Nie bezpośrednio. Mogą to zrobić przez Rzecznika Praw Obywatelskich. Czy odebranie ludziom połowy ich oszczędności emerytalnych nie jest działaniem na szkodę obywateli? Rzecznik ma prawo to zrobić z własnej inicjatywy lub może to zrobić z inicjatywy jednej tylko, dowolnej osoby. Jeżeli profesor Irena Lipowicz uzna, że powinna się tak zachować, to się tak zachowa.
Czyli może to zrobić, ale nie musi?
Tak, dlatego moim zdaniem najbardziej prawdopodobne są jednak działania opozycji parlamentarnej, oczywiście przy założeniu, że zrozumie ona, o co do końca w całej sprawie chodzi. Na razie można mieć co do tego wątpliwości. Władysław Kosiniak-Kamysz w pewnym momencie użył argumentu, że skoro środki w OFE są prywatne, to gdzie jest do nich bankomat. Natychmiast podchwycił to Leszek Miller i zrobił z tego stwierdzenia bon mot. Jeżeli ci panowie mówili poważnie, to znaczy, że nie zdają sobie sprawy z różnicy pomiędzy funduszem inwestycyjnym a rachunkiem bankowym. Miejmy nadzieję, że są w opozycji ludzie nie gorzej przygotowani do dyskusji niż Rządowe Centrum Legislacji, które widzi czarno na białym naruszenie konstytucji. I mówi o tym, ale nikt sobie z tego nic nie robi. To jest przerażające. Rządowe Centrum Legislacji wydaje opinię druzgocącą projekt zmian w OFE, zaadresowaną do ministra pracy i polityki społecznej, a rząd milczy. Na co liczy?
Na to, że projekt i tak nie trafi do TK.
Prawdopodobnie tak. Jeżeli w 2011 r. tak się nie stało, dziś może być podobnie. Konsekwencje byłyby teraz niewyobrażalnie poważniejsze. Polska zdaje egzamin jako państwo prawa – to jest dla naszego życia publicznego wydarzenie o niesłychanej randze. Niestety nie da się przewidzieć, jak kontrola konstytucyjności mogłaby w tym przypadku wyglądać. To naprawdę zależy od inicjatywy różnych gremiów, które mogą z taką inicjatywą wystąpić. Zresztą i decyzja samego Trybunału jest niemożliwa do przewidzenia. Sędziowie TK pochodzą przecież z politycznego nadania. Znaleźli się tam w wyniku politycznego poparcia określonych ugrupowań. A konsekwencje ich decyzji mogą być dla rządu miażdżące. Z drugiej strony to są prawnicy bardzo wysokiej klasy, którzy wielokrotnie udowodnili, że potrafią działać samodzielnie. Jest nadzieja, że nie zgodzą się na to przestępstwo konstytucyjne. Mówimy o delikcie konstytucyjnym, za który idzie się pod Trybunał Stanu. Jak dobre musi być samopoczucie polityczne rządu, skoro nie bierze w ogóle takiej możliwości pod uwagę? Rząd kompromituje się, powołując się cały czas na te same cztery opinie i wyrok Sądu Najwyższego z 2008 r., który jest już nieaktualny, bo prawo o finansach publicznych zmieniło się w 2010 r. To jest ogromne nadużycie. Nie mówiąc już o tym, że sam wyrok jest niezwykle kontrowersyjny. Dla cywilisty, który patrzy na to z perspektywy stosunków prywatno-prawnych, rzeczą zupełnie bezdyskusyjną jest to, że projekt zmian w OFE to podeptanie prawa własności. Czyjego prawa? To już temat na osobną, obszerną dyskusję.
Przecież składki przekazywane do ZUS są publiczne.