Z uzasadnienia do projektu nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych jasno wynika, że obniżka klina podatkowego to jedna z najkosztowniejszych reform od lat. W tym roku budżet straci na niej 3,1 mld zł, rok później aż 18,3 mld zł. Rząd będzie musiał bowiem przekazać większe dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Stopień pokrycia wydatków FUS składkami już teraz oscyluje w granicach 70 proc., po reformie będzie jeszcze mniejszy.
Jak sfinansować niedobór?
W uzasadnieniu znajdziemy również bardzo ogólny zapis, skąd wziąć pieniądze na redukcję klina: "Projektowane zmiany zostaną sfinansowane z dodatkowych dochodów budżetu państwa, osiąganych z tytułu wzrostu gospodarczego". Dokument wspomina także o wyższych wpływach z podatków pośrednich z uwagi na spodziewany wzrost zatrudnienia i wyższe dochody ludności. Natomiast w środę wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska wyraźnie mówiła o konieczności zmniejszania wydatków państwa.
Niepełne szacunki resortu
Resort finansów obliczył "księgowy" efekt obniżki składki rentowej dla dochodów budżetu. Dzięki temu, że Polacy zarobią po reformie więcej, większe będą też wpływy z podatku PIT i składki na ubezpieczenia zdrowotne (w 2008 r. odpowiednio 1,5 i 1,3 mld zł). Szacunki te zakładają jednak, że sytuacja na rynku pracy się nie zmieni. Tyle tylko, że obniżenie klina mało służyć zwiększeniu zatrudnienia. O ile - tego MF nie zaprezentował. W projekcie resortu brak też szacunków, o ile wzrosną wpływy z VAT i akcyzy. Próżno też szukać w dokumencie źródeł ewentualnych oszczędności.