Europejskie giełdy nie muszą naśladować Wall Street
Sytuacja na zachodnioeuropejskich giełdach wydaje się wskazywać na to, że przestaje być aktualna odwieczna prawda, iż kursy spadają na nich wraz ze spadkiem na Wall Street, tyle że trochę bardziej.
Między 16 czerwca i 17 września indeks Eurotop 300 stracił zaledwie 3,8%, podczas gdy Standard & Poor's 500 spadł o 5,9%. Analitycy z ING Barings obliczyli, że korelacja między ruchami cen akcji w krajach Unii Europejskiej i w Stanach Zjednoczonych od początku tego roku zmniejsza się z kwartału na kwartał.Może to przekształcić się w trwałą tendencję, gdyż zachodnioeuropejska gospodarka jest coraz bardziej powiązana z amerykańską. Paradoks tej tezy jest jedynie pozorny. Kłopot USA polega bowiem na tym, że jeśli szybko rosną tam zyski spółek, to Fed podnosi stopy procentowe. W Europie zaś wcale to nie jest tak oczywiste. Poza tym o ile kursy na giełdach Eurolandu rosną w wyniku poprawiających się prognoz gospodarczych, to na Wall Street utrzymuje się sytuacja patowa. Koniunkturze na nowojorskiej giełdzie szkodzi bowiem zarówno gospodarcza stagnacja, jak i zbyt szybki wzrost, ponieważ oba te zjawiska mogą skłonić Rezerwę Federalną do podniesienia stóp.Niektórzy stratedzy uważają to za kluczową przyczynę uniezależniania się zachodnioeuropejskich giełd od sytuacji na Wall Street. O koniunkturze na rynkach, zwłaszcza w dłuższych okresach, zawsze decyduje kondycja makroekonomiczna, ale wobec poczynań Fed dobre perspektywy wzrostu i w Europie, i w USA nie muszą powodować takich samych ruchów cen na giełdach po obu stronach Atlantyku.Poza tym europejskie spółki zmieniają się w taki sposób, który może zwiększyć zainteresowanie nimi inwestorów, co tym bardziej uniezależni je od USA. W tym przypadku najważniejsze są fuzje i przejęcia. Bank inwestycyjny Lehman Brothers obliczył, że w zeszłym roku, w warunkach porównywalnych, w kontynentalnej Europie było więcej fuzji i przejęć niż w Stanach Zjednoczonych. Oznacza to wielki postęp w stosunku do końca poprzedniej dekady, kiedy to wartość fuzji i przejęć w USA była czterokrotnie większa niż w Europie.
J.B.