Dla warszawskiej giełdy to był rok jak marzenie

Analitycy zgodnie przyznają, że ubiegły rok Giełda Papierów Wartościowych może zaliczyć do udanych. Zadebiutowało 38 spółek. Przyniosły inwestorom średnio około 42 proc. zysku - czyli około trzy razy więcej niż przeciętnie w ciągu ostatnich ośmiu lat

Aktualizacja: 23.02.2017 07:34 Publikacja: 08.03.2007 08:36

Spośród 38 spółek, które w ubiegłym roku pojawiły się na warszawskim parkiecie, tylko papiery trzech staniały w pierwszym dniu notowań. Również trzy firmy zakończyły swoją pierwszą sesję z ceną walorów równą emisyjnej. Natomiast w pozostałych 32 przypadkach gracze na debiucie mogli zarobić.

Do pierwszej grupy należały: informatyczna spółka Action (prawa do akcji firmy straciły 1,7 proc.), amerykański dystrybutor alkoholi - CEDC (1,7 proc.) oraz producent systemów do zarządzania przedsiębiorstwem - LSI Software (spadek prawie o 2 proc.). Czy zniżki na debiucie oznaczają, że inwestycja w papiery tych spółek nie jest dobrym pomysłem? To zależy. Kurs Actionu wzrósł o kilkadziesiąt procent od momentu debiutu. Natomiast wielkich powodów do radości nie dała inwestycja w walory LSI Software. Mimo że od wejścia na GPW minęły już ponad dwa miesiące, papiery firmy wciąż mają problemy z przekroczeniem ceny emisyjnej (11 zł). Obecny kurs rynkowy amerykańskiego CEDC (notowanego także na giełdzie w USA) również znajduje się poniżej ceny emisyjnej - 86,29 zł. To jednak nie przeszkadza spółce robić drugiej emisji na GPW (pieniądze przeznaczy na spłatę papierów dłużnych). Jednak amerykański dystrybutor pozytywnie zaskoczył inwestorów wynikami za 2006 rok. Skonsolidowane przychody ze sprzedaży wzrosły o 26 proc. w porównaniu z rokiem wcześniejszym i wyniosły 944,1 mln USD. Spółka zanotowała też poprawę zysku netto - wzrósł o ponad 173 proc., do 55,5 mln USD. Według opublikowanych niedawno prognoz, tegoroczne wyniki finansowe mają być jeszcze lepsze.

Kto dał najwięcej zarobić?

Przyjmując jako jedyne kryterium wzrost kursu akcji lub PDA w dniu debiutu można zauważyć, że najlepszą inwestycją okazał się zakup walorów spółki doradczej - Inwest Consulting. Stopa zwrotu (uwzględniająca cenę praw do akcji na otwarciu pierwszej sesji notowań i cenę emisyjną papierów w ofercie publicznej) wyniosła aż 236 proc. Inwestorzy kupowali walory spółki w ofercie po 3,75 zł, a w pierwszych transakcjach na warszawskim parkiecie PDA mogli sprzedać po 12,6 zł. Analitycy byli jednak zgodni, że na tak wysoki kurs firmy w dużej mierze wpłynęły działania spekulantów. Czy tak udany debiut idzie w parze z dobrymi wynikami finansowymi? Nie do końca. Wyniki Inwest Consulting w IV kwartale 2006 roku okazały się znacznie słabsze niż rok wcześniej. Przychody wyniosły 326 tys. zł. W 2005 roku było to niemal dwa razy więcej. Spółka wykazała także 11 tys. zł straty (384 tys. zł zysku netto w analogicznym okresie 2005 roku). Gorsze były także wyniki za cały miniony rok. Przychody wyniosły nieco ponad 1 mln zł, podczas gdy w 2005 roku - 1,59 mln zł. Inwest Consulting wypracował w 2006 roku 18 tys. zysku netto. Przed rokiem - 392 tys. zł. Z czego wynika pogorszenie wyników? Paweł Śliwiński, wiceprezes Inwest Consulting, tłumaczy, że firmie zaszkodziły ubiegłoroczne wybory samorządowe i mniejsze zamówienia ze strony administracji. Według zapowiedzi zarządu, w tym roku ma być znacznie lepiej. Poznańska firma nie próżnuje - chce przeprowadzić emisję 350 tys. akcji oferowanych bez prawa poboru. Decyzja w tej sprawie ma zostać podjęta na walnym zgromadzeniu 4 kwietnia. Jeżeli akcjonariusze zaakceptują emisję - nowe papiery będą stanowiły około 4,8 proc. kapitału spółki.

