Najwięksi właściciele Mostostalu-Export zastanawiają się nad sprzedażą posiadanych akcji. Nie oznacza to jednak, że natychmiast oddadzą kontrolę nad firmą.
Czekają na cenę
- Myślę o sprzedaży i obserwuję notowania akcji Mostostalu. Jeżeli ktoś zaproponuje mi dobrą cenę, to sprzedam walory spółki. Biorąc pod uwagę jej perspektywy, uważam, że firma jest niedoszacowana - twierdzi Niels Bonn, wiceprzewodniczący rady nadzorczej. Uchyla się od odpowiedzi, za ile mógłby pozbyć się akcji. Sprzedaży papierów nie wyklucza też Michał Skipietrow, prezes firmy. - Czysto teoretycznie powiem, że jeśli ktoś dałby mi 20 zł za walor, to sprzedałbym. Nie chciałbym więcej komentować tej kwestii - mówi. Marzenia bez pokrycia? Zdaniem prezesa firmy, w tym roku spółka zacznie porządnie zarabiać na projektach deweloperskich, które realizuje z Gantem czy też poprzez zależny w 100 proc. Mostostal Development. Jak wynika z naszych informacji, na początku stycznia firma przygotowała prezentację, z której wynikało, że w tym roku sam Mostostal zarobi 20 mln zł (w 2006 r. jednostkowa strata wyniosła 6 mln zł, skonsolidowany zysk przekroczył 25 mln zł).
- Z oczywistych względów nie mogę komentować liczb. Dodam, że jeśli w kwietniu wyklaruje się kilka istotnych spraw, to 20 mln zł zysku netto w 2007 r. to stanowczo za mało. Najbliższe trzydzieści dni będzie kluczowe. Po tym okresie może zdecydujemy się na prognozę wyników finansowych. Mogę tylko powiedzieć, że I kwartał będzie zyskowny - mówi M. Skipietrow. Właściciele firmy nie wykluczają, że w przyszłości nastąpi fuzja z innym niegiełdowym deweloperem.
Zbędny majątek