorów do tych strategii.

Myślę, że jak najbardziej będą na plusie. Roczna stopa zwrotu powinna być na poziomie dwukrotności oprocentowania depozytów bankowych, przynajmniej w najlepszych funduszach. W wycenie jednostek nie widać jeszcze odreagowania ostatnich dwóch dni. Licząc od początku roku, nawet uwzględniając tę ostatnią korektę, fundusze są na plusie. Dzięki korekcie, atrakcyjność obligacji wzrosła w stosunku do tego, co było jeszcze niedawno. Teraz już nie można mówić o bańce na obligacjach. Pamiętajmy, że obligacje dają kupon, który trafia do funduszy i  redukuje efekt spadku cen. Trudno będzie o takie stopy zwrotu jak w poprzednich latach, ale nadal będą one bardzo atrakcyjne w relacji do depozytów bankowych, których oprocentowanie mocno spadło w ostatnim okresie.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy