Pomysł nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych jest poważnym zagrożeniem dla ruchu spółdzielczego i może doprowadzić do likwidacji spółdzielczości mieszkaniowej w Polsce - twierdzą władze Krajowej Rady Spółdzielczej. Na wczorajszej konferencji przedstawiciele sektora spółdzielczego ostro skrytykowali sejmowy projekt, zakładający m.in. korzystne warunki uzyskania przez członków spółdzielni prawa własności do zajmowanych mieszkań. - Wprowadza się rozwiązania, które mogą być polem do manipulacji - twierdzi prezes Krajowego Związku Rewizyjnego Spółdzielni Mieszkaniowych Jan Sułowski.
Lista zarzutów wobec autorów projektu jest długa i została m.in. zawarta w pisemnym stanowisku związku, przekazanym marszałkowi sejmu. Dotyczą one nieuzasadnionej ingerencji w relacje ekonomiczne między spółdzielnią a jej członkami, ograniczania możliwości decyzyjnych jej organów statutowych, jak również nierównego traktowania wszystkich lokatorów, w tym tych, którzy wcześniej zdecydowali się na wykup.
KRS twierdzi, że jej celem nie jest bezwzględna obrona aktualnego stanu rzeczy. - Jeżeli spółdzielnia funkcjonuje źle, to lepiej, żeby jej nie było - twierdzi prezes Alfred Domagalski. I dodaje, że problem tkwi w zarządzaniu. - W ostatnich latach do władzy w spółdzielniach doszli nowi ludzie, którzy czasem nie radzą sobie z zarządzaniem pod kątem mieszkańców, traktując spółdzielnie jak przedsiębiorstwa - zauważa. I optuje za utworzeniem nadzoru korporacyjnego nad spółdzielniami, uskarżając się jednocześnie na brak woli podjęcia dialogu przez stronę rządową. - W ostatnim czasie do głosu dochodziły pewne interesy, które wytrąciły rząd z konsekwencji dążenia do korzystnych zmian - twierdzi Artur Śliwiński z KRS. Według niego, doprowadziło to do wzrostu znaczenia deweloperów, co miało wpływ na ceny mieszkań.
DWG