Sprzeczne sygnały
Z jednej strony, urząd statystyczny Federacji Rosyjskiej podaje, że produkcja przemysłowa kraju w ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy br. była wyższa o 7% niż w analogicznym okresie 1998 roku, z drugiej zaś - znana firma konsultingowa McKinsey publikuje raport o wciąż dramatycznym stanie rosyjskiej gospodarki. Z jednej strony, do dymisji podaje się przewodniczący rosyjskiej KPW na znak protestu przeciwko nieprzychylnej dla akcjonariuszy polityce rządu, z drugiej zaś - w br. mocno rosły ceny rosyjskich akcji. Co o tym sądzić?
Istotnie, w 1999 r. gospodarka rosyjska odnotowała wzrost rzędu 2% powielu latach spadków. Ogólnoświatowa hossa cen surowców, zwłaszcza ropy naftowej i gazu ziemnego, zwiększyła wpływy Rosji z eksportu tych paliw, co oznaczało potężny zastrzyk dewiz dla kraju tak uzależnionego od wywozu surowcowego. Niektórzy eksperci odnotowanie wzrostu gospodarczego przez Rosję przypisują również polityce zainicjowanej przez byłego premiera Jewgienija Primakowa. W wywiadzie dla "Le Figaro - Economie" wybitny znawca rosyjskiej gospodarki prof. Jacques Sapir z paryskiej Wyższej Szkoły Nauk Społecznych powiedział, że Primakow był pierwszym od 1993 r. premierem, który spróbował prowadzić gospodarczą politykę nie będącą "zakładniczką bezpośrednich interesów grupy jelcynowskiej, zwanej familią". Według Sapira, za rządów Primakowa zaczęto wreszcie ściągać podatki w stopniu, który pozwolił odnotować w I półroczu 1999 r. nadwyżkę w budżecie. Utrzymano też w ryzach inflację, a kurs rubla w stosunku do dolara wykazał stabilność, utrzymując się na poziomie o około 60% niższym niż przed wybuchem kryzysu finansowego w sierpniu 1998 roku.Co więcej, Primakow zdołał, nie bez ogromnych trudności powodowanych przez jelcynowską "familię", a także przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, bardzo przeciwny ograniczeniom dewizowym, zmniejszyć odpływ kapitału z Rosji. Pod koniec 1998 r. wynosił on 2 mld dol. miesięcznie, natomiast w II kwartale br. - 750 mln dol. miesięcznie. Bank centralny Federacji Rosyjskiej zaczął "odzyskiwać" miliard dolarów miesięcznie - twierdzi Sapir - a więc w tempie, które pozwoliłoby zacząć wywiązywać się z zobowiązań płatniczych.Prof. Sapir ubolewa, że Primakow został usunięty, podobnie jak Siergiej Stiepaszyn, który próbował kontynuować jego politykę. W sierpniu - już za rządów Putina - "wpływy podatkowe znów się urwały".Wzrost cen akcjiDrugim nieoczekiwanym zjawiskiem w 1999 r. była hossa na rosyjskim rynku papierów wartościowych. Według Morgan Stanley Dean Witter, ceny akcji wzrosły o 130%, a więc uzyskały - jak pisze "The Wall Street Journal" - najlepszy rezultat w świecie, lepszy nawet niż akcje spółek internetowych na rynku USA. Oczywiście, należy tu zastrzec, że był to skok z bardzo niskiego poziomu na koniec 1998 roku.Zdaniem analityków cytowanych przez powyższy dziennik, tegoroczna hossa może się przez pewien czas utrzymać, częściowo ze względu na szybki - najwyższy od 9 lat - wzrost cen ropy naftowej, a także gazu ziemnego, którego Rosja jest największym eksporterem. Jednakże eksperci wielu banków inwestycyjnych - na przykład Lachman z Salomon Brothers i Conklin z Lehman Brothers - przestrzegają, że korekta czy nagłe tąpnięcie może nastąpić w każdej chwili. Wojna w Czeczenii, reperkusje grudniowych wyborów do parlamentu, przedłużanie się rokowań z MFW powinny przypominać inwestorom o dużym ryzyku. Muszą oni wiedzieć, że - jak ujmuje to Conklin - "Rosja odeszła od gospodarki kontrolowanej przez państwo i znalazła się w fazie kapitalizmu zbójeckiego, który jest dla inwestora formacją niebezpieczną".Raport McKinsey'aOpublikowany pod koniec października br. raport amerykańskiej firmy konsultingowej McKinsey, zatytułowany "Jak odblokować wzrost gospodarczy Rosji?", był kolejnym kontrowersyjnym sygnałem. Opracowany na podstawie analizy dziesięciu głównych gałęzi przemysłu i usług (z wyjątkiem sektora bankowości, który odmówił współpracy z McKinsey'em), wywołał szeroki oddźwięk zynarodowych kołach finansowych i w prasie.Jego ocena stanu gospodarki rosyjskiej jest druzgocąca. Oto fragmenty raportu: Sytuacja gospodarcza Rosji jest dramatyczna... Produkt krajowy brutto nie przekracza 40% poziomu z 1990 roku i równa się zaledwie 15% PKB Stanów Zjednoczonych... W przemyśle naftowym i przemyśle dóbr konsumpcyjnych, a więc w dwu sektorach o największych perspektywach wzrostu, nie zostały stworzone żadne nowe moce produkcyjne.Raport stwierdza także: W Federacji Rosyjskiej często jest tak, że przedsiębiorstwa najsprawniejsze pod względem produkcyjnym są jednocześnie najmniej rentowne. W istocie rzeczy nie zwiększają one swojego udziału w rynku kosztem przedsiębiorstw mniej