Około 17,3 mln zł będzie kosztowało wprowadzenie w życie przepisów o zwalczaniu procederu prania pieniędzy. Dziś rządowym projektem ustawy zajmie się Sejm. Ma powstać instytucja Głównego Inspektora Informacji Finansowej (GIIF).Inspektor będzie zajmować się zbieraniem, przetwarzaniem i analizowaniem informacji finansowych, dzięki którym można by wykrywać transakcje prania pieniędzy. Doniesienia o takich transakcjach będą napływać z tzw. instytucji obowiązanych. Wśród nich - oprócz banków, domów maklerskich, kasyn i kantorów - ustawa wymienia m.in. Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych, towarzystwa funduszy inwestycyjnych i powierniczych, powszechne towarzystwa emerytalne, firmy leasingowe i ubezpieczeniowe oraz Pocztę Polską. Każda z tych instytucji ma obowiązek rejestrowania transakcji, których wartość będzie przekraczała 10 tys. euro. Rejestr ma być przechowywany przez 5 lat i udostępniany na każde żądanie GIIF. Do powinności instytucji obowiązanych należy także informowanie GIIF na bieżąco o wszystkich "podejrzanych" transakcjach, niezależnie od ich wartości. Ustawa daje inspektorowi prawo do wstrzymywania takich transakcji na 48 godzin. Kontrolowaniem będą też mogły zajmować się instytucje nadzorujące poszczególne segmenty rynku finansowego, czyli m.in. NBP, KPWiG, UNFE.Jak piszą autorzy projektu, działalność GIIF nie będzie się ograniczała tylko do zwalczania prania pieniędzy. Ma on też współpracować z organami podatkowymi i kontroli skarbowej przy zapobieganiu "działaniom, mającym na celu uszczuplenie wpływów z tytułu zobowiązań podatkowych i celnych". Największe kontrowersje wzbudza fakt, że GIIF będzie podlegał ministrowi finansów. Inspektor ma być powoływany przez premiera na wniosek szefa tego resortu.
M.CH.