Relacje inwestorskie po polsku

Mimo dziewięcioletniej historii warszawskiej giełdy znaczna część notowanych spółek nadal nie docenia wpływu, jaki mają relacje inwestorskie na wycenę ich papierów. Podejście do inwestorów zależy praktycznie wyłącznie od jakości zarządu, nie wiąże się natomiast z giełdowym stażem firm.

? Generalnie spółki giełdowe nadal traktują inwestorów instrumentalnie. Ich polityka informacyjna zależy od tego, czy są one w trakcie sprzedaży nowych akcji lub obligacji. Zarządy cały czas nie mają poczucia, że akcjonariusze są właścicielami firmy ? twierdzi Tomasz Jędrzejczak, wiceprezes Handlowy Zarządzanie Aktywami. Faktycznie, firmy publiczne jeśli chodzi o relacje z inwestorami i akcjonariuszami w dalszym ciągu największą aktywność przejawiają w momencie plasowania na rynku nowej emisji akcji. Bardzo często angażowane są wtedy agencje public relations organizujące spotkania z dziennikarzami i inwestorami. Wykorzystywane są również kontakty biura maklerskiego pełniącego rolę oferującego, a zarządy firm chętnie spotykają się z inwestorami.Ogólna ocena polityki informacyjnej naszych firm nie wypada najlepiej. ? Zdecydowanie najgorsze są pod tym względem spółki, które mają inwestora branżowego. Klasycznym już przykładem są firmy oponiarskie ? uważa Cezary Gregorczuk, dyrektor pionu zarządzania aktywami w DM BIG-BG. Zdecydowana większość firm, w których dominujący udział ma inwestor branżowy, unika kontaktów z inwestorami, a nawet utrudnia dostęp do informacji. Wynika to przede wszystkim z tego, iż prowadzone w spółkach działania uderzają w interes mniejszych akcjonariuszy. Powszechną praktyką, stosowaną np. w Stomilu Olsztyn czy wcześniej w Wedlu, stały się opłaty licencyjne czy też inne sposoby transferowania zysku. W takich sytuacjach naturalna jest też niechęć zarządów do kontaktów z analitykami, którzy mogliby przecież zadać trudne pytania. Ciekawe jest też to, iż polski rynek całkowicie ignorują światowe koncerny, które generalnie starają się dbać o swój zewnętrzny wizerunek (np. Michelin, Goodyear, Pernod Ricard, PepsiCo, Holsten, Alcro Beckers). Uzasadnienie tego typu zachowania jest dość proste. Giełdowy status polskich spółek zależnych od zagranicznych koncernów przeważnie utrzymywany jest dzięki administracyjnym ograniczeniom (brak zgody KPWiG na wycofanie z obrotu publicznego). Z tego względu wypełnianie obowiązków informacyjnych ograniczane jest do niezbędnego minimum wynikającego z przepisów prawa.Zarządom spółek giełdowych zdarza się nawet, delikatnie mówiąc, mijanie się z prawdą. Klasycznym przykładem jest Agros, gdzie ówczesna prezes Zofia Gaber komentując wyniki finansowe osiągane w 1998 r. stwierdziła: ? Do tej pory nie wydarzyło się nic, co mogłoby podważyć nasze tegoroczne oczekiwania. Tymczasem dwa miesiące później zarząd opublikował prognozę skonsolidowanego zysku netto w wysokości 40,5 mln zł, czyli o 40% mniejszego niż w 1997 r. (ostatecznie spółka zarobiła 5,4 mln zł).Poza firmami o dominującym udziale inwestora branżowego o politykę informacyjną generalnie dość często nie dbają też spółki, których dużymi akcjonariuszami są osoby fizyczne. Przykładem może być Farmacol, którego kontakty zewnętrzne są wręcz tragiczne. Nawet w obliczu poważnych zarzutów, iż umowa w sprawie przejęcia od Jelfy pakietów akcji Cefarmów wiązała się z naruszeniem prawa, Farmacol odmówił jakichkolwiek komentarzy. Fatalnie oceniane są również relacje z inwestorami Prokomu.Pewnym wyjątkiem w tej grupie są spółki kontrolowane przez Michała Sołowowa. W dość powszechnej opinii analityków firmy te są otwarte na kontakty z inwestorami, a osoby odpowiedzialne za relacje zewnętrzne są kompetentne.Słabą opinię mają natomiast duże giełdowe firmy, które na parkiet trafiły w ramach procesu prywatyzacji. Z rozmów przeprowadzonych przez PARKIET z analitykami wynika, iż najgorzej sprawa przedstawia się w KGHM. W tym przypadku narzekano na przykład na fakt, iż dyrektor finansowy nie zna języka angielskiego. Nie ocenione zostały również PKN Orlen i TP SA, choć w tym ostatnim przypadku w miarę pozytywnie oceniona została praca Zenona Komara, który oficjalnie pełni rolę doradcy zarządu. ? W KGHM, TP SA czy Orlenie bardzo wyraźnie widać wpływ kolejnych ofert publicznych na jakość kontaktów z władzami firmy ? powiedział nam jeden z analityków.Dość dobrze ocenione zostały spółki, w których inwestorem finansowym są fundusze z grupy Enterprise Investors. Choć również w tym przypadku zwrócono uwagę, iż na przykład w Elektrobudowie zainteresowanie kontaktami z inwestorami zdecydowanie wzrosło dopiero w momencie, gdy nie udało się znaleźć partnera branżowego.Wśród dość licznego grona giełdowych spółek nie doceniających roli relacji inwestorskich są również pozytywne wyjątki. Z rozmów przez nas przeprowadzonych wynika, że zdecydowanym liderem jest tu Agora. W zgodnej opinii analityków i zarządzających władze spółki są z jednej strony najbardziej otwarte na kontakty, a z drugiej firma udziela wyczerpujących i kompetentnych informacji. Wysoko zostały ocenione również kontakty zewnętrzne Netii, Europejskiego Funduszu Leasingowego, Polskiej Grupy Farmaceutycznej oraz Orbisu (w tym wypadku opinie dotyczyły okresu do momentu pozyskania inwestora branżowego).Oceniając ogólnie nasze firmy, można powiedzieć, iż jakość relacji z inwestorami jest wprost proporcjonalna do jakości zarządów. Firmy osiągające słabe rezultaty finansowe lub ukrywające przed akcjonariuszami różne sprawy unikają kontaktów. Całkowicie inna sytuacja występuje w firmach sprawnie zarządzanych, w których władze rozumieją swą usługową rolę wobec akcjonariuszy.

GRZEGORZ DRÓŻDŻ