Z Janem Myszkiem, prezesem Ster-Projektu,rozmawia Krzysztof Jedlak
Po trzech kwartałach br. Ster-Projekt notuje stratę netto w wysokości 120 tys. zł. Jest ona wprawdzie wielokrotnie mniejsza od zrealizowanej w analogicznym okresie zeszłego roku, ale przecież na koniec roku planujecie 8,2 mln zł zysku.Oczekiwaliśmy, że wynik po trzecim kwartale wyniesie około zera i w zasadzie tak się stało. Co roku powtarza się podobna sytuacja. Trzeci kwartał jest dla nas okresem realizacji zdobytych wcześniej projektów, które są finalizowane dopiero w czwartym kwartale. Tak więc koszty ponosimy w trzecim kwartale, a zarabiamy dopiero pod koniec roku. Cały zysk wypracowany w 1998 roku udało nam się zrealizować właściwie w grudniu.Chciałbym zwrócić uwagę, że w zeszłym roku po trzech kwartałach notowaliśmy ponad 4,1 mln zł straty na działalności operacyjnej, w tym roku stratę tę zredukowaliśmy do 200 tys. zł. Chodzi nam o to, by za wszelką cenę spłaszczyć różnicę między wynikami w poszczególnych okresach roku, co - jak widać - w pewnej mierze nam się udało.Te wahania wyników to efekt specyficznego cyklu sprzedaży w Ster-Projekcie. W pierwszej połowie roku nasze wyniki są stosunkowo dobre. Nie tylko realizujemy wówczas nowe projekty, ale finalizujemy także część kontraktów z poprzedniego roku. Od kwietnia, po zamknięciu przez instytucje państwowe budżetowych pozycji, rozpoczyna się konstruowanie nowych projektów. W okresie czerwiec-lipiec wygrywamy przetargi. Ich realizacja następuje dopiero później, wpływ gotówki i fakturowanie odbywa się pod koniec roku, najczęściej w grudniu.Będziecie korygować prognozy finansowe na ten rok?Jeżeli chodzi o prognozę przychodów ze sprzedaży, to nie ma zagrożeń dla jej realizacji i nie zamierzamy jej korygować. Analizujemy sytuację na rynku, w tym sytuację naszych klientów. Niektóre projekty, jakie mieliśmy sfinalizować w tym roku, mogą być przez nich przesunięte na przyszły rok. My je realizujemy, nawet jeśli odpowiednie umowy nie zostały podpisane, ale np. niektórzy kontrahenci chcą przesunąć część środków przeznaczonych na ich finansowanie, na przyszły rok.Ponadto mamy problemy z kupnem sprzętu komputerowego u dystrybutorów. Po prostu tego sprzętu nie ma. To są zagrożenia, które bierzemy pod uwagę i które mogą mieć znaczenie dla wysokości zysku netto, jakim zakończymy rok. Podkreślam, że takiego zagrożenia nie stanowią nasze wyniki za trzy kwartały, ponieważ są zgodne z planami. Oczywiście, robimy wszystko, żeby prognozę zrealizować.Zakończyliście niedawno ofertę publiczną. Spółka jest już dopuszczona przez Radę Giełdy do obrotu giełdowego. Jak długo inwestorzy będą czekać na debiut na parkiecie?W najbliższych dniach złożymy wniosek do Zarządu Giełdy o wprowadzenie do notowań akcji serii B, C oraz praw do akcji serii D. Oczekujemy, że debiut nastąpi już w grudniu. Jeżeli chodzi o walory serii D sprzedawane w publicznej subskrypcji, to musimy oczywiście spełnić wcześniej odpowiednie warunki. W połowie grudnia zbierze się NWZA, które dokona podniesienia kapitału. Zmiany muszą być zarejestrowane w sądzie, co trwa około kilku tygodni. Dopiero później akcje mogą trafić na giełdę. Mam nadzieję, że cały