Wczoraj rząd chciał utworzyć dwie z czterech mających powstać w Polsce grup energetycznych: północną i południową. Chciał, ale nic z tego nie wyszło. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, do ministerstwa skarbu zaproszono przedstawicieli zarządów spółek i notariuszy. Miało odbyć się walne zgromadzenie akcjonariuszy, podczas którego minister Wojciech Jasiński podpisałby potrzebne dokumenty. Wszyscy czekali, ale w ostatniej chwili zapadła decyzja, że konsolidacji jeszcze nie było. Dlaczego? Chodzi o związkowców.
Słowo się rzekło
Jak już pisaliśmy w "Parkiecie", 12 marca rząd w obecności premiera Jarosława Kaczyńskiego podpisał ze związkami porozumienie, że przekształcenia w energetyce nie będą prowadzone bez uzgodnień ze stroną społeczną. W sprawie łączenia państwowych spółek w grupy północną i południową do ostatecznych uzgodnień nie doszło. Przynajmniej nie do takich, z których zadowolone byłyby związki. Chcą one, aby ministerstwa skarbu i gospodarki przedstawiły im ostateczną wersję ustawy o akcjach pracowniczych w energetyce. - Dokument jest gotowy, uzgodniony, ale jeszcze go nie dostaliśmy - mówi Kazimierz Grajcarek, szef Sekretariatu Górnictwa i Energetyki NSZZ Solidarność.
Zbyt duże ryzyko?
Jego zdaniem, gdyby teraz doszło do konsolidacji, związkowcy nie powróciliby do pomysłu urządzania wielotysięcznej demonstracji w Warszawie, ale zorganizowaliby od razu strajk generalny w całej energetyce. - Byłaby to nasza reakcja na kolejny znak ze strony rządu, że nie przestrzega on porozumień podpisywanych wcześniej ze stroną społeczną - mówi K.Grajcarek. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, sygnał o tym, że z konsolidacją trzeba jeszcze poczekać, przyszedł wczoraj z Kancelarii Premiera.