Poniedziałek przyniósł przerwanie spadkowej serii dolara. W minionym tygodniu potaniał o przeszło 2 centy w relacji do euro. Spadek spowodował, że notowania wspólnej waluty zbliżyły się do silnego oporu, jaki stanowi szczyt z początku grudnia 2006 r. Mimo utrzymujących się sygnałów przemawiających przeciwko kontynuacji zwyżki przez euro (głównym jest negatywna dywergencja na tygodniowym MACD) zwolennicy wspólnej waluty nie oddają pola. Na wyobraźnię inwestorów działa perspektywa zwalniającej gospodarki USA. Najlepiej było to widać w piątek, kiedy dolarowi nie były w stanie pomóc informacje o utrzymującej się presji inflacyjnej oraz lepsze od spodziewanych informacje o produkcji przemysłowej. Niewiele te wiadomości zaszkodziły również cenom obligacji w USA, co potwierdzało, jak duże są obawy o stan amerykańskiej gospodarki. Wydaje się, że będą się nadal utrzymywać, choć w miarę upływu czasu zapewne do inwestorów zacznie docierać, że kłopoty Ameryki oznaczać będą również problemy innych części świata. Dlatego na dłuższą metę kontynuacją wyprzedaży dolara nie jest przesądzona.