Z Tomaszem Czechowiczem, prezesem MCI Management, rozmawia Tomasz Muchalski
MCI będzie pierwszym funduszem veture capital i pierwszą firmą tak mocno związaną z internetem, która będzie przeprowadzała publiczną emisję akcji. Po załamaniu internetowej hossy inwestorzy z dużą ostrożnością podchodzą do spółek związanych z nową ekonomią. Czy nie obawia się Pan, że może to wpłynąć na zainteresowanie ofertą?Wartość naszej firmy nie opiera się w tak dużym stopniu o waluacje internetowe, jak w przypadku typowego dotcomu. Dlatego nie ponosimy ryzyka charakterystycznego dla spółek internetowych, które czasami nie mają jasno zdefiniowanych modeli biznesowych. Firmy internetowe stanowią w naszym portfelu ok. 60%. Uważam, że nasze akcje są bezpieczną inwestycją dla inwestorów, którzy po raz pierwszy będą mieli okazję zainwestować w spółkę związaną z nową ekonomią. Łączymy starą i nową ekonomię.Czy w przypadku pogorszenia koniunktury MCI rozważy przesunięcie oferty?W transzach otwartych nasza oferta jest bardzo mała. Wybierając termin emisji opieraliśmy się na deklaracjach ze strony inwestorów, którzy obejmują nasze akcje w ramach transzy zamkniętej. Dlatego nie przewidujemy przesunięcia terminu.Cena emisyjna 5,2 mln akcji MCI została ustalona ma 6 zł. Oznacza to, że spółka chce pozyskać ponad 31 mln zł. Wcześniej zapowiadali Państwo, że zamierzają ściągnąć z rynku 20?60 mln zł. Dlaczego jest to bliżej tej dolnej granicy?Uważamy, iż wartość naszego portfela na jedną akcję wyniesie w przyszłym roku 12 zł. Decyzja o ustaleniu ceny emisjnej na 6 zł oznacza 50-proc. dyskonto w stosunku do przyszłorocznej fundamentalnej wartości naszych akcji. Tak jak deklarowaliśmy wcześniej, chcemy, aby oferta umożliwiła inwestorom realizację dużej premii, gdyż w przyszłości planujemy również oferty publiczne spółek z naszego portfela.Na co zostaną przeznaczone środki z emisji?Na nowe projekty. W przyszłym roku zamierzamy zainwestować w 5?8 spółek informatycznych i internetowych. Interesują nas takie segmenty rynku jak B2B, m-commerce, niszowe systemy integracyjne, konsulting. W tych obszarach widzimy duży potencjał wzrostu wartości. W ciągu 1?1,5 roku chcemy w nie zainwestować 30?60 mln zł. W tej chwili nie korzystamy z finansowania inwestycji długiem, ale rozważamy taką opcję, aby obniżyć koszty pozyskania kapitału. Koszt kapitału własnego to co najmniej 30%?40%, koszt długu 15%?25%. Poprzez zwiększenie zadłużenia możemy obniżyć średni ważony koszt kapitał inwestowanego w spółki. Jednym z priorytetów jest zbudowanie inkubatora internetowego. Inkubatora z prawdziwego zdarzenia, gdzie na początku pojawiałaby się idea z grupą ludzi, a na końcu wychodziłby dobry projekt, którym byłyby zainteresowane fundusze venture capital i private equity. Jest to bardzo dobry model biznesowy, który sprawdził się w USA i Europie Zachodniej. Ten projekt jest najbardziej zaawansowany. Drugim segmentem, który nas bardzo interesuje, jest B2B. Bardzo poważnie myślimy o marketplace horyzontalnym. Mamy 4?5 scenariuszy, które rozważamy, jeśli chodzi o wybór odpowiednich partnerów inwestycyjnych, technologii, aliansów, żeby przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem. Trochę przypomina to metodę, którą zastosowaliśmy w przypadku Poland.com. Mając świadomość skali konkurencji, staraliśmy się stworzyć na tyle unikatowy zestaw aktywów, aby móc pozyskać partnerów strategicznych, którzy pozwolą nam uzyskać wiodącą pozycję na rynku. Myślę, że w I półroczu 2001 r. mamy szanse na zrealizowanie tej inwestycji. Kolejnym obszarem, który nas interesuje, jest działalność związana z subintegracją pewnych technologii o bardzo wysokim potencjale wzrostu. Chcemy wykreować podmiot, który