proces zakończy się już na początku przyszłego roku.Oprócz sprzedawanych w ofercie publicznej akcji imiennych serii E, status walorów imiennych mają także akcje serii A. Na razie nie są dopuszczone do publicznego obrotu, czy zamierzacie to zmienić?Akcjonariusze, którzy są ich właścicielami, nie zgłaszają takich wniosków. Nie zamierzamy zatem wprowadzać akcji serii A do obrotu publicznego ani zmieniać ich statusu z imiennych na okaziciela, mimo że w tym przypadku jest to już możliwe.Akcjonariusze nie chcą stracić uprzywilejowania co do głosów na WZA?Nie sądzę. Tych akcji jest niewiele, więc uprzywilejowanie co do głosu praktycznie nie odgrywa roli. Myślę, że większe znaczenie ma uprzywilejowanie, zgodnie z którym ta grupa akcjonariuszy ma prawo wyznaczyć swojego wiceprezesa.W ofercie publicznej ustaliliście cenę emisyjną nowych akcji na poziomie 16 zł. Mówiliście wcześniej o 18 zł, a nawet 20 zł.To prawda. Biorąc jednak pod uwagę trudną sytuację na rynku, a także naciski doradców, którzy odradzali nam przeprowadzanie oferty w tym czasie, zdecydowaliśmy się na ustalenie ceny na nieco niższym poziomie. Musieliśmy także wziąć pod uwagę wyniki book-buildingu. Ponadto zależało nam na spełnieniu pewnych kryteriów giełdowych, np. w zakresie wartości księgowej. Cena na poziomie 16 zł gwarantowała to. Była więc dla nas w pełni satysfakcjonująca. Chcieliśmy też dać odpowiednie dyskonto inwestorom. Oceniamy zatem, że jest to cena satysfakcjonująca dla obu stron, spółki i inwestorów. Nie chcieliśmy działać w myśl przysłowia, zgodnie z którym "chytry" dwa razy traci.Czy przy tej cenie wpływy ze sprzedaży nowych akcji zapewniają realizację wszystkich celów emisji?Oczywiście. Wszystkie cele emisji zostaną zrealizowane.Narodowe fundusze inwestycyjne, które są największymi akcjonariuszami Ster-Projektu, skonwertowały przed kilkoma miesiącami obligacje zamienne po cenie 14,2 zł. Biorąc pod uwagę, że NFI inwestowały w obligacje ponad dwa lata temu, stopa zwrotu przy kursie 16 zł nie będzie dla nich zbyt satysfakcjonująca.Nie wykluczam, że fundusze byłyby skłonne sprzedać swoje pakiety akcji po cenie niewiele wyższej od ceny emisyjnej walorów serii D. Zwłaszcza że poza obligacjami kupowały także akcje serii B. Średni koszt nabycia papierów spółki wynosi dla nich około 12 zł. Z drugiej strony fundusze na pewno liczą na więcej. Mają przedstawicieli w radzie nadzorczej, znają więc spółkę bardzo dobrze od wewnątrz i zapewne wyceniają ją wyżej, niż wskazywałaby cena emisyjna akcji serii D. My jednak, ustalając tę cenę, musieliśmy uwzględnić sytuację rynkową.Dlaczego spółka była rozrzutna i mimo bardzo dobrych wyników book-buildingu przeznaczyła 200 tys. zł dla subemitentów inwestycyjnych? Czy umowa o subemisję była konieczna?Wyniki book-buildingu były rzeczywiście bardzo dobre, ale to gwarantowało nam objęcie akcji w transzy dużych inwestorów. Pozostawała jednak transza dla małych inwestorów. Poza tym trzeba pamiętać, że choć zapisy złożone w book-buildingu były w zasadzie wiążące dla tych, którzy oferowali cenę równą lub wyższą od ceny emisyjnej, to nie mogliśmy mieć całkowitej pewności, że inwestorzy wywiążą się ze swoich zobowiązań.
