Powodem "irracjonalne" wzrosty spółek high-tech
Światowe kręgi finansowe zaskoczyła wiadomość o likwidacji firmy inwestycyjnej Tiger Management. Zamknięte zostaną wszystkie sześć funduszy zarządzanych przez Tiger, w tym uznawany za jego okręt flagowy fundusz hedgingowy Jaguar. Julian Robertson Jr. uznawany za jednego z najpotężniejszych inwestorów na Wall Street jako powód zamknięcia funduszu podał irracjonalne zwyżki notowań spółek high--tech, szczególnie związanych z internetem. Zdaniem Robertsona, sytuacja ta coraz bardziej przypomina piramidę finansową, która kiedyś musi się przewrócić. - Fundusz hedgingowy nie może sprawnie działać na rynku, na którym kilka kliknięć myszką powoduje niesamowity wzrost notowań. Kończę działalność, ponieważ nie mam zamiaru ponosić odpowiedzialności za lokowanie powierzonych mi środków na rynku, którego mechanizmu nie rozumiem - stwierdził Julian Robertson w specjalnie wydanym oświadczeniu.Krytycy już od kilku miesięcy zarzucali szefowi Tigera, że nie zdołał wyczuć koniunktury i nie zainwestował w odpowiednim czasie w branżę high-tech. Tymczasem jeszcze w 1998 r. Tiger Management był jedną z najlepszych firm inwestycyjnych i zarządzał aktywami wartymi 23 mld USD. Juliana Robertsona stawiano na równi z Georgem Sorosem czy Warrenem Buffettem.Jednak w 1998 r. pojawiły się już pierwsze symptomy kryzysu Tigera. Fundusz stracił 600 mln USD na rynku rosyjskim w wyniku tamtejszego kryzysu finansowego. Pod koniec 1998 r. natomiast w wyniku nieudanej inwestycji w jeny, fundusz stracił kolejny 1 mld USD. Niezbyt fortunnie kupił także akcje takich spółek, jak US Airways Group, Bowater Inc czy Sealed Air Corp, uważane za fundamenty "starej gospodarki", które nie przyniosły oczekiwanego zwrotu. W najbliższych dniach Tiger będzie oddawał 75% aktywów swoim klientom, wartych 6 mld USD.Julian Robertson ma teraz 68 lat. Jest absolwentem wydziału biznesu i administracji University of North Carolina. Karierę zawodową rozpoczął w 1957 r. jako specjalista ds. sprzedaży w domu maklerskim Kidder, Peabody & Co. Spędził w nim aż 20 lat i zyskał opinię czołowego brokera, który kierował funduszem Webmaster Management, jedną z pierwszych instytucji inwestujących na rynku walutowym.W 1978 r. nagle porzucił pracę i wraz z rodziną wyjechał do Nowej Zelandii, gdzie miał zamiar napisać książkę o Wall Street. Dzieła tego jednak nie ukończył i postanowił wrócić do Nowego Jorku, gdzie w 1980 r. założył wraz z Thorpem McKenzie, byłym kolegą z Kidder, fundusz Tiger Management. W latach 80. i pierwszej połowie lat 90. fundusz rósł stabilnie, by bardzo dobre wyniki osiągnąć dopiero w drugiej połowie ostatniej dekady. W 1996 r. miał stopę zwrotu na poziomie 47%, znacznie wyższą niż konkurenci, a w 1997 r. sięgnęła ona aż 70%.Od razu Robertson stał się jedną z najważniejszych postaci na Wall Street. Magazyn "Worth" umieścił go w 1998 r. na pierwszym miejscu w rankingu, jeśli chodzi o najbardziej wpływowych ludzi na Wall Street. W 1999 r. znalazł się na 139. pozycji w zestawieniu magazynu "Forbes", jeśli chodzi o najbogatszych ludzi w USA.Julian Robertson jest żonaty, ma trójkę dzieci. Jego majątek szacuje się na 1 mld USD.
Ł.K.