konkurencyjnych, ponieważ w dziewięciu na dziesięć analizowanych gałęzi przemysłu i usług wypaczenia rynkowe uniemożliwiają jakąkolwiek konkurencję na równych warunkach.Na przykład niewydajne przedsiębiorstwa, pracujące źle i w oparciu o przestarzałe technologie skutecznie wywierają naciski na władze w celu uzyskania dostaw energii na dogodnych, czasami wręcz darmowych warunkach, co w praktyce oznacza subsydiowanie ich produkcji. Jednocześnie sprawne i nowoczesne przedsiębiorstwa nie są w stanie realizować zysku i zwiększać swojego udziału w rynku, ponieważ jest on nasycony subsydiowanymi produktami przedsiębiorstw niewydajnych.Jeden z autorów raportu, Vincent Palmade, wyjaśnia w wywiadzie dla "Le Figaro" mechanizm tego subsydiowania: 80% sektora przemysłu ciężkiego upłynnia produkcję drogą wymiany barterowej, czyli handlu kompensacyjnego. Na przykład huty wymieniają swoje blachy i pręty stalowe na energię elektryczną, przy czym upłynniają te produkty po cenach wyższych, niż te, które mogłaby uzyskać od każdego kontrahenta "rynkowego". Palmade wyjaśnia, dlaczego jest to możliwe: Większość elektrowni w Rosji jest zależna od władz miejscowych. Władze te nie chcą dopuścić do bankructwa miejscowych fabryk i do zwolnień grupowych, toteż zmuszają elektrownie do akceptowania warunków wymiany, tak bardzo dla nich niekorzystnych. Robią to bez obawy o konsekwencje, ponieważ prawo nie dopuszcza do stawiania elektrowni w stan bankructwa. Z kolei - na przykład - Gazprom, największy producent gazu ziemnego w Rosji, co roku odnotowuje wzrost swoich wierzytelności - w stosunku do elektrowni - o kolejny miliard dolarów, ale nie jest w stanie tego wyegzekwować, wskutek czego nie płaci państwu podatków.Na tej surrealistycznej sytuacji korzystają pośrednicy w tym obrocie. Firmy te, pobierające przy tej wymianie kompensacyjnej znaczne prowizje, znajdują się w większości wypadków w rękach dyrektorów zainteresowanych przedsiębiorstw. Ich żywot jest efemeryczny, najwyżej trzy miesiące, a więc zbyt krótki, by mógł się do nich dobrać urząd podatkowy.Sedno sprawyZ raportu McKinsey'a wynika więc, że przyczyny złej sytuacji kryją się głównie w mikrogospodarce i polityce. Wypaczenia rynkowe wynikają z hamowania restrukturyzacji przedsiębiorstw (zwłaszcza tam, gdzie oznaczałoby to zwolnienia z pracy), z korupcji i braku odpowiednich metod zarządzania.Na polityczny charakter blokady wzrostu gospodarczego w Rosji wskazał cytowany przez "The New York Times" dyrektor Global Institute należącego do firmy konsultingowej McKinsey Bill Lewis: "Rzecz w tym, że Rosja potrzebuje na szczycie całkiem innego zespołu ludzi... Na pytanie, czy Rosjanie mają polityków, którzy rozumieją potrzeby dzisiejszej Rosji i są gotowi je zaspokoić, odpowiedź brzmi: nie. Rosja potrzebuje dziś swojego Roosevelta, polityka przenikliwego, rozumnego, uczciwego, który potrafiłby skupić wokół siebie zdolnych technokratów i wprowadzić ograniczone, ale dające się egzekwować regulacje prawne, jakie są niezbędnym fundamentem wzrostu. Niestety, takiego rosyjskiego Roosevelta dzisiaj nie widać i nie wiemy, kiedy się on pojawi".Pociecha dla inwestorów zagranicznychMimo poprawy na rosyjskim rynku akcji, do Rosji nie wracają międzynarodowe fundusze spekulacyjne (hedge funds), których straty poniesione w wyniku ubiegłorocznego kryzysu rosyjskiego były tak duże, że wiele z nich splajtowało, a większość zaprzysięgła, że już nigdy nie da się skusić na inwestowanie w Rosji. Zdaniem "The Wall Street Journal", zamiast nich do Rosji powrócili bardziej wytrwali inwestorzy długoterminowi, wyspecjalizowani we wschodzących rynkach, mniej ulegający panice. Zdaniem Conklina z Lehman Brothers, "stanowią oni zupełnie inną klasę inwestorów", którzy w wypadku nowego kryzysu rosyjskiego nie zaczną nagle pozbywać się masowo akcji i obligacji. Stąd wniosek "The Wall Street Journal", że wszelkie przyszłe, ewentualnie tąpnięcia w Rosji nie spowodują reperkusji globalnych, jak ubiegłoroczny kryzys finansowy w tym kraju.
Z artykułu Thomasa Friedmana pt. "Nauczyć Rosję stosowania się do reguł ekonomicznej gry" w "The New York Times"."Wyobraźcie sobie, że otwieracie gazetę i dowiadujecie się, że Arthur Levitt, przewodniczący Komisji Papierów Wartościowych i Giełd USA, podał się do dymisji, oświadczając, że giełda nowojorska i sądy cywilne w USA są tak skorumpowane, że inwestorzy zrobiliby lepiej, gdyby zaczęli grać w kasynach Las Vegas, zamiast lokować pieniądze na rynku. Coś podobnego zdarzyło się w Rosji, gdzie do dymisji podał się przewodniczący komisji papierów wartościowych Dmitrij Wasilew, który oświadczył, że rząd Borysa Jelcyna nie jest zainteresowany w egzekwowaniu prawa ochraniającego akcjonariuszy w Rosji (...)".
Z.S.