Kilka dni temu odwołano trzech członków zarządu Elektrowni Kozienice: prezesa i dyrektorów ds. technicznych i ekonomiczno-finansowych. Nieoficjalnie wiadomo, że zmiany kadrowe to efekt nieprawidłowości, których w elektrowni doszukała się Najwyższa Izba Kontroli. Badano koszty pozyskiwania energii z węgla. Co ustalili kontrolerzy?
Jak dowiedział się "Parkiet", na miejscu znaleźli oni dużą ilość węgla, którego zakupu nie udokumentowano. Głównymi dostawcami tego surowca dla Kozienic są kopalnia Bogdanka, Katowicki Holding Węglowy i Kompania Węglowa. Możliwe, że chodzi o nielegalny obrót węglem.
Niewykluczone, że zastrzeżeń będzie więcej, ale ponieważ inspekcja jeszcze się nie zakończyła, przedstawiciele NIK nie chcą ujawniać szczegółów. - Mogę na razie powiedzieć jedynie, że nasze ustalenia wskazują na poważne uchybienia. Ze względu na nie musieliśmy uruchomić drugą doraźną kontrolę, która ma wyjaśnić nieprawidłowości, do jakich mogło dojść w spółce - mówi Mieczysław Kosmalski, dyrektor Delegatury Najwyższej Izby Kontroli w Warszawie. - Na razie wiąże nas tajemnica kontroli. Ostateczne wyniki inspekcji zostaną opublikowane za kilka tygodni - dodaje.
Tymczasem z niepotwierdzonych oficjalnie informacji wynika, że sprawa Kozienic została już przekazana do prokuratury.
NIK, prowadząc kompleksową kontrolę, weszła też do kopalni Bogdanka. Efekt? Znaleziono kilka uchybień, ale niewielkiego kalibru. Wstępnie wiadomo, że ogólna ocena jest pozytywna. Można zatem przypuszczać, że w nieprawidłowości dotyczące zakupów węgla w Kozienicach lubelska kopalnia nie była zamieszana.