Mijający tydzień nie był zbyt łaskawy dla inwestujących na giełdzie w Warszawie. Był to już piąty z rzędu tydzień, w którym indeks WIG zamknął się na minusie. Trwający od marca spadek zniósł do chwili obecnej prawie 75% wzrostu, który zaczął się w październiku ubiegłego roku. Wyczekiwane przez wszystkich odwrócenie tej spadkowej tendencji czy nawet chwilowe odbicie wciąż nie nadchodzi. W zasadzie każdy, nawet najmniejszy, wzrost jest wykorzystywany do sprzedaży akcji. Na zaistniałą sytuację złożyło się kilka przyczyn. Jedną z nich jest stan polskiej gospodarki. Inną sprawą pozostaje słaba koniunktura na giełdach zachodnich. Rynki europejskie pozostają w dalszym ciągu pod wpływem giełd amerykańskich, na których ostatnio panuje dość duża zmienność nastrojów. Spowodowana jest ona m.in. komunikatami wydawanymi przez spółki na temat ich przyszłych zysków. Po ogłoszeniu nawet kilkuprocentowej korekty wyników kursy niektórych akcji potaniały o kilkanaście czy nawet o kilkadziesiąt procent. Pozytywną informacją jest to, że bardzo wysokie jeszcze niedawno ceny ropy spadły i ustabilizowały się na poziomie 29?30 USD za baryłkę.W niedzielę odbędą się wybory prezydenckie. Jeśli ich wynik nie będzie stanowił dużej niespodzianki, to moim zdaniem nie powinny one mieć praktycznie żadnego znaczenia dla rynku. Znacznie większy wpływ będzie miał natomiast kształt przyszłorocznego budżetu, który zostanie zaprezentowany w listopadzie.