Zgodnie z przeprowadzoną ostatnio ankietą InformationWeek i PricewaterhouseCoopers, w ubiegłym roku firmy na całym świecie straciły ok. 1,6 tryliona dolarów w wyniku nieoczekiwanych przerw w działaniu sieci korporacyjnych spowodowanych atakami hackerów i wirusami komputerowymi, donosi The Economist Intelligence Unit. Ilość przestępstw w sieci wzrosła o ok. 30% w Wielkiej Brytanii, i o ponad 40% w USA, a ponad 2/3 firm zanotowało straty z tego powodu. Sytuacja w Europie Wschodniej jest jeszcze bardziej dramatyczna. Ostatnio o atakach hackerów poinformowało kilka dużych spółek i banków działających w tym regionie, w tym czeska kasa oszczędnościowa Ceska sporitelna i Elender, jeden z największych węgierskich dostawców usług internetowych. Wydaje się, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej, ponieważ zwykle firmy nie chcą publikować informacji o problemach z zabezpieczeniem swoich sieci. Z kolei władze państw Europy Środkowowschodniej mają ogromne problemy z przyciągnięciem utalentowanych pracowników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo sieciowe na nisko płatne stanowiska w służbie publicznej, podczas gdy miejscowi hackerzy mają reputację jako jedni z najlepszych na świecie. Przykładem jest Władimir Lewin, Rosjanin który w 1995 roku włamał się do sieci Citibanku i ukradł ponad 10 milionów dolarów, czy bułgarski ?Czarny Mściciel?, autor niebezpiecznego wirusa o tej samej nazwie. Poza tym żadne rozwiązanie zabezpieczające systemy informatyczne nie jest w pełni bezpieczne, ponieważ większość ataków hackerów ? szacunki wahają się od 60 do 80% - pochodzi od samych pracowników, a nie z zewnątrz. Przykładowo, czeski hacker który ukradł dane o rachunkach banku Ceska sporitelna i próbował sprzedać je za pomocą sieci, był młodym pracownikiem który nie zdążył jeszcze wyrobić sobie lojalności wobec swojego pracodawcy.