Drugie miejsce wśród najbardziej zyskownych ubiegłorocznych debiutantów zajęła firma HTL-Strefa (zajmująca się produkcją nakłuwaczy i lancetów wykorzystywanych m.in. przez cukrzyków). Stopa zwrotu z inwestycji w jej walory wyniosła 132 proc. Nie sposób nie wspomnieć też październikowego debiutu czeskiego koncernu energetycznego CEZ. Dzięki niemu kapitalizacja warszawskiej giełdy wzrosła o około 15 procent. Ponadto, dzięki temu debiutowi zwiększyło się też zainteresowanie naszym parkietem wśród zagranicznych spółek z Europy Środkowo-Wschodniej. Pod koniec ubiegłego roku zadebiutowało drugie czeskie przedsiębiorstwo - działający w branży włókienniczej Pegas. Nie dało jednak inwestorom dobrze zarobić. Gracze, którzy kupili akcje, mogli je sprzedać w dniu debiutu ze stratą lub minimalnym zyskiem.

GPW aktywnie zachęca zagraniczne firmy do sprzedaży akcji w Warszawie. W kolejce do debiutu czekają m.in. firmy deweloperskie: - Orco i ECM. O wejściu na warszawską giełdę szepce też ubezpieczeniowa spółka Ceska Pojistovna.

Zbyt ambitne plany

Niemal wszyscy ubiegłoroczni debiutanci zdecydowali się na opublikowanie prognoz finansowych. Część firm miała jednak problemy z ich dotrzymaniem. Plany dwukrotnie obniżała m.in. spółka Interferie, działająca w branży turystycznej. Co więcej - skorygowanych prognoz również nie zrealizowała. Ostateczny zysk netto był niższy od zaplanowanego o 15 proc., operacyjny - o 23 proc., a przychody ze sprzedaży o 8 proc. Dlaczego? Przedstawiciele spółki tłumaczą, że to efekt prowadzonych inwestycji. Najwyraźniej zatem zarząd ma problemy z trafnym przewidywaniem. Dlatego został zmieniony. Miejsce prezesa Mirosława Gojdzia i wiceprezesa Andrzeja Bukowczyka zajęli Waldemar Czechowski-Jamroziński oraz Piotr Bogdan Kaczyński.

Ubiegłoroczne roszady właścicielskie wśród sieci handlowych zaszkodziły importerowi żywności - spółce North Coast. W 2006 roku obniżyła prognozy zysku netto (o około 25 proc.) do 8,1 mln zł, a przychody do 86 mln zł (o 8 proc.). Powodem było uwzględnienie we wcześniejszych planach potencjalnych przychodów ze sprzedaży towarów, które spółka uzyskałaby dzięki uruchomieniu delikatesów i sklepów "corner shops". Z powodu roszad właścicielskich realizację inwestycji przesunięto. Również w tym roku powstanie mniej placówek, niż pierwotnie zakładano. Według tegorocznych prognoz, spółka wypracuje 14,1 mln zł zysku netto, przy obrotach wynoszących 116,5 mln zł. Czy plany znów zostaną skorygowane? Nie wyklucza tego wiceprezes firmy Giorgio Pezzolato.

