Dow Jones narażony na większe wahania

Po włączeniu (od poniedziałku) akcji Microsoftu i Intela do indeksu DowJones Industrial Average losy amerykańskiego rynku kapitałowego w jeszcze większym stopniu zależą od sytuacji spółek technologicznych.

Świadczy to również o rosnącym znaczeniu tej branży w gospodarce Stanów Zjednoczonych. Prezes Rezerwy Federalnej Alan Greenspan zwrócił w zeszłym tygodniu uwagę, że spowodowało to znaczne zwiększenie wydajności pracy w USA.Ale ta zmiana składu Dow Jonesa może też maskować dekoniunkturę w innych branżach. O ile bowiem akcje technologiczne windują indeksy takie, jak Dow czy Standard & Poor's 500, to spada w nich znaczenie innych spółek. - Trzeba pamiętać, że w tym roku spadły kursy 60% akcji. I to jest rzeczywistość - powiedział Larry Wachtel, analityk z Prudential Securities.J.P. Morgan w niedawnym raporcie zwrócił uwagę, że akcje amerykańskich spółek informatycznych są teraz warte 2,7 bln USD, czyli nieco więcej niż wszystkie spółki notowane na brytyjskim rynku, trzecim co do wielkości na świecie, a sam Microsoft ma kapitalizację taką, jak cała włoska giełda.Doskonałą koniunkturę spółek technologicznych najlepiej odzwierciedla zachowanie się indeksu Nasdaq Composite. W dużym stopniu wpływają na niego kursy akcji tych spółek, gdyż zarówno Microsoft, jak i Intel notowane są na Nasdaqu. Indeks tego rynku wzrósł od początku roku o 35%, podczas gdy S&P 500 tylko o 11%.Analitycy są podzieleni co do tego, czy rosnące uzależnienie amerykańskich indeksów od spółek technologicznych jest niepokojące, czy też jest jedynie naturalną konsekwencją przekształceń w amerykańskiej gospodarce. Zdaniem optymistów, "wąskie przywództwo" - jak to określa się na rynku - nie jest żadnym problemem.Jeffrey Applegate z Lehman Brothers twierdzi, że największe amerykańskie spółki korzystają z połączenia silnej polityki pieniężnej w kraju, globalizacji gospodarki i warunków międzynarodowego handlu, które określa jako "najlepsze w historii".Pesymiści zaś ostrzegają, że jeśli nie brać pod uwagę akcji spółek technologicznych, to niewiele zostaje rynkowi, który od pół roku marnieje. Wyrażają też przekonanie, że atrakcyjność amerykańskich spółek technologicznych w przyszłym roku zmniejszy się wobec ożywienia w Japonii i Unii Europejskiej. Ponadto zmiana składu Dow Jonesa może przyczynić się do większych krótkoterminowych wahań kursów. Jest on bowiem wciąż głównym punktem odniesienia, i to nie tylko w USA, co może zwiększyć nerwowość na całym rynku. Na przykład, przed dwoma tygodniami amerykańskie giełdy padły ofiarą sprzecznych oświadczeń Dell Computer i Microsoftu o prognozach sprzedaży komputerów osobistych do końca roku.Amerykańskie giełdy nurtuje też inny problem. Otóż w lecie NYSE zapowiedziała przekształcenie się do końca listopada w spółkę publiczną. Teraz odłożono realizację tego planu co najmniej na rok. Ostro skrytykował to przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd Arthur Levitt. Ostrzegł, że Stanom Zjednoczonym grozi utrata zagranicznych rynków, jeśli nowojorska giełda nie zmieni swojej struktury. Przemawiając na posiedzeniu podkomisji papierów wartościowych Senackiej Komisji Bankowości Levitt zaalarmował, "że jeśli NYSE zachowa status quo, to za pięć lat już jej nie będzie".

J.B.