Alternatywny gazociąg chce budować IRB, spółka Bartimpexu, należącego do Aleksandra Gudzowatego i niemieckiego Ruhrgas. A. Gudzowaty publicznie zarzucił ostatnio premierowi, że faworyzuje PGNiG, zakazując mu podpisania kontraktu z IRB na dostawy norweskiego gazu i budowę nitki gazociągu Bernau (Niemcy)-Szczecin. Inwestycję w całości chce sfinansować IRB.
? Zakazu nie ma, a kwestia, czy ten gazociąg powstanie, jest otwarta. Mamy kilka scenariuszy ? zdementował A. Karbownik informację szefa Bartimpexu. Zwrócił też uwagę, że budowa rurociągu przez IRB nie jest równoznaczna z możliwością zakupu gazu, ponieważ kontrakt zawiera się z producentem. ? To nie musiałby być nawet gaz norweski ? powiedział PARKIETOWI A. Karbownik. Z jego wypowiedzi wynika, że projekt IRB traktowany jest przez rząd nieufnie, ponieważ nie gwarantuje dywersyfikacji dostaw, a konkretnie ? uniezależnienia się od importu z Rosji. A to jest podstawowa przyczyna, dla której Polska chce kupować gaz z Norwegii. Roczne zużycie krajowe gazu wynosi ok. 11 mld m3, z czego ok. 7 mld m3 pochodzi z Rosji.
Jako warunki brzegowe, by doszło do polsko-norweskiego kontraktu A. Karbownik wymienił popyt krajowy, uzgodnienie ceny oraz opłacalność budowy podbałtyckiego gazociągu. PGNiG szacuje, że popyt na gaz w północnozachodniej Polsce osiągnie za 5?6 lat od 5 do 7 mld m3, dzięki wielkim odbiorcom, m.in zakładom chemicznym Police i elektrowni Dolna Odra.
? Ceny gazu norweskiego i rosyjskiego są zbliżone i wynoszą 100?105 USD/1000 m3. Produkt norweski będzie na Pomorzu Zachodnim nawet tańszy, bo odpadają koszty transportu z granicy wschodniej, wynoszące ok. 1,5 USD/km ? powiedział PARKIETOWI Andrzej Lipko, prezes zarządu PGNiG.