Rozmowy między BBV a UniCredito
Drugi pod względem wielkości bank w Hiszpanii - Banco Bilbao Vizcaya - i zajmujący trzecie miejsce we Włoszech UniCredito Italiano pragną doprowadzić do pierwszej dużej fuzji o zasięgu europejskim od utworzenia unii walutowej. Wstępem do połączenia obu instytucji ma być sojusz o charakterze strategicznym, scalający część działalności (na przykład w sferze zarządzania aktywami) i poparty wymianą akcji.Rozmowy między bankami są na razie we wstępnej fazie, a dodatkowo opóźniło je uzgadnianie fuzji BBV z Argentarią. Oczekuje się jednak, że sojusz zostanie zawarty przed końcem listopada. Prawdopodobnie dojdzie do wymiany 10% akcji, przy czym UniCredito, jako mniejszy, będzie musiał dopłacić wynikającą stąd różnicę.Jednak dopłata nie będzie zapewne duża, gdyż bank włoski czyni właśnie zabiegi, aby powiększyć swe rozmiary poprzez zakup Banca Nazionale del Lavoro, piątego co do wielkości w tamtejszym sektorze bankowym, a także banku inwestycyjnego Mediocredito Centrale, do którego należy Banco di Sicilia. Jeżeli dojdzie do ich przejęcia, wartość rynkowa UniCredito znacznie przewyższy obecne 20,5 mld euro i zbliży się do łącznej wartości BBV i Argentarii, wynoszącej 37 mld euro.Sam UniCredito istnieje w obecnym kształcie dopiero od roku, gdy powstał w wyniku połączenia grupy banków oszczędnościowych Uni-Credito, kontrolowanej przez trzy fundacje z udziałem sektora publicznego, z mediolańskim Credito Italiano. Przy tej operacji, a także fuzji BBV z Argentarią oraz obecnych rokowaniach włosko-hiszpańskich, doradcą jest amerykański bank inwestycyjny Merrill Lynch.Ostatecznym celem BBV i UniCredito jest stworzenie potężnej instytucji finansowej na południu Europy. Ambicje te nie są bezpodstawne. Poza mocną pozycją na rynkach hiszpańskim i włoskim przyszły potentat miałby bowiem powiązania z innymi krajami. Do BBV należy 3,75% walorów francuskiego Credit Lyonnais, a ponadto prowadzi on nieformalne rozmowy na temat ścisłej współpracy z instytucjami finansowymi z Portugalii. Na razie jednak powstrzymuje się od ekspansji na tamtejszym rynku, gdyż chce uniknąć ewentualnych zadrażnień z rządem w Lizbonie, do jakich doszło na tle umowy między jego rywalem - Banco Santander Central Hispano - a portugalską grupą finansową należącą do Antonio Champalimauda.
A.K.