dokończenie na str. II
Czy inwestorzy, którzy objęli akcje po 16 zł w ofercie publicznej, mają szansę na zyski? Biorąc pod uwagę wyniki publicznej oferty, a wcześniej book-buildingu, jakich notowań na GPW Pan oczekuje?Nie chciałbym podawać przypadkowych liczb. Nie robiliśmy szczegółowych analiz na ten temat, zabrakło bowiem czasu. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy mieli tak sprzyjające warunki wejścia na giełdę. Proszę zwrócić uwagę, że jesteśmy bodaj pierwszą spółką w giełdowej historii, która została dopuszczona do notowań na GPW jeszcze przed book-buildingiem. Liczyliśmy, że dopuszczenie będzie miało miejsce na początku przyszłego roku. Nie spieszyliśmy się z analizami czy projekcjami dotyczącymi naszych przyszłych notowań.Wyjątkowe tempo, w jakim wchodzimy na giełdę, bierze się stąd, że bardzo życzliwie zostaliśmy potraktowani przez GPW, ale także przez CeTO. Chciałbym podkreślić, że rynek pozagiełdowy był dla nas bardzo dobrym sprawdzianem przed wejściem na giełdę. Dzięki CeTO w spółce zaczęły funkcjonować procedury związane z rynkiem publicznym. Poziom wiedzy na ten temat wśród pracowników wzrósł wyraźnie. Instytucje rynku miały dzięki temu przygotowaniu znacznie mniej problemów z nami.Czy prawdziwe są spekulacje, że najpoważniejszym kandydatem na inwestora strategicznego w Ster-Projekcie jest amerykańska firma EDS?Prawdą jest, że prowadzimy rozmowy z kilkoma inwestorami. Niestety, na tym etapie nie mogę wymieniać ich nazw. Z firmą EDS mamy podpisaną umowę o współpracy w zakresie służb mundurowych.Chce Pan powiedzieć, że rozmowy z kandydatem na inwestora posuwają się naprzód wolniejkładaliście?Można tak to określić. Dzieje się jednak wiele innych rzeczy, które mają jakiś związek z poszukiwaniem przez nas inwestora strategicznego. Bardzo sprawnie potoczyły się np. rozmowy z dużym partnerem handlowym, który wprawdzie teraz nie mówi o powiązaniach kapitałowych, ale być może zmieni zdanie.Poza pozyskaniem inwestora, który byłby dostawcą najnowocześniejszych technologii, marzy nam się stworzenie grupy czy wspólnego podmiotu przez kilka firm informatycznych, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Taka grupa mogłaby się zająć kompleksową realizacją kontraktów dla sektora mundurowego. Moglibyśmy wszyscy sporo na tym zarobić.EDS wspierałby was w działalności dla sektora mundurowego, ale mówił Pan ostatnio o poszukiwaniu inwestora, który wsparłby także waszą działalność w sferze "cywilnej". Miałby on kupić udziały w Ster-Projekcie Konsulting.Jeżeli chodzi o sferę cywilną, to na przykład w zakresie outsourcingu EDS ma ogromną wiedzę i jakiś inny inwestor nie byłby nam potrzebny. Ster-Projekt Konsulting zajmuje się dostawą zintegrowanych systemów wspomagania zarządzania przedsiębiorstwami. Ster-Projekt SA podpisał właśnie umowę z SAP Polska. Jeżeli będzie ona przynosić odpowiednie korzyści, to wejście inwestora do naszej spółki, który wspierałby nas w tym zakresie, nie będzie konieczne. Miałem więc na myśli nie tyle pojawienie się inwestora strategicznego w Ster-Projekcie Konsulting, ile raczej współpracę handlową.Czy poza EDS-em są inni inwestorzy skłonni wejść do spółki?Tak, mamy takich kandydatów. Mam na myśli wspominany już dawniej europejski koncern, który chciał wejść do przedsiębiorstwa jeszcze przed emisją akcji serii D. Myślę jednak, że jego oferta nie była wystarczająco atrakcyjna. Jest także jeszcze jeden chętny, ale nie mogę ujawniać żadnych nazw i szczegółów.Czy aktualna jest koncepcja, że inwestor objąłby do 49% udziałów w należącym do was PolSparku i do 25% w spółce-matce?Takie pomysły są rozważane, ale tak naprawdę bardzo różne możliwości bierzemy pod uwagę.Obecnie istnieje ścisły związek między menedżmentem spółki a grupą akcjonariuszy - osób fizycznych, które mają większość głosów na WZA. Czy dotychczasowi właściciele są skłonni zrezygnować z kontroli nad spółką? Inwestor strategiczny dąży przecież z reguły do uzyskania pakietu większościowego w przedsiębiorstwie.Nie wykluczamy także takiego rozwiązania. Trzeba jednak rozstrzygnąć wiele kwestii. Jeśli chodzi o utratę kontroli nad spółką przez dotychczasowych właścicieli, to akcjonariusze - osoby prywatne zdają sobie sprawę, że nie mogą przywiązywać wagi do udziału w liczbie głosów na WZA, ale powinni kierować się wartością ich inwestycji.Macie problemy z wypełnianiem obowiązków informacyjnych ze względu na realizację niejawnych kontraktów?Należy pamiętać, że Ster-Projekt jest spółką publiczną, ale realizuje kontrakty w sektorze mundurowym. W tym wiele niejawnych kontraktów dla wojska czy innych służb. Powstaje na tym tle splot zagadnień, który trzeba rozwikłać. Nie są to sprawy proste, o czym przekonujemy się, kiedy w grę wchodzi z jednej strony potrzeba przekazania inwestorom informacji na temat bardzo ważnych kontraktów realizowanych przez spółkę, a z drugiej strony obowiązek dochowania tajemnicy.Dziękuję za rozmowę.
.