Rok temu hossa, dziś ? fatalnie

Jutro ostatnia sesja na giełdach w 2000 r., w którym na rynkach high-tech zdarzyło (i zmieniło) się bardzo wiele. W takim momencie zawsze przychodzi czas na podsumowania. Warto przyjrzeć się, jaka jest kondycja światowych rynków dla spółek nowej gospodarki na przełomie 2000 i 2001 r. i jakie są ich perspektywy na najbliższe miesiące.

Trudna rzeczywistośćOd początku roku do 22 grudnia indeksy Nasdaq Composite, Euro.NM All-Share Price, Easdaq, FT-SE TechMark straciły odpowiednio 39, 42, 58 i 31%. W silnym trendzie spadkowym jest też indeks Nemax. Co na to Warszawa? TechWIG zyskał w tym czasie 35%! Efekt ten jest głównie zasługą bardzo mocnych wzrostów z początku roku, bowiem WIG20 stracił w opisywanym okresie niecałe 2%. To jednak i tak dużo lepiej niż w USA.Widać, że wszystkie zachodnie rynki high-tech spadły o ponad 30% i to nie od szczytu w marcu br., więc na pewno mamy do czynienia z bessą. Od wiosennego wierzchołka Nasdaq zniżkował do ubiegłotygodniowego piątku o 50%, a TechWIG o 44%. Lekkie umocnienie się indeksu polskiej nowej ekonomii wobec wskaźnika amerykańskiego rynku elektronicznego to pochodna ostatnich wzrostów na SITech. Te z kolei są odbiciem efektu stycznia, który mamy na GPW mierzonej indeksem WIG20 wbrew reszcie świata.Tak więc w Warszawie jest całkiem dobrze, na SITech ostatnio nie najgorzej, a na Nasdaq ? bardzo słabo. Taki jest stan na rynkach na koniec roku. Do tego, mimo ostatnich zwyżek TechWIG i nieco stabilniejszej już tendencji na wykresie WIG20, trwałość tych wzrostów jest permanentnie kwestionowana, głównie ze względu na ryzyko związane z sytuacją w USA.Warto uświadomić sobie, z czym mamy do czynienia na tamtejszych rynkach technologicznych. Spadek Nasdaq może być porównywalny z bessą z lat 1973-74, kiedy indeks ten stracił blisko 60%. To było ćwierć wieku temu. Obecny stan rynku elektronicznego to takie dołowanie, jak spadek Nikkei o 60% po zakończeniu wielkiej hossy w 1989 r. Jak zauważa cytowana przez ?The Wall Street Journal Europe?, Louise Yamada z Salomon Smith Barney, tego rodzaju spadki zdarzają się rzadko i stanowią odwrócenia o charakterze strukturalnym. Pełna kompensata ?korekty? nie następuje szybko i może trwać lata (indeksy DJIA i S&P500 spadły o ponad 50% tylko raz w tym stuleciu ? między 1929 a 1932 r. i odrobiły straty po więcej niż 20 latach; powrót do szczytu z 1973 r. na Nasdaq trwał 6 lat ? nastąpił dopiero w 1979 r.). Akcje high-tech wciąż nie są tanie. Relacja między ceną a skumulowanymi kroczącymi 12-miesięcznymi zyskami spółek z Nasdaq to więcej niż 90, dużo w porównaniu z poziomami historycznymi.Do wielkiej bessy cen akcji rynku elektronicznego dochodzą negatywne sygnały makroekonomiczne ? spowolnienie gospodarcze w USA jest większe niż oczekiwania analityków, do tego dochodzą symptomy, że może ono przybrać charakter globalny. Od szczytu w IV kwartale 1999 r. wzrost gospodarczy w strefie euro zwolnił z 3,9 do 2,8%. Gwałtowne odbicie w Azji Południowo-Wschodniej z pierwszej połowy roku opierało się na eksporcie do USA. Co będzie więc dalej? Negatywne sygnały, np. bardzo wolny wzrost eksportu napływają też z Japonii.Nikt na razie jeszcze nie wierzy w recesję w Ameryce, definiowaną jako spadek produkcji, dochodów i zatrudnienia, ale są jej symptomy. Spadek na Nasdaq niweluje wcześniejszy efekt bogactwa, który dodatkowo rozgrzewał konsumpcję kilka miesięcy wcześniej. Ujawnia się wpływ wyższych stóp procentowych. Na popyt konsumpcyjny negatywny wpływ mają też wysokie ceny paliw. Do tego pogarszają się nastroje, spada popyt, rosną zapasy przedsiębiorstw. To, że panuje duże zaniepokojenie może potwierdzać choćby ostatnia gwałtowna reakcja inwestorów amerykańskich na decyzję o utrzymaniu niezmienionych stóp procentowych przez Fed, mimo że Rezerwa wybrała wariant, który wydawał się najbardziej prawdopodobny.Co dalej?Szanse na poprawę sytuacji i trwalsze odbicie na rynkach technologicznych są. Jeśli tak, powinny utrzymać się trendy zpoczątkowane w Warszawie, przynajmniej w najbliższym czasie. To, jakie będzie lądowanie gospodarki amerykańskiej, okaże się dopiero za kilka miesięcy. Obecnie istotne jest, że Fed powinien obniżyć stopy procentowe pod koniec stycznia (wkrótce obniży pewnie też RPP). Informacja ta powinna być więc dyskontowana niebawem. Z drugiej strony, co będzie, jeśli wszyscy już się tej obniżki spodziewają?

Marcin Mosz