Od wiosny główny indeks amerykańskiego rynku elektronicznego Nasdaq jest w bessie. Spadki wskaźnika Nasdaq Composite czy też gwałtowne przeceny wielu spółek to jednak nic, w porównaniu z sytuacją firm, których notowania utrzymują się przez dłuższy czas poniżej 1 dolara.
W trwającym ostatnim kwartale 2000 r. z notowań na rynku elektronicznym w USA wypadło już ponad 40 spółek, dużo więcej niż w ?byczym? I kwartale, kiedy wykluczono z obrotu tylko 15 firm. Zgodnie z zasadami funkcjonowania Nasdaq, spółka, której cena rynkowa kształtuje się poniżej jednego dolara przez 30 dni lub dłużej, może zostać wykluczona z obrotu (ang. delisting).Wspomniana statystyka jest oczywista. W bessie spółki są tańsze, więc siłą rzeczy więcej kwalifikuje się do wypadnięcia z obrotu niż w hossie. Poza tym, rynek byka pozwala wielu giełdowym maruderom utrzymać się jeszcze przez jakiś czas ?na fali?, zanim przyjdzie ostateczne rozstrzygnięcie ich losu. Jak podaje, ?The Wall Street Journal Europe?, za Wilshire Associates, obecnie około 200 firm z Nasdaq jest handlowanych średnio poniżej ceny 1 dolara przez 30 dni. Spośród tych spółek około 2/3 utrzymywało się ostatnio stale poniżej magicznego progu przez miesiąc lub więcej.Nie tylko za notowaniaZ rynku Nasdaq, który zaostrzył wymagania wobec notowanych akcji w 1997 r., można zostać wyrzuconym nie tylko za niski, utrzymujący się poniżej 1 dolara kurs. Inne kryteria tej giełdy wiążą się z wielkością kapitału i aktywów, wymaganiami w stosunku do zarządu spółki itp. Wypadnięcie z Nasdaq nie jest poza tym jednoznaczne z wyrokiem śmierci. Spółka może wrócić do notowań na tej giełdzie. Wspomniana gazeta podaje za przykład firmę z branży IT ? Hybrid Networks, która po wypadnięciu i znalezieniu się na OTC Bulletin Board (swoją drogą, tak jak Nasdaq zarządzany jest on przez the National Association of Securities Dealers) powróciła na Nasdaq. Z drugiej strony, nie jest to łatwe, bowiem wykluczenie z rynku elektronicznego wywołuje swoisty negatywny efekt psychologiczny ? odstrasza wielu inwestorów, bankowców i potencjalnych partnerów biznesowych. Poza tym, jest jeszcze inna szansa ? jeśli firma spełnia pozostałe minimalne kryteria Nasdaq, a zarząd zdoła ponownie doprowadzić cenę jej akcji powyżej jednego dolara i utrzymać ją na tym poziomie przez pewien okres, groźba wykluczenia się oddala.Sprawa wyrzucenia z notowań nie jest tylko kwestią ceny. Władze rynku elektronicznego, monitorujące zagrożone spółki, muszą po prostu wiedzieć, czy dana firma ma sensowną strategię, środki finansowe na jej realizację i że akcje jej nie są narażone na manipulacje.Na początku grudnia zagrożone były takie spółki, jak drkoop.com Inc, która otrzymała od władz Nasdaq ostrzeżenie, że jej akcje mogą wypaść z obrotu, ponieważ były wyceniane przez rynek poniżej dolara przez 30 kolejnych dni. Inne akcje, będące niegdyś gwiazdami, które dziś są w trudnej sytuacji, to Webvan Group Inc., theglobe.com Inc., Mortgage.com, Beyond.com. Są to przedsiębiorstwa technologiczne. Z jakiego segmentu tej branży pochodzą, widać na pierwszy rzut oka.Na GPW dobrzeTo dobrze, że na rodzimym SITech nie ma dziś tak słabych spółek, a giełdowi maruderzy wywodzą się na razie z innych sektorów. Z drugiej strony, są pewne obszary ryzyka, np. spółki notowane na giełdzie warszawskiej nie należące do segmentu, które zmieniają profil działalności na internetową.Warto pamiętać, że struktura branży hi-tech na giełdzie w Warszawie jest zupełnie inna niż na Nasdaq. Wśród spółek SITech nie ma na razie typowych dotcomów ? jeśli notowane w Segmencie Innowacyjnych Technologii firmy TMT prowadzą działalność internetową, nie jest ona ich podstawowym biznesem i zazwyczaj ma miejsce od niedawna. W polskich warunkach testem jakości firm internetowych będzie nie ich cena rynkowa (jak w USA), a wynik upubliczniania i wprowadzania do notowań (tak będzie np. zapewne w przypadku planowanych debiutów polskich portali).
Marcin Mosz