Dominowały

małe emisje

Wartość ofert w 2006 roku przekroczyła 4,1 mld zł. Średnia emisja wyniosła około 109 mln zł. To niewiele, w porównaniu z 13 mld zł w 2004 roku. Jednak była to zasługa kilku dużych ofert sprzed trzech lat (m. in. PKO BP - około 8 mld zł oraz warte kilkaset milionów złotych emisje TVN i GTC). Dwa lata temu na rynek trafiły, warte w sumie około 3,7 mld zł, walory PGNiG i Lotosu. Dzięki temu wartość wszystkich ofert wyniosła 7 mld zł.

"Urealniona" średnia wielkość emisji - czyli po pominięciu największych ofert - to: 90,7 mln zł w 2006 roku (bez oferty spółki Multimedia), a w 2005 roku (pomijając PGNiG i Lotos) było to 99,5 mln zł. Nieco wyższa była przeciętna wartość emisji w 2004 roku - bez PKO BP i BorsodChemu - wyniosła 107,3 mln zł.

Faktem jest, że na pozyskiwanie kapitału z giełdy decydują się coraz częściej niewielkie firmy. Ich potrzeby inwestycyjne to kilka, kilkanaście milionów złotych. W zeszłym roku inwestorzy liczyli na kilka sporych ofert spółek Skarbu Państwa - nie doczekali się. Szkoda, ponieważ powodzenie emisji Ruchu mogłoby wskazywać, że jest spory popyt na akcje prywatyzowanych spółek.

Olbrzymie zainteresowanie i wysokie wyceny

Ubiegły rok upłynął pod znakiem rekordowych redukcji zapisów na akcje spółek wchodzących na GPW. Przeciętnie wyniosły one aż 77,8 proc. (wobec 64,7 proc. w 2005 roku i 60,4 proc. w 2004 roku). W efekcie rzeczywisty zarobek na debiucie w 2006 roku nie różnił się aż tak bardzo od zysków z dwóch wcześniejszych lat. Gdyby ktoś uczestniczył w każdej ofercie publicznej, składał zapis zawsze za 10 tys. zł i sprzedawał kupione walory na koniec pierwszej sesji giełdowej, w sumie w 2006 roku zarobiłby prawie 8,2 tys. zł, czyli średnio 227,7 zł na debiut. W 2005 roku taka strategia przyniosłaby w sumie niecałe 6,2 tys. zł zysku (180 zł na debiut), a trzy lata temu blisko 5,9 tys. zł (183,7 zł na debiut). Kończący się rok potwierdził atrakcyjność rynku pierwotnego, jako miejsca do realizowania zysków, jednak należy pamiętać o świetnej koniunkturze w segmencie małych i średnich spółek. A do takich można było zaliczyć większość debiutantów. Co ważne -firmy zaczęły wykorzystywać dobrą koniunkturę, by "wyśrubować" wycenę i zdobyć z giełdy jak najwięcej pieniędzy. Modne stało się zatem ustalanie ceny emisyjnej w pobliżu lub na górnej granicy widełek. Tak postąpiły m.in.: Monnari Trade, LSI Software oraz Pegas Nonwovens.

Komentarz

Michał Marczak

analityk DI BRE Banku

Ubiegły rok dla warszawskiej giełdy był niewątpliwie udany. Jednak ewidentnie brakowało dużych emisji akcji. Inwestorzy spodziewali się,

że na GPW trafią walory prywatyzowanych spółek. Jednak okazuje się,

że MSP zawiodło. Do nielicznych dużych ubiegłorocznych emisji można zaliczyć między innymi oferty Ruchu i Multimediów. Pewną prawidłowością staje się to, że na sprzedaż akcji na GPW decydują się coraz mniejsze firmy, robiące również niewielkie oferty. To pozytywna tendencja. Jednak należy też zwrócić uwagę, że te spółki często próbują się "zlicytować" przy wysokich - i zbyt wysokich - wycenach. Normą stało się ustalanie ceny emisyjnej na górnej granicy widełek. Kilka mniej udanych, grudniowych, debiutów było dowodem na to, że inwestorzy zaczęli dostrzegać, iż nie zawsze wyceny spółek wchodzących na giełdę są adekwatne do rzeczywistej wartości tych firm.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego