Oficjalna opinia o naszym rynku kapitałowym, głosząca, iż jest on dobrze uregulowany, jest powszechnie znana i równie powszechnie krytykowana. Tak zwane życie bezlitośnie weryfikuje skuteczność części przepisów i obnaża występujące w nich luki. W przypadku niektórych trwa to już tak długo, że dziwić się należy, iż nie podejmuje się żadnych prób zmian, idących w kierunku likwidacji ewidentnej fikcji, a jeśli już to zaledwie cząstkowe.W ostatnich dniach w PARKIECIE pisano na temat skupowania akcji spółek przez firmy od nich zależne. Obowiązujące do tej pory przepisy kodeksu handlowego mówią, że spółka może nabywać własne akcje jedynie w celu ich umorzenia. Można je z łatwością ominąć ? i robi się to dość często ? wykorzystując właśnie spółki zależne. Bez żenady ?dosypuje? się im w tym celu pieniędzy bądź bezpośrednio, bądź też poprzez udzielanie pożyczek lub udzielanie gwarancji przy zaciąganiu kredytów.Skupowanie własnych akcji wykorzystywane jest do różnych celów. Może to być chęć osiągania zysków z ich sprzedaży po wyższych cenach, ?pielęgnowanie? kursu (na niektórych rynkach jest to niedozwolone) polegające na zapobieganiu nadmiernym spadkom lub rzadziej ? wzrostom. Jednym z częściej spotykanych motywów tego typu działań jest utrzymywanie przez zarząd spółki kontroli nad nią. Najbardziej jaskrawym przykładem takiej sytuacji jest BIG-BG. Posiadanie znacznego pakietu własnych walorów zdecydowanie ułatwia kierowanie firmą, umożliwiając podejmowanie zasadniczych decyzji zgodnie z interesem zarządu, który zabezpiecza się w ten sposób przed niepożądanymi zachowaniami inwestorów bądź też umacnia i chroni swoją pozycję. Wszak posiadające akcje spółki zależne głosują tak, jak im poleci zarząd firmy dominującej. Co do tego nikt przytomny chyba nie ma wątpliwości.W razie czego, taki ?oswojony? pakiet akcji może skutecznie chronić przed niepożądanym inwestorem lub wręcz przed wrogim (z punktu widzenia zarządu) przejęciem. Z drugiej zaś strony, zarząd może sobie wybrać takiego inwestora strategicznego, który najbardziej mu ?odpowiada? (czytaj gwarantuje co najmniej zachowanie stołków, a może jeszcze i ?coś ponad to?). Wreszcie spółka może zarobić na sprzedaży papierów temu inwestorowi. Skoro mogą zwykli gracze, to dlaczego nie mógłby na tym skorzystać sam podmiot przejęcia? W ten prosty sposób spółki, a ściślej biorąc ich zarządy, ?uniezależniają się? od naturalnych właścicieli. Jeśli nawet nie wykorzystują tego do ich pokrzywdzenia, preferując własne interesy, to w każdym razie furtka do tego rodzaju działań jest szeroko otwarta. Zmiany w kodeksie handlowym mogą dostarczyć o wiele więcej nowych możliwości.Podobnie jest z respektowaniem praw akcjonariuszy mniejszościowych i to nie tylko tych całkiem ?drobnych?. Doświadcza tego od roku Kredyt Bank, który kontrolując ponad 27% akcji Banku Ochrony Środowiska, nie może wprowadzić do jego rady swoich przedstawicieli. Oczywiście, spory między akcjonariuszami i prawne korowody stosuje się w walce o kontrolę nad firmami na całym świecie, jednak w tym przypadku mamy do czynienia z farsą. Ciekawe, czy przewodniczącemu KPWiG uda się ją skutecznie zakończyć, dzięki wystąpieniu w roli prokuratora. Taki sukces przydałby się bardzo nie tylko Komisji, ale i rynkowi. Z drugiej jednak strony obawiam się, że poprawiłoby to nadmiernie i tak już bardzo dobre samopoczucie przedstawicieli organu nadzoru nad rynkiem kapitałowym. Emanuje ono z wywiadu, jakiego udzielił niedawno miesięcznikowi ?Nasz Rynek Kapitałowy? Marek Łatacz, dyrektor Departamentu Nadzoru Rynku. Możemy w nim przeczytać między innymi taki fragment: ?Dysponujemy dosyć bogatym materiałem opisującym m.in. prowadzone sprawy, techniki dochodzeń, techniki zbierania dowodów itp. Wydaje mi się, że mamy dużą wiedzę na temat tego, w jaki sposób mogą być popełniane przestępstwa, jak można je wykrywać i jak należy prowadzić postępowanie, aby zakończyło się ono aktem oskarżenia. Przy tej okazji warto podkreślić, że nasza KPWiG odnosi spore sukcesy na arenie międzynarodowej?. Bardzo cieszymy się z zagranicznych sukcesów Komisji, wolelibyśmy jednak, by częściej pojawiały się u nas. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego ? według dość powszechnej opinii inwestorów ? jest tak źle? Winni są prokuratorzy i sędziowie, którzy mimo licznych szkoleń organizowanych przez Komisję, nie znajdują należytego zrozumienia dla przestępstw popełnianych na rynku kapitałowym.Nie powiodła się próba utworzenia w ramach KPWiG Biura Śledczego, grupującego wyspecjalizowanych prokuratorów. Myślę jednak, że również to niewiele by pomogło. Chyba żeby dokooptować do nich jeszcze wyspecjalizowanych sędziów.Mówiąc poważnie, nie tędy chyba prowadzi droga. Należałoby raczej dokonać kompleksowego przeglądu przepisów regulujących funkcjonowanie naszego rynku kapitałowego, konfrontując je z dość bogatą już praktyką, i przedstawić projekt zmian. Może udałoby się zrobić to na dziesiątą rocznicę jego powstania...
ROMAN PRZASNYSKI