będzie pełnił funkcję wyspecjalizowanego subintegratora i subdystrybutora. Myślimy także o zbudowaniu w II połowie roku firmy, która będzie zajmowała się rozwojem integracji technologii internetowych związanych z UMTS i GPRS. W tej chwili w Polsce jest dwa razy więcej użytkowników telefonów komórkowych niż kompuerów. Dlatego bardziej popularny będzie dostęp do internetu przez komórkę. Oczywiście, do tego potrzebny będzie upgrade technologii i dostosowanie się do nowych standardów. To z kolei wykreuje bardzo duży popyt na usługi sieciowe związane z budową serwisów internetowych.Czy MCI będzie tylko tworzył spółki, czy zamierza również je przejmować?Oczywiście, akwizycje również wchodzą w grę. Interesują nas firmy zajmujące się integracją rozwiązań internetowych, niszowe serwisy B2B i B2C. W przyszłym roku chcemy przyjrzeć się około 1000 biznesplanom.Nowe akcje stanowić będą ok. 14% kapitału akcyjnego MCI, z czego 4% to papiery emitowane w ramach opcji menedżerskiej. Czy oznacza to, że MCI nie zamierza pozyskać znaczącego inwestora finansowego lub branżowego?Rolę inwestora strategicznego w MCI spełnia spółka Czechowicz Ventures. Z kolei funkcję inwestora typu private equity pełni w naszym przypadku Howell. Nie wykluczałbym jednak sytuacji, iż w perspektywie średnioterminowej będziemy rozważać możliwość związków czy aliansów strategicznych, być może łączących się z powiązaniami kapitałowymi z globalnymi partnerami o podobnym profilu, takimi jak np. japoński Softbank. Myślę, że będzie nam zależało, żeby w MCI inwestowały te podmioty, które zainteresowane są angażowaniem środków w spółki o wysokiej dynamice wzrostu i chcą to robić w sposób efektywny i bezpieczny. Liczymy na zainteresowanie naszą ofertą funduszy emerytalnych i innych podobnych instytucji. To, co chcemy osiągać, to długoterminowy wzrost. Nasze plany określają perspektywę pięciu lat.Czy to oznacza, że Czechowicz Ventures i Howell mają zapewnić spółce środki na rozwój przez najbliższe pięć lat?Nie. W ofercie publicznej skierowanej do Howella MCI pozyskał ok. 15 mln zł. Z tych środków zrealizowano wiele ciekawych projektów inwestycyjnych. Kolejnych kilka jest w trakcie realizacji. Inwestycje pochłonęły ok. 12?13 mln zł. Chciałbym podkreślić, że w naszej działalności nie jest kluczowe, ile środków posiada MCI Management. Udział własnych środków w naszych projektach inwestycyjnych jest relatywnie mały. Istotni są tak naprawdę partnerzy finansowi, którzy wchodzą do naszych spółek, w które inwestujemy na wczesnym etapie rozwoju. I tak na przykład dla Poland.com, w którym MCI ulokował 1 mln USD, takim partnerem stał się Elektrim, który inwestuje w portal 16,3 mln USD. To pokazuje pewną różnicę pomiędzy kapitałami, które my inwestujemy, a tymi, które angażuje inwestor. Na etapie, który osiągnęliśmy, powinniśmy w 2001/2002 wychodzić z części spółek portfelowych. Dlatego nie planujemy pozyskania kapitału poprzez kolejną ofertę publiczną.Wydaje się, że dosyć szybko MCI zdecydował się na sprzedaż pakietu kontrolnego Poland.com.Nie. Nie było innej możliwości. Biorąc pod uwagę natężenie konkurencji w tym segmencie rynku, to, co zrobiliśmy, było najlepszą strategią, jaką można było zrealizować. Wiadomo było od początku, że jest to na tyle newralgiczny punkt, że wszystkie strategiczne firmy telekomunikacyjne były tym obszarem zainteresowane. Więc zakładanie, że będziemy w stanie utrzymać duży pakiet akcji w tego typu projekcie, było nierealistyczne. Poland.com jako jedyny portal, który powstał w drugiej fazie rynku, czyli nie wtedy, kiedy wykreowano Onet i WP, pozyskał inwestora strategicznego, który wyłożył tak poważną kwotę. Jest to sukces. Nie udało się to nawet Interii. Nie wierzymy, że inwestor finansowy doda wartości do portalu horyzontalnego. Konkurencja jest tu na tyle silna, że nie ma miejsca na pośredników, którymi są inwestorzy finansowi, którzy następnie mieliby doprowadzić portal do partnera strategicznego.Przy okazji uruchamiania Poland.com zapowiadał Pan, że do końca roku portal znajdzie się w pierwszej trójce tego typu przedsięwzięć w kraju.Nie jesteśmy jeszcze w pierwszej trójce, ale jest to nadal nasz cel strategiczny. Zajmujemy 4. pozycję wśród portali horyzontalnych, co po roku działalności uważam za sukces. Mamy już ponad 100 tys. zarejestrowanych użytkowników. Myślę, że mamy realne szanse, by w pierwszej trójce znaleźć się w I lub II kwartale 2001 r.Czy to prawda, że inwestorem Bankiera.pl stanie się ? podobnie jak w Poland.com ? Elektrim?Niczego, co nie jest faktem, nie komentuję. Prawdą jest natomiast, że do naszych projektów zapraszamy inwestorów w drugiej rundzie. Tak się stało w przypadku CCS, gdzie partnerem został Enterprise Investors, i tak będziemy chcieli zrobić w przypadku Bankiera. W waszym portfelu inwestycyjnym znajduje się spółka JTT. Zamierza ona połączyć się z TCH Components i wejść na giełdę. Jaka będzie strategia MCI w stosunku do JTT w obliczu tych planów?W III kwartale br. JTT zanotowało rekordowe wyniki. Firma stała się największym dostawcą komputerów w Polsce. Myślę, że pozycja spółki poprawia się zarówno w zakresie produkcji komputerów, jak i dystrybucji, gdzie JTT jest firmą numer 4 na rynku. JTT rzeczywiście rozważa plany giełdowe. Jesteśmy udziałowcem mniejszościowym w spółce. Uważamy, że inwestycja ta jest już dojrzała i z naszego punktu widzenia nadszedł moment, że będziemy rozważali możliwość wyjścia ze spółki.Czyli planowanie IPO JTT mogłoby być sprzyjającym momentem do zamknięcia inwestycji?Jest to jedna z opcji, które możemy brać pod uwagę. Jednak uważam, że wychodzenie ze spółki, w której posiada się duży pakiet akcji, podczas upublicznienia nie jest najlepszym rozwiązaniem. Wprowadzenie na giełdę umożliwia natomiast oszacowanie wartości firmy.Plany giełdowe miała także spółka CCS, w której MCI posiada pakiet większościowy.W tej chwili optymalną ścieżką rozwoju dla CCS jest pozyskanie partnera strategicznego. Atutem firmy jest to, że nie ma aż tak znaczącej wartości, jak wiodący integratorzy na rynku. Wysoka wycena tych firm spowodowała, że nie mogły one znaleźć inwestorów strategicznych. CCS ma jeszcze na tyle niską wartość, że jest w stanie pozyskać dobrego partnera strategicznego. Dopiero potem zdecydujemy o planach giełdowych. Realny jest rok 2002, oczywiście, jeśli dojdziemy do wniosku, że ma to sens.Czy będzie to partner krajowy, czy zagraniczny?Zagraniczny. Uważamy, że połączenie kompetencji firmy zagranicznej z CCS i obecnymi partnerami spółki pozwoli na stworzenie silnego integratora.Jak Pan ocenia kondycję polskiego rynku internetowego, zwłaszcza w kontekście zapowiadanych debiutów na giełdzie portali?Myślę, że nasza oferta będzie ważnym punktem odniesienia dla firm internetowych. Uważam, że musi dojść do przełamania trendów spadkowych. Panuje silna bessa, dotycząca zarówno Polski, jak i Europy Zachodniej. Dobrze obrazuje to jeden z usłyszanych przeze mnie komentarzy, że obecnie można kupić najlepsze spółki po najlepszych cenach. Oferty publiczne firm, które teraz wchodzą na rynek publiczny, muszą być naprawdę dobre jakościowo i charakteryzować się konkurencyjną ceną. Jeżeli nasza oferta będzie sukcesem, otworzy ona drogę dla IPO innym firmom z branży. Jeśli natomiast będzie cieszyła się umiarkowanym powodzeniem, nadal będzie to stawiać pod znakiem zapytania szanse uplasowania spółek internetowych.Dziękuję za